Będzie Ci tu dobrze...

1.9K 92 15
                                    

Nina

Pomimo tego, że czułam się okropnie... upokorzona, to nie miałam siły, żeby siłować się z Jasonem. Nie rozumiałam jak mógł sądzić, że w taki sposób sprawi, że zapomnę o Nicku i wybiorę jego. Twierdził, że się zmienił... a popełniał te same błędy.

- Już troszkę ci lepiej? - Odgarnął moje włosy z twarzy.

Chciał, żebym na niego spojrzała, ale ja nie zamierzałam tego robić.

Jason westchnął ciężko.

- Może jednak chcesz się podnieść z moich kolan i przytulić normalnie? Chyba, że dostałaś za mało i mam powtórzyć lekcję.

Na samą myśl o tym znów zachciało mi się płakać. Wracała ta cała trauma, którą siłą wypierałam oraz strach przed bólem. Zasłoniłam oczy rękami i znów miałam nadzieję, że albo się obudzę, albo Nick wejdzie tu  razem z drzwiami.

- Promyczku... - mruknął miękko Jason, podbosząc mnie ze swoich kolan. Następnie zostałam mocno przyciśnięta do jego torsu, co chyba miało poprawić mi nastrój... a sprawiło, że czułam się tylko gorzej.

Nick w życiu tak by mnie nie skrzywdził, więc przekonywanie się, że to on znajdował się nieopodal mnie kompletnie nie miało sensu.  Nienawidziłam go. Zrujnował mi życie i skrzywdził. Myślałam o Nicku. Co robi? Dlaczego się nie zjawia? Czy w ogóle podjął jakieś działanie? A może dogadał się z Jasonem i mnie oddał?

- Mała... wiem, że klapsy nie są przyjemne. To w końcu kara. Nie służy do dawania rozkoszy dziewczynkom. Wiesz, że zasłużyłaś. Naraziłaś się na niebezpieczeństwo. Tata bardzo się martwił.

- Dlaczego mnie porwałeś? Ja chcę do Nicka - wymamrotałam płaczliwie, jakbym wierzyła, że naprawdę mnie do niego odwiezie.

- Przestań o nim mówić! Dla ciebie ktoś taki jak on nie istnieje! - Krzyczał, potrząsając mną. - Słyszysz? Nie istnieje dla ciebie już żaden inny mężczyzna! Tylko ja! Twój tatuś! Masz się natychmiast uspokoić i być grzeczna, a jeśli jeszcze raz o nim wspomnisz to dam ci taką karę, że dopiero będziesz miała powód do płaczu! - Zagroził i zaraz podniósł się, niemal zrzucając mni ze swoich kolan na podłogę. W ostatniej chwili wybroniłam się przed upadkiem.

Był wściekły. Oddychał ciężko i przechadzał się po pomieszczeniu, jakby walczył z atakiem furii.

- Przepraszam, kruszynko. - Pogładził moje włosy. - Tatuś nie chciał cię wystraszyć. Po prostu staram się ciebie chronić i dbać o ciebie jak najlepiej. - Tłumaczył cicho i najspokojniej jak tylko mógł. - Nick nie jest dobrym mężczyzną. Skrzywdziłby cię przed czym próbuję cię ochronić, więc o nim zapomnij i nie wspominaj więcej. Tatuś ma większe doświadczenie i wie, co dla jego kruszynki jest dobre, prawda? - Zapanowała cisza jakby oczekiwał potwierdzenia. - Wiem, że tego nie rozumiesz maluszku, bo jesteś mała i naiwna. Nie widzisz drugiej strony tego medalu. Wydawało ci się, że cię krzywdzę, gdy po przyłapaniu cię na próbie ucieczki dałem ci karę, bo nie pomyślałaś dlaczego to zrobiłem. Oczywiście. Pod względem wychowawczym, abyś więcej tego nie robiła, ale dlaczego miałabyś więcej tego nie robić? - zapytał retorycznie. - Bo na zewnątrz zwłaszcza tak późno jest bardzo niebezpiecznie. - Powtarzał się. - Mogło ci się coś stać. Pomyślałaś o tym? - zapytał cicho, przejeżdżając wierzchem dłoni po moim policzku. - Wiem, że nie. Nie jesteś tu po to, aby działa ci się krzywda. Niestety na każdą dzisiejszą karę zasłużyłaś, ale wystarczy, żebyś była grzeczna i się mnie słuchała, a zapewniam cię, że będzie ci u mnie bardzo dobrze. - Uśmiechnął się. -  Zapewnię ci wszystko czego będziesz potrzebowała, tylko zachowuj się odpowiednio. To jedyny warunek, abym nie oszczędzał ci nagród. - zapewnił i pocałował mnie w czoło. - Wiem, co może poprawić ci humor. - Wyciągnął w moją stronę ręce, na co od razu się cofnęłam. - Nino... - Zatrzymał się. - Dlaczego wszystko psujesz, gdy chcę być dla ciebie dobry?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie wiedziałam też, w którym momencie był dobry.

- Dasz się wziać na ręce, czy będziesz stroiła fochy, a ja będę musiał być niemiły?

Mogłam stawiać opór, który na nic się nie zdawał i obrywać. Albo poddać się. Chyba pozostawała mi tylko nadzieja, że ten horror szybko się skończy.

Jason zrobił krok, a widząc, że już się nie odsuwałam, zadowolony wziął mnie na ręce.

- Otocz moje biodra nogami - kazał, co zrobiłam bardzo niechętnie, bo jego dłonie zaraz zsunęły się na moje pośladki. - Bardzo boli pupcia?

Nie chciałam odpowiadać na te głupie pytania. Mógł mi dać już wreszcie spokój.

- Wiesz, że nie lubię foszków? - Poklepał mnie po pupie. - Zaraz Tata poprawi ci humor.

Wszedł na górę do pierwszego pokoju po lewej stronie, zapalił światło, a potem położył mnie na łóżku, znajdującym się przy ścianie.

Przestraszona podniosłam się do siadu, ale Jason zaraz znalazł się nade mną, zmuszając do położenia się.

Od razu urosła panika. Zaczęłam się z mim siłować, żeby przestał tak nade mną wisieć, bo to nie zwiastowało niczego dobrego, ale gdy tylko unieruchomił moje ręce, uśmiechając się przy tym urosła prawdziwa panika.

- Ciii... spokojnie... po co te łzy? - Zaśmiał się. - Rozluźnij się, aniołku. - Nachylił się, zaczynając całować moją szyję.

- Jason, przestań! - Szamotałam się pod nim.

Nie chciałam, żeby mi to zrobił. To nie mogło się stać.

- Przecież to przyjemne. - Jego oddech muskał moją skórę, na którą zaraz spadało więcej pocałunków.

Tak bardzo nie chcianych, ale w pewnym sensie przyjemnych.

- Mała. - Spojrzał mi w oczy, gdy zaczęłam coraz głośniej piszczeć. - Nic poza całowaniem. - Zapewnił. - Kiedyś bardzo lubiłaś buziaczki. Pokazywałaś mi, gdzie jest najprzyjemniej. - Zrobił krótką przerwę i bardziej nachylił się do mojego ucha. - Nadal pamiętam - oznajmił, przysysając się na dłużej do mojego najczulszego miejsca na szyi. Po czym odstąpił ode mnie.

Odetchnęłam z ulgą, gdy położył się obok, choć nadal nie traciłam na czujności, bo z jednej strony był Jason... a z drugiej ściana. Nadal znajdowałam się w pułapce.

- Będę cierpliwy. W końcu zrozumiesz, że nie zależy mi na niczym innym, jak tylko twoje dobro. Spróbuj się zdrzemnąć. Na pewno już rozbolała cię głowa od tego płaczu.

Miał rację, ale choć czułam sie zmęczona, nie sądziłam, żebym przy takiej dawce adrenaliny, w jego obecności, była w stanie zmrużyć oko na choć minutę.

Mój Mały Maluszek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz