*Martyna*
Jestem zła na Piotrka i on o tym wie. Obiecał ze mną jechać i jeszcze dodatkowo się spóźnił
P: Cholera, Martynka naprawdę Cię przepraszam. Liczyłem, że Góra da mi wolne
M: Piotrek, zapomniałeś jaki jest Góra, on nie daje wolnego, wtedy gdy mu się podoba
Mógłbym ją tak przepraszać, ale zauważyłem, że przyjechaliśmy pod dom rodziców Martyny
M: Cześć! Na wstępie zanim coś powiecie, chciałabym Wam przedstawić mojego narzeczonego, Piotra
P: Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie
Tm: Martyna, a Rafał?
M: Do cholery jasnej, Tato, nie kochałam Rafała rozumiesz, zareczylam się z nim, bo mi kazałem. On mnie bił, gwałcił. Teraz jestem z Piotrkiem, kocham go, chciałam Wam tylko, że jestem w ciąży z Piotrem, na ślub nie musicie przychodzić. Chciałam, żebyście wiedzieli.
*Piotrek*
Wyszliśmy na dwór, ponieważ Martynie zrobiło się słabo. Poprosiła mnie, żebyśmy pojechali do domu
P: Martynka, wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?
M: Czuję się źle, ponieważ wierzyłam, że mój ojciec przyjedzie na nasz slub. Gdyby mama żyła...
Nie wiedziałem jak mam jej pomóc, nie dość, że się przeze mnie spozniliamy, to w dodatku poklocila się z ojcem, a teraz nie powinna się denerwować. Tak jechaliśmy, gdy nagle w naszą stronę jechał rozpedzony tir, nie zdążyłem wyhamować. Potem była tylko ciemność.
CZYTASZ
~Na zawsze razem~ Martyna i Piotr
FanfictionDopiero zaczynam przygodę z Wattpadem, więc za wszelakie błędy przepraszam