Zaakceptuj tę sytuację...

2.3K 98 18
                                    

Nina

Jason mocno chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć w kierunku domu. Nie musiał używać do tego tak dużo siły, a mimo to ściskał mój nadgarstek tak mocno, że miałam wrażenie, że za moment zmiażdży mi wszystkie znajdujące się w nim kości.

- Ała... - wymamrotałam, usiłując choć trochę poluźnić ucisk. - To boli...

- Boleć dopiero będzie - powiedział, a zaraz potem zamknął drzwi na klucz i zaczął wydobywać pasek ze spodni.

Od razu spanikowałam. Zaczęłam się miotać i rzucać, dzięki czemu jakimś cudem udało mi się wyrwać rękę.

Niewiele myśląc pobiegłam w kierunku łazienki, gdzie zdążyłam zamknąć się na zasówkę.

Wiedziałam, że to jedynie przedłużanie. Nie miałam jak uciec z tej twierdzy. Zwłaszcza, że straciłam element zaskoczenia.

- Liczę do trzech i masz otworzyć. Inaczej, nie ręczę za siebie - zawołał naprawdę wkurzony.

Jeszcze bardziej zaczęłam się telepać, dławiąc się własnym szlochem. Wierzyłam, że już nigdy więcej nie przeżyję tego horroru, a jednak... wszystko wskazywało na to, że moje życie właśnie zataczało koło.

- Jeden... - zaczął odliczanie.

- Proszę... nie rób mi tego... - wymamrotałam płaczliwie.

Jakoż naiwnie wierzyłam, że może jednak uda mi się zmiękczyć jego serce i uniknę kary.

Po drugiej stronie przez dłuższy czas panowała cisza, ale w końcu odezwał się.

- Jeśli grzecznie wyjdziesz, porozmawiamy na spokojnie o tym co zaszło i nie użyję pasa - powiedział, na co z trudem przełknęłam ślinę.

Z jednej strony i tak miałam ochotę nie zgodzić się na to, co zaproponował, ale z drugiej... to wszystko było nieuniknione. Może lepiej było poddać się i przynajmniej złagodzić wymiar kary...

- Tracę cierpliwość - wymamrotał, więc prędko, nie będąc pewną swojej decyzji, otworzyłam drzwi, opuszczając głowę.

Nie miałam odwagi na niego patrzeć.

- Chodź do salonu - kazał, a ja posłusznie ruszyłam za nim. Usiadł na kanapie, po czym przemówił znów: - Usiądź na moich kolanach.

Niepewnie posłałam mu zakłopotane spojrzdnie, ale zaraz znów opuściłam wzrok.

- Nino... mam się powtarzać? - zapytał  z wymuszonym opanowaniem.

Czułam się okropnie, ale naprawdę nie chciałam cierpieć bardziej. A on i tak miał tyle siły, że mógł mnie zmusić do wszystkiego - usprawiedliwiałam sobie samą siebie w głowie.

Podeszłam do niego, a następnie usiadłam mu na kolanach.

- Wiesz dlaczego tak bardzo się zdnerwowałem? - zapytał cicho. Przytaknęłam. - Dlaczego?

Nienawidziłam, gdy to robił. Już wolałam karę bez omawiania tego zajścia. Nie potrafiłam sobie darować tak głupiej wpadki.

- Bo... u-uciekłam.

- Tak. Nie bez powodu nie wolno ci wychodzić z domu samej. Na zewnątrz czyha na ciebie masa niebezpieczeństw, a tata nie chce, żeby stała ci się krzywda... - Odgarnął moje włosy z twarzy, próbując spojrzeć mi w oczy.

- Ale ty nie jesteś moim tatą. Moim Tatusiem jest Nick. - Musiałam to powiedzieć, żeby choć trochę złagodzić wyrzuty sumienia oraz pokazać bunt wobec bzdur, które mi wciskał.

Rzecz jasna, znów bardzo się zdenerwował.

Chwycił moje ręce, a następnie przekręcił mnie, zsuwając pospiesznie  spodnie z moich pośladków i zaczął wymierzać mi klapsy.

Zapiszczałam, znów miotając się we wszystkie strony z nadzieją, że los znów się do mnie uśmiechnie i zdołam się wyswobodzić. Ale jednak tym razem nie było takie łatwe.

Z każdym uderzeniem było tylko gorzej. Skóra piekła i nic nie wskazywało na to, żeby to miało szybko się skończyć.

Kiedy przerwał, zamierzałam się podnieść, żeby pójść gdziekolwiek byle nie musieć na niego patrzeć. Nienawidziłam go całym sercem i nie myliłam się, myśląc, że wcale się nie zmienił.

Jason jednak powstrzymał mnie, kładąc jedną rękę na moich plecach, a drugą masował moją pupę.

- Nie chcę, żebyś kiedykolwiek wypowiadała jego imię - oznajmił śmiertelnie poważnie. - Wiem, że teraz możesz sobie myśleć, że robię ci wielką krzywdę, ale prawda jest taka, że usiłuję ci pomóc. Wiesz, co mogłoby się stać, gdybyś wyszła na zewnątrz? Robi się późno, w okolicy mogą się kręcić różne szemrane typy. Chyba domyślasz się jakich potworności mogliby dopuścić się wobec takiej małej, bezbronnej, niewinnej dziewczynki jak ty. Dlatego musiałaś dostać karę - mówił, a ja leżałam, wciąż płacząc, myślami wędrując do Nicka.

Ciekawe co właśnie robił...

Mój Mały Maluszek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz