Chapter 11🍀

2.5K 159 13
                                    

-Zejdź mi z drogi i do niego zaprowadź.- burknęła. Ochoty na użeranie się z nim nie miała. Zbrzydło jej to po kilku sekundach, w których słyszała jego upierdliwy i nieznośny głos.
-Dopóki nie dowiem się kto cię tu przysłał i w jakim celu, dalej nie przejdziesz.- oświadczył pewny siebie, wyjmując broń z pochwy i elektryzując ją.

Dwa sharingany wpatrzone się w siebie nieustępliwie i z odrazą. Bynajmniej te Sumire, Sasuke za tą maską skrywał zaciekawienie i nie tylko.
-Przyszłam tu dla swojego "widzi mi się". Mam kompletną samowolkę, po tym jak ludzie z Konohy widzieli moją śmierć. Mogę robić co chce i kiedy chce, mam zielone światło.- skłamała, lecz nie było widać żadnych tego oznak. Cały czas na twarzy widniał jej spokój.
-Jednak, jak chcesz możesz być jak rasowy Uchiha.- skwitowała swoje postępowanie w myślach pilnując, by na jej usta nie wpełz cwany uśmiech.
-Jaką mam tego pewność?- zacisnął mocniej dłoń na rękojeści.
-A słyszałeś o czarnym zabójcy?- prychnęła, wkładając ręce do kieszeni i zaczynając podążać w jego stronę. Czarnowłosy zmrużył oczy.
-To ja.- szepnęła mu na ucho Uchiha, znajdująca się obok niego.

Klon znikł w kłebie białego dymu. Czarnowłosa tak po prostu przeszła obok Sasuke z wymalowanym na twarzy małym uśmiechem, natomiast nadal podejrzliwy sharinganowiec wsunął ostrze katany na swoje miejsce, nadal trzymając za jej rękojeść.

-Opłacało się zabić kilku "niewinnych" shinobi.- zachichotała w myślach, przypominając sobie, czym zawiniła jej ostatnia ofiara. Zdrada wioski i rodziny.

-Gdzie jest wejście?- zapytała zerkając na niego przez ramię. Uchiha nie odpowiedział wyprzedzając Sumire i idąc szybkim krokiem w kierunku bunkra. Szesnastolatka podążała za nim, układając sobie plan w myślach.
-Zaatakować od razu, czy po jakimś czasie? - mruknęła w głowie, przygryzając lekko policzek od środka. Zastanawiała się na jakie przeszkody może trafić i jak bardzo mogłyby jej zaszkodzić, ale w końcu zdecydowała. Miała tylko nadzieje, że był to dobry wybór i nie pożałuje.

Weszli do środka przez imitujący drzwi, zapieczętowany kamień. Czarnowłosa od razu zauważyła długi korytarz, a idąc dalej w głąb niego, także jego odnogi. W końcu w jedną z nich skręcili, a następnie w następną i jeszcze kilka kolejnych. Było zimno i dziwnie pachniało (jakby pieśnią oraz błotem), ale czego mogła się spodziewać po podziemiach?

-Orochimaru.- burknął Sasuke zatrzymując się w końcu i gdyby nie jego głos, Uchiha wpadłaby na niego z niezłym impetem.
-Sasuke-kun... kogo przyprowadziłeś?- zapytał bladosķóry oblizując długim językiem usta. Użytkowniczka sharingana od razu poczuła obrzydzenie jego osobą, lecz spojrzenie drugiego z Uchih było znudzone.
-Oślepłeś od tych twoich eksperymentów?- prychnął pogardliwie.
-Uchiha, tak?- mruknął zaciekawiony, ignorując słowa Sasuke i podszedł bliżej nich, przyglądając się dziewczynie.-Chcesz poszerzyć swój klan?- dodał, a Sumire powstrzymała się od głośnego, pełnego autentycznego rozbawienia śmiechu.

W odpowiedzi na pytanie jaszczura fuknął i już chciał wyjść, ale powstrzymała go od tego dłoń dziewczyny, zaciśnięta na jego nadgarstku. Sumire poczuła, że lepszego momentu nie będzie i po prostu zaczęła działać. Szybko działać.

-Mangekyo Sharingan.- powiedziała z przyjemnością wyczuwalną w głosie.
Sasuke otworzył szerzej oczy i już chciał wyrwać rękę z jej uścisku.-Kotoamatsukami!- dodała po chwili. Jej klon stojący cały czas w ukryciu użył w tym samym momencie na sharinganowcu Kamui i już go przy nich nie było. Natomiast prawdziwa Sumire patrzyła jak Orochimaru przekrzywia głowę lekko w bok i śmieje się.
-Po co? Nie potrzebnie pracowałem nad tym wszystkim! To wszystko i tak ma koniec. Każdy ma koniec...- westchnął głośno i podszedł do stołu z narzędziami. Wziął do ręki katane i szybko wbił ostrze w serce, śmiejąc się przy tym głośno, a później opadając martwy na podłogę z wyszczeżem na ustach.

-Jak przystało na szaleńca.- parsknęła w myślach. Zmaterializowała się przed Sasuke w innym wymiarze i w odpowiednim momencie uniknęła pędzącej w nią błyskawicy. Skrzywiła się i mówiąc krótkie: "Później o wszystkim porozmawiamy", wróciła do siebie. Nie wiedziała którędy wyjść, więc najlepszym rozwiązaniem było Susano, które chwilę później wyryło się przez sufit na powierzchnię. Sumire anulowała tą technikę, zastępując Mangekyo zwykłym Sharinganem. Ruszyła żwawo spowrotem do wioski z nadzieją, że Naruto jeszcze nie wrócił. Zamierzała zrobić mu niespodziankę... I to jaką!

Uśmiechnęła się pod nosem, widząc oczyma wyobraźni w niebo wziętą Sakure. Chociaż minie trochę czasu, zanim w ogóle będzie mogła go dotknąć. Tak, nie miała zamiaru używać na Sasuke tej samej techniki, co na Orochimaru. Chciała, by sam się zresocjalizował. Będzie to długo trwało, z jego charakterem może nawet i rok, ale w końcu pojmie, że źle zrobił.

-Szkoda, że w akademii tak nie umiałam. Ckliwe gadki go nie ruszały i pewnie dalej tak jest...

~~~^^~~~
Ohayo!
Niemal zapomniałam, żeby dodać rozdział, ale w odpowiedniej chwili sobie przypomniałam^^

Do zoba!💖

Sumire Uchiha Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz