To ja! Twój Tatuś!

2.3K 115 12
                                    

Nina

Kiedy się obudziłam, moja głowa wydawała się niezwykle ciężka. Każda myśl musiała przebijać się jakby przez mgłę, nie wspominając o tym jak wolno odzyskiwałam kontakt ze światem. Mdliło mnie. Nie czułam się dobrze i czułam się dziwnie bezsilna.

Potrzebowałam sporo czasu, żeby poczuć się odrobinę lepiej. Zdecydowanie pomogła mi adrenalina. Pomieszczenie o różowych ścianach wydawało się zastraszająco znajome. Niezgrabnie podniosłam się z łóżka, mając nadzieję, że to jedynie otumanienie przywoływało we mnie obrazy z tego horroru.

Szarpnęłam klamką, wierząc, że wpadnę w ramiona Nicka, który mi pomoże, ale drzwi okazały się zamknięte. Szarpnęłam ppononie, ale to znów nic nie dało. Uświadomiło mi jedynie, że to nie były przewidzenia.

Nagle usłyszałam kroki, więc cofnęłam się trochę. Nie wiedziałam, co zrobić. Schować się, zaczaić i zaatakować... stać bezczynnie?

Po chwili w środku znalazł się Jason. A więc ten pokój... to nie były zwidy... Mogłam się domyślić, że po tym jak mnie znów znajdzie to nie da mi spokoju.

- Co się stało, skarbie? Przyśnił ci się jakiś koszmar? - zapytał zatroskany, kucając nieopodal mnie.

Chciało mi się płakać, ale nawet nie za bardzo miałam do tego siłę. Może to był tylko bardzo realny sen.

- Dlaczego mnie porwałeś? - zapytałam cicho, na co Jason zmarszczył brwi i spoważniał.

- O czym mówisz, słoneczko? - Wyciągnął w moją stronę rękę, na co znów się cofnęłam.

- Znów chcesz mi zniszczyć życie?! Odwieź mnie do Nicka! - Zażądałam.

Rzecz jasna zapewne nie zamierzał wcale mnie posłuchać, ale mimo to jakoś mimowolnie łudziłam się, że może dotrze do niego, że zrobił głupotę, za którą może odpowiedzieć przed sądem i odwiezie mnie do Nicka.

Początkowo moje słowa wyraźnie go zdenerwowały, ale zaraz potem opanował się i przybrał sztucznie przyjazny wyraz twarzy.

- No już spokojnie Ninuś. - Chłopak siłą wziął mnie na ręce i przycisnął do siebie. Próbowałam go odepchnąć, uderzać, żeby mnie puścił, ale on był dużo silniejszy i nic sobie nie robił z mojego oporu. - To był tylko zły sen, kwiatuszku. Nikt cię nie porwał. - Głaskał moją głowę i lulał mnie delikatnie.

- Puść mnie! Jak chcę do Nicka!

- Skarbie uspokój się, bo Tatuś będzie musiał być niemiły. - Zagroził, a ja już zaczęłam się domyślać, co chciał zrobić. On próbował mi wmówić, że to wszystko było snem i nadal jestem jego little. - Już trochę lepiej? - zapytał, gdy przestałam wierzgać, widząc że na nic się to nie zdawało. Przytaknęłam nieznacznie, aby tylko jak najszybciej mnie puścił. - Ubierz jakąś ładną sukieneczkę, a Tatuś pójdzie zrobić ci jakieś pyszne amu. - Cmoknął mnie w czoło i wyszedł.

Moja sytuacja była beznadziejna, mogłam jedynie wierzyć, że Nick się zorientuje i przyjdzie mi z odsieczą.

Nina

Gdyby nie to, że znajdowałam się w pokoju na piętrze i czułam się dziwnie otumaniona, pewnie spróbowałabym uciec oknem. Jednak w takim stanie wydawało się to dużo niebezpieczniejsze.

Dlatego żywiłam nadzieję, że lada moment to szaleństwo się skończy za sprawą Nicka, albo policji, a do tego czasu (przynajmniej chwilowo) zamierzałam współpracować i nie wystawiać cierpliwości Jasona na próbę.

Otworzyłam szafę i przeżyłam szok, widząc masę ubrań w moim rozmiarze w stylu idealnie pasującym do DDlg. Rzecz jasna... sukienka nie wchodziła w grę, więc nałożyłam jakieś pierwsze lepsze spodnie i puchatą bluzę. Nie miałam zamiaru paradować dla niego w sukience. Następnie w końcu zebrałam się w sobie i zeszłam na dół.

- Ninuś to nie jest sukienka - oznajmił z niezadowoleniem Jason.

- Jest mi zimno. - Otoczyłam się ramionami, żeby dodać sobie wiarygodności.

Blondyn natychmiast znalazł się przy mnie i dotknął mojego czoła, z przejętą miną.

- Chyba nie masz gorączki. Zjedz ładnie zupkę to potem pójdziemy coś razem obejrzeć. - Postawił na stole przede mną ogromny talerz ze zmiksowaną zupą wielowarzywną.

Zanurzyłam łyżkę i podniosłam ją, patrząc jak maź powolnie spływa i odkleja się od łyżki lądując znów w misce.

- Nie baw się. To samo zdrowie, więc talerz ma być pusty - powiedział, więc pełna sceptycyzmu postanowilam chociaż spróbować, a nie oceniaćpo wątpliwym zapachu i wyglądzie.

Wystarczyło skosztowanie tej papki, abym prawie zwymiotowała, co Jason kompletnie zignorował, bo sam bezczelnie jadł nieopodal mnie pizzę.

- Nie zjem tego - powiedziałam, odkładając łyżkę.

Jason od razu przybrał surowy wyraz twarzy.

- Nino. Powiedziałem coś, nie zmuszaj mnie, aby dzisiejszy dzień był nieprzyjemny - zagrozuł, rzucając mi przy tym ostrzegawcze spojrzenie.

Westchnęłam ciężko i znów zaczęłam grzebać w talerzu. Liczyłam, że za kilka chwil zjawi się Nick, bo przecież skoro byli przyjaciółmi to musieli wiedzieć, gdzie mieszkają.

- Nina. Jeśli nie zaczniesz grzecznie jeść zupki to dostaniesz klapsa i zacznę cię karmić - ostrzegł, a we mnie zaczął narastać strach.

Czy on próbował tego ohydztwa? Tego się nie dało zjeść!

Mimo to wzięłam znów odrobinę i włożyłam łyżkę do ust, próbując przełknąć jej zawartość, ale nie szło mi to najlepiej. Dosłownie naleciałymi do oczu łzy.

Nagle Jason podniósł się, a ja przerażona zeskoczyłam z krzesełka, aby uciec. Znałam ten wyraz twarzy i wiedziałam, co oznaczał.
Jednak on bez problemi chwycił moją rękę, usiadł na krześle i położył mnie sobie na kolanach.

Od razu zaczęłam wierzgać i płakać, czując jak zsunął moje majtki. Przez szloch nie mogłam wypowiedzieć ani słowa, choć bardzo chciałam obiecać, że już zjem wszystko... byle tylko mnie nie bił. Poczułam pierwszego klapsa, przez którego zachłysnęłam się powietrzem. Potem kolejnego i następnego. Skończyło się na pięciu, ale ja płakałam jakby było ich z sześćdziesiąt.

Po wszystkim chłopak naciągnął moje spodenki i przez nie pomasował moją pupę, która mocno piekła.

- No już kochanie. Już koniec. Wiesz dlaczego Tatuś dał karę? - zapytał miękko, wciąż masując moje pośladki, a ja choć miałam ochotę rzucić w jego kierunku jakąś obelgę to jedynie szlochałam. - Bo bawiłaś się jedzonkiem zamiast je zjeść, a Tatuś kilka razy prosił. Nie możesz być głodna, zwłaszcza, że masz anoreksję. Posadził mnie na swoich kolanach i przytulił, czekając aż trochę się uspokoję.

To było niespotykane, bo zwykle Jason tak nie robił. Kary nawet za błahostki były koszmarne i długie, a po nich nie mogłam liczyć na żaden aftercare, dlatego z tej drobnej czułości starałam się teraz wyciągnąć jak najwięcej, aby poczuć się lepiej.

Po kilku chwilach sięgnął po łyżkę i nałożył na nią trochę papki. Skryłam głowę w jego ramieniu, aby nie mógł mi jej podać.

- Ninuś - mruknął. - Chcesz jeszcze raz? Proszę cię. Tylko kilka łyżeczek. - Złożył skromny pocałunek na czubku mojej głowy. Zaszlochałam cicho, ale w końcu odwróciłam głowę i otworzyłam buzie.

Smak się nie zmienił. Nadal było koszmarne, ale starałam się to ignorować, żeby nie kontynuował kary.
- Grzeczny maluszek. - Pogłaskał mnie po główie, i gdy wmęczył we mnie pół miski, a z moich oczu już niekontrolowanie lały się łzy, powiedział: - Myślę, że narazie wystarczy.

Podniósł się razem ze mną, po czym zaniósł mnie na kanapę, gdzie mnie posadził i włączył bajkę. - Oglądaj sobie. Możesz spróbować się zdrzemnąć, jeśli masz ochotę. Gdybyś mnie potrzebowała to wołaj. Tatuś natychmiast przyjdzie - zapewnił, a zaraz potem zostawił mnie w salonie samą.

Mój Mały Maluszek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz