Zasady tatusia...

10K 225 5
                                    

Nick

Ninka momentalnie posmutniała, wlepiając wzrok w blat stołu, przy którym siedzieliśmy.

- Przepraszam - idezwałem się w końcu, bojąc się, że ją wystraszyłem. - Nie chcę nalegać... Po prostu... Może chciałabyś spróbować... Przekonać się, czy to ci się podoba - mówiłem niepewnie. - Nawet jeśli po jednym dniu ci się nie spodoba, odwiozę cię prosto do domu i nie będę już się do ciebie odzywał. Jeśli oczywiście nie będziesz chciała. - Zapewniłem.

Patrzyłem na nią, oczekując jakiejś reakcji, ale Nina patrzyła uparcie w jakiś punkt, w ogóle nie reagując.

Wiedziałem, że nie taka była umowa, ale mi zależało na innym związku. A Nina wydawała się porządną dziewczynką, co widziałem już po rozmowie z nią.

- Chcę spróbować - odezwała się nagle, spoglądając na mnie niepewnie, a ja myślałem, że zacznę skakać z radości.

Nina

Nie miałam pojęcia dlaczego się zgodziłam. Ale stało się. Właśnie jechałam z Nickiem do jego domu.

Czułam się zestresowana, bo docierało do mnie, że to był szczyt głupoty. Przecież on mógł chcieć mnie gdzieś wywieźć, albo skrzywdzić, a ja naiwnie wsiadłam do jego samochodu, po kilku słowach wskazujących na to, że był w porządku.

- Nad czym tak myślisz? - Zapytał nagle.

- Nad niczym... Tatusiu. - Skłamałam, a chłopak uśmiechnął się szeroko.

- Boisz się, skarbie? - zapytał, a ja mimowolnie zadrżałam, spoglądając na niego niepewnie, jakbym liczyła, że zobaczę na jego twarzy jakiś znak, że zrobiłam dobrze... lub wręcz przeciwnie.  - Nie zrobię ci krzywdy. Ta relacja na tym nie polega. - Zaczął. - Masz czuć się bezpiecznie i mi ufać. Z resztą... obgadamy to jeszcze w domku - powiedział, po czym sięgnął swoją ręką do mojej dłoni zaciśniętej w piąstkę i delikatnie ją pogładził.

To było przyjemne, ale mimo to, nie mogłam się w pełni rozluźnić. Choć... chyba tęskniłam za delikatnością i czułością. Kimś kto by mnie rozumiał i opiekował się mną.

- Jesteśmy - oznajmił nagle.

Spojrzałam na nieduży domek wokół, którego rósł las. Było tam całkiem ładnie, choć ta sceneria spowodowała także powrót strachu. W okół nie było żywej duszy ani żadnego zabudowania. Moje ręce zaczęły trząść się jeszcze bardziej, a panika zaczęła rosnąć.

- Chodź maleństwo - odezwał się, odpinając pasy.

Wysiadłam niepewnie rozglądając się dookoła, gdy nagle poczułam dotyk mężczyzny na plecach, który zaczął prowadzić mnie do wnętrza domu. Wzdrygnęłam się wystraszona, ale zaraz szłam dalej.

Przestrzeń była urządzona nowocześnie. Wszędzie było jasno, bo w znacznej mierze dominowała biel. Jedynie dodatki w ciemnych, stonowanych kolorach dodawały wnętrzu szyku. Dodatkowo dzięki temu pomieszczenia wydawały się duże i przestronne.

- Jesteś głodna? - zapytał, a ja natychmiast pokręciłam głową przecząco, patrząc na Nicka, który poszedł do kuchni.

- Jadłam przed wyjściem - rzuciłam, idąc w jego kierunku i zaraz usiadłam na krzesełku przy wyspie kuchennej.

Mężczyzna nalał do szklanek soku, po czym zajął miejsce obok mnie.

- Pewnie czytałaś o zasadach bycia maluszkiem. Ja też mam takie zasady - powiedział nagle, a ten ton głosu wprawił mnie w zaniepokojenie.

Bardzo skojarzył mi się z Jasonem, gdy ten był zły.

- Po pierwsze... Tatuś zawsze chce dobra swojej córeczki. Dlatego, gdy o coś prosi, robi to właśnie w tym celu. Należy go słuchać, bo inaczej będzie musiał dać ci karę.
Po drugie udajemy Tatusia i maluszka, więc mówiąc o słuchaniu się, wchodzi w to zakaz wszelkich fochów, gdy czegoś ci zabronię, krzyczenia, pyskowania, kłamania i tym podobnych nieładnych zachowań. W tym przeklinania.
Po trzecie, będę musiał chodzić do pracy, w tym czasie nie możesz robić niczego ryzykownego. Nie wychodzić z domu, nie skakać po meblach, nie palić, nie pić i tak dalej.
Po czwarte, musisz mi o wszystkim mówić. Jeśli boli cię brzuszek, dzwoni mama i musisz wracać do domu, chcesz nowe ubranko, czy cokolwiek innego, muszę o tym wiedzieć. W niektórych kwestiach musisz mieć moją zgodę. Zwłaszcza jeśli chodzi o jakieś wyjścia, czy spotkania choćby ze znajomymi.
Po piąte, w celu zdyscyplinowania cię będę zmuszony stosować kary. Będą to klapsy, zakaz na telewizję, zakaz wychodzenia na dwór, szlaban na słodkości i tym podobne.
Będą oczywiście też nagrody. Będzie to od prezentów, po jakieś wycieczki i inne swobody. Abyś czuła się bezpieczna i chroniona, ustalimy dwa hasła bezpieczeństwa - powiedział i spojrzałam na niego zdumiona.

Po co? Po co hasła skoro nie miał zamiaru mnie skrzywdzić?

- Nie bój się. To nie znaczy, że nie będę reagował jeśli zobaczę, że coś jest nie tak. Możesz jednak wybrać jakieś słowo, które będzie oznaczało: ,,Tatusiu przestaję dawać radę" i ,,Tatusiu przestań natychmiast". To na wszelki wypadek, choć wątpię, że będziemy tego potrzebować. - Wpatrzył się we mnie wyczekująco, a ja zamyśliłam się.

- To pierwsze cytryna, a drugie malinka - zaproponowałam niepewnie.

- Dlaczego malinka? - zapytał zdumiony. - Nie lubisz malin?

- Jestem na nie uczulona - wyjaśniłam, zmuszając się do uśmiechu.

- Rozumiem. W ostateczności wystarczą te słowa, a ja od razu przestanę, ale... Nie planuję niczego takiego - powtórzył, co nieco mnie uspokoiło. - Chciałem, abyś czuła się bezpieczna. Wystarczy, że będziesz grzeczna, a nigdy nie będę miał powodu do zastosowania kary. I  nie bój się. Wszystko będzie dobrze. DDlg nie jest od robienia krzywdy. Wręcz przeciwnie. - Zaśmiał się przyjaźnie, widząc, że nadal byłam spięta. - A teraz chodź. Pokażę ci twój pokoik.

Zeszłam ze stołka i ruszyłam za mężczyzną. Weszliśmy na górę, a on otworzył białe drzwi do ślicznego pokoiku. Było tam dużo ładniej niż u Jasona, bo u niego większość rzeczy była żywo różowa, a tu kremowa. Zamarłam z zachwytu rozglądając się dookoła.

Co prawda na razie jeszcze przypominał zwykły pokój gościnny, ale moja w tym głowa, żeby zmienić to jak najszybciej.

- Podoba ci się? - zapytał z nadzieją, uśmiechając się szeroko, na co ja przytaknęłam natychmiast.

Po czym odwróciłam się i przytuliłam go mocno. Czułam, że tego mi brakowało... że brakowało mi Tatusia... kogoś kto opiekowałby się mną bez względu na wszystko i kochał bezgranicznie. A ten śliczny pokoik... był dla mnie znakiem, że wiele musiałam dla niego znaczyć skoro dał mi mój własny kącik.

- Dziękuję, Tatusiu - powiedziałam, na co on złożył pocałunek na czubku mojej głowy i pogładził moje włosy.

- Cieszę się maluszku - szepnął z uśmiechem, co wywołało ciepło w moim serduszku.

Mój Mały Maluszek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz