Chapter 12🍀

2.4K 154 9
                                    

-Kou... ale masz miękką grzywe.- mruknęła wtulając się w zwierze.-Nosisz na dodatek jeszcze moją hustke.- zauważyła ze zdziwieniem.
-Nie mogłem jej zdjąć. Na dodatek cholernie mnie dusi, zdejmij ją.- burknął.-Jakbyś nie zauważyła, cały czas rosne.
-Już, już. Nie denerwuj się tak bo ci włosy wypadną.- zaśmiała się cicho.
-Żeby tobie zaraz dłonie nie odpadły.- zagroził warcząc gardłowo. Dziewczyna przechyliła się do przodu, patrząc się teraz w oczy swego przywołańca. Niebieskie ślepia groźnie zaiskrzyły, na co czarnowłosa zareagowała głaskaniem lwa po pysku.
-Już rozluźniam.- oznajmiła składając lekki pocałunek na jego czole, a następnie dobrała się do węzła na jego szyi, by chwilę później trzymać w ręce niebieski materiał.
-Nie zakładasz znowu?- zagadnął zerkając na nią, na sekundę.
-Nie chce ci robić problemu. W końcu możesz się przez to udusić.- westchnęła.
-Zaczep mi o grzywe z tyłu.- zaproponował przyśpieszając lekko tępa.
-Na pewno?- dopytała biorąc w dłonie białe kosmyki.
-Nie będę się powtarzał. I pospiesz się, bo jak zaraz nie zaczniesz się trzymać, to spadniesz. Chciałaś być jeszcze dziś w Wiosce Liścia, więc zrobię ci tą przysługę, ale tylko wtedy, gdy nie będziesz połamana.- oznajmił.

Kruczowłosa szybko zawiązała hustkę na grzywie jej lwa, a następnie przytuliła się do niej czując, jak Kou zaczyna ruszać się coraz szybciej.

Koua przywołała jeszcze na początku znalezienia się w głównym domu ANBU. Był wtedy małym lewkiem, z którym rozmawiała wieczorami przed snem i do którego się tuliła, zawsze słuchając jego narzekań" "Nie myłaś się! Mój nos!", "Gorąco mi~!", "Zostaw mój ogon!". Raz nawet próbując na nią zaryczeć, wydał z siebie tylko coś na wzór miałknięcia, z czego Sumire do dziś się śmieje.

-Hej, jak myślisz? Jak ja go wyjme z tego innego wymiaru?- zapytała w końcu przenosząc swój wzrok na powoli zachodzące już słońce.
-Może tak, jak go tam wsadziłaś?- usłyszała przeciągłe ziewnięcie króla zwierząt.
-Bardzo śmieszne. Wsadziłam go tam fartem dzięki zaskoczeniu. Wrócić też go potrafię, ale mnie zaatakuje.- burknęła.
-To zrób to pierwsza.
-To nie takie łatwe. Jak ostatnio do niego zaglądałam to prawie coś mi się stało. Jest teraz zbyt ostrożny.
-Podaj mu jedzenie ze środkiem nasennym, czy coś. Kiedyś będzie musiał coś zjeść.- powiedział jakby było to oczywiste rozwiązanie.
-Jesteś idealny, Kou. Gdybyś był człowiekiem to nawet bym za ciebie wyszła za mąż.- zaśmiała się.
-Oczywiście, da się załatwić moja pani.- parsknął i w końcu się zatrzymał.-Jesteśmy przed Konohą. Uprzedzając twoje pytanie, nigdzie nie wyczuwam ani czakry, ani zapachu twojego przyjaciela. Tego blondaska.- lekko się skrzywił. Nie lubił zbytnio Naruto. Irytował go jak mało kto.-Bylebyś za niego nie wychodziła.- dodał po chwili, a moment później usłyszał głośny chichot ze strony swojego przywołacza. Sumire zeszła z jego pleców i stanęła na przeciw niego.
-Nie musisz być zazdrosny, Kou. Odbudowanie klanu zostawiam Sasuke, bo ja nie mam zamiaru z nikim się wiązać, więc Naruto nie jest jakimś dużym zagrożeniem dla ciebie.- podłaskała go pod oczyma i ucałowała czoło.-Możesz znikać.- uśmiechnęła się. Biały lew polizał ją wielkim językiem w dłoń i zaraz na jego miejscu pojawił się dym.

-Muszę zdać raport Tsunade.- bąknęła w myślach i modliła się tylko o to, by nigdzie nie spotkać Sakury. Jej zachowanie było tak dziecinne w każdym aspekcie, że aż przechodzą ją ciarki. Rozumiała, żeby bić kogoś, a raczej bić się z kimś na treningu, ale robić komuś krzywdę, bo ją zirytował? Nie, to już wychodziło poza granice bezwstydności. Zawsze, gdy widziała, jak różowowłosa bije Naruto po głowie za to, że powiedział coś głupiego, od razu zwracała jej uwagę. Może czasem za bardzo wychodząc poza normę.

Westchnęła głośno i przekroczyła granice wioski. Koutetsu siedział w budce obok bramy i gdy tylko zobaczył trzy czarne łezki na tle czerwonego w oczach czarnowłosej od razu się uśmiechnął i puścił ją dalej bez jakichkolwiek pytań.

Przez myśl przeszło jej pytanie, czy aby nie wpuszcza tak każdego do wioski, ale zaraz sie upomniała. Zazwyczaj Izumo oraz Koutetsu sprawdzali wszystkich pod kątem czakry, a jej czakre można było bardzo łatwo rozpoznać.

Sumire użyła na sobie jutsu przemiany i jako blondynka z niebieskimi oczyma zaczęła kierować się do wieży Kage. Wszystko, by tylko ta różowa pokraka nie zaczęła obok niej latać z pytaniem: "Co z Sasuke-kun?!". Nie miała nawet nadziei, że Tsunade nie powiedziała tej histeryczce po co Sumire wyruszyła za mury wioski.

Mijała ludzi, którzy w ogóle nie zwracali na nią uwagi, dzięki czemu było jej lżej. Wolała nie słuchać jak się z nią "wylewnie" witają. W myślach miała tylko zdanie:
-CZAS NA WYPŁATĘ!

~~~^^~~~
Ohayo!
Przepraszam, że nie dodałam rozdziału na czas, ale miałam chwilowe zaćmienie mózgu i depresje związaną z nową klasą :/

Do zoba w środę!💖

Sumire Uchiha Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz