Chapter 20 🍀

2K 153 16
                                    

- Jestem niewyspana. - ziewnęła przeciągle. Tej nocy stwierdziła, że nie przyzwie Kou. W końcu Sasuke, gdyby tylko chciał, zabiłby ją już na ich treningu. - I wszystko mnie boli. - jęknęła przewracając się na plecy, wzdychając.
- Zachowujesz się jak stara baba. - prychnął Sasuke robiący sobie śniadanie. Uchiha tylko prychnęła i w końcu sama podniosła się z miejsca.

- Weź... zrób mi też coś do jedzenia. Wczoraj postawiłam co obiad. - mlasnęła patrząc się na niego, w czasie powolnego podchodzenia do wysepki.
- Niech będzie. - wzruszył ramionami, a szczęśliwa Sumire skierowała się do łazienki.

Patrząc tak na swoje odbicie zauważyła cienie pod oczami, w końcu przez nocne rozmyślania nie mogła długo zasnąć. Rozczochrane włosy prosiły o pomstę do nieba. Ziewnęła i wzięła w dłoń szczoteczkę, wyciskając na nią trochę pasty do zębów. Zaraz zaczęła szorować zęby, wciąż wpatrując się w swoje odbicie, w którym odbijała jej się także ręką z kajdanką. Przeniosła na nią znudzone spojrzenie, a myśli powędrowały do Sasuke.

- Co by było gdybym go nie znalazła przed przybyciem Naru? Na dodatek teraz ze sobą mieszkamy. Co myślą o tym mieszkańcy? W końcu wyglądamy jak... para. - kończąc swoje przemyślenie od razu zganiła się w myślach. - Głupia, co miało znaczyć to: ,,para"? - prychnęła i wypluła pianę do zlewu, zaraz płukając usta wodą. Odłożyła szczoteczkę na miejsce i umyła twarz. Nie wiedzieć czemu myśl o niej i czarnowłosym jako parze wprawiała ją w zakłopotanie. Czego nie chciała czuć.

Wytarła swoje oblicze ręcznikiem i westchnęła. Jak w ogóle mogła tak pomyśleć?

Zamknęła na chwilę oczy odganiając od siebie niechciane myśli i łapiąc za szczotkę do włosów wyszła z łazienki, niemal trzaskając drzwiami. Stanęła w pokoiku przez lustrem na drzwiach szafy i zaczęła dokładnie rozczesywać swoją czuprynę.

I może spędziłaby nad tym jeszcze kilkanaście minut, gdyby nie Sasuke, który siedzący za blatem, zauważył jak się z tym męczy. Jeszcze przed jakimkolwiek ruchem pomocy w stronę dziewczyny, przemyślał wszystko dokładnie, a dopiero później podniósł się z krzesła.
- Daj tą szczotkę. Nie mogę patrzeć jak wyrywasz te włosy. Dziwię się, że jeszcze nie jesteś łysa. - burknął sprawnie wyrywając  brązowy przedmiot z dłoni dziewczyny.
- Dałabym sobie radę. - prychnęła chcąc się odwrócić, by zabrać mu swoją własność, ale jej na to nie pozwolił.
- Dla twojego dobra, niech ja to zrobię. - przekręcił oczami i zaczesał włosy dziewczyny na plecy, żeby łatwiej mu się je rozplątywało z kołtunów, które narobiła sobie przez noc.

Delikatnie przeczesywał czarne, niemal jedwabne (jak zauważył) w dotyku włosy, łapiąc się na myśli, by nie zrobić ich posiadaczce krzywdy. Kiedy szczotka już gładko przejeżdżała po jej czuprynie, odłożył rzecz na parapet i wystawił swoją dłoń do przodu. Sumire widząc ją zmarszczyła brwi i znów chciała się odwrócić, albo chociaż odejść, ale ten trzymał jej bark w ciasnym uścisku.
- Gumka. - przewrócił oczami. Nie wiedział po co to robił. W końcu Uchiha mogła sama zrobić sobie jakąś fryzurę, ale gdzieś w podświadomości nie chciał, by ta czynność skończyła się zbyt szybko.

Sumire nie chcąc się spierać od razu podała mu czarną gumkę w dłoń i czekała na to aż skończy i będzie mogła zjeść śniadanie, a później przebrać się z piżamy. A jeśli już o przebieraniu jest mowa...

- On ma na sobie tylko spodnie... - pomyślała i od razu na jej twarzy zawitał lekki, lecz niechciany rumieniec, który starała się szybko zmazać.

Chwilę później czuła jak chłopak związuje jej gumkę na końcu włosów, a sama zorientowała się, że upiął je w warkocz. Dość ciasny, za co dziękowała Bogu, ale to nadal był warkocz... nie kok,  tak jak nosiła codziennie.
- Na treningu mogę zrobić Ci nim krzywdę. - zaczęła nawet na niego nie spoglądając.
- Dziś jest dzień skazania Danzou. Nie wiem czy w ogóle będę miał ochotę ćwiczyć. - powiedział znudzony i wzruszył ramionami siadając spowrotem przy wysepce z zamiarem dojedzenia śniadania. - Jak już się ogarniesz, to powiedz, bo ja też muszę. - oznajmił wgryzając się w kanapkę.

~•~

- Gotowy? - zapytała stojąc przy drzwiach frontowych, czekając aż Sasuke wyjdzie z łazienki.
- Ta... - burknął i niezbyt zadowolony wyszedł z pomieszczenia. - Możemy iść. - dodał po chwili, a dziewczyna zmarszczyła brwi.

Już chciała wyciągnąć do niego ręce, żeby poprawić mu pas, bo miał krzywo zawiązany, ale ekspresowo się o pamiętała.
- Wyprostuj wiązanie. - wskazała na nie ruchem głowy i wyszła. Naprawdę nie wiedziała, co dziś jej strzeliło do głowy. Najpierw tamto w łazience, potem włosy i jeszcze teraz. Może to ten czas spędzony razem?  W końcu... tak długo z nikim nie rozmawiała, oprócz zamiany kilku zdań ze sprzedawcami w różnych krajach...

Tak, to zapewne dlatego.

- Wychodzisz? - odwróciła w jego stronę głowę, która zaraz napotkała przeszkodę.
- Już stoję tak kilka sekund. - prychnął, a Sumire przekręciła ślepiami.
Zamknęła za nim drzwi na klucz i wkładając go do kieszeni kimona, ruszyli przed siebie w stronę wieży Hokage.

- Miejmy nadzieję, że nie spotkamy Sakury. - powiedział w końcu, po dłuższej przerwie, która najwidoczniej mu ciążyła. Za to Sumire cisza w tym momencie jak najbardziej pasowała.
Przytaknęła ruchem głowy, od razu się krzywiąc i zaczynając rozglądać.
- Może szczęśliwie ma jakiś dyżur. Albo jest chora. Oby tak było, bo inaczej nie dożyje popołudnia. - zwierzyła się i przejechała wzrokiem po straganach z pamiątkami z Konohy. Kątem oka dojrzała maski ANBU, przez co na jej twarzy wstąpił chwilowy grymas. Chciała zrezygnować, zostać zwykłym joninem, mieć swoją drużynę że spokojnymi misjami. Mimo, że w ANBU nie miała za dużo zadań, to wiedziała, że nie lubi pracować z tą rangą.

Myślami znów wróciła do Naru i gdyby nie Sasuke, nie uniknęłaby bliskiego, naprawdę bliskiego spotkania ze słupem.
- Dzięki... - eymamrotała, a na jego pytający wzrok machnęła ręką. - Tylko się zamyśliłam... i tyle.

~•~

- I to tyle, co miałem do zrobienia? Przyjście tu, powiedzenie czy go zabije, czy nie, i wyjście? - zapytał się Sasuke, jakby chcąc się upewnić. Na twarzy miał wyraz znudzenia, ale Sumire czuła, jakie emocje panują wewnątrz niego. W końcu była Uchihą, nauczyła się choć trochę odróżniać te wszystkie maski, uczucia osób z jej klanu.
- Tak tylko tyle. Wyslychaliśmy twojej woli, i zgodnie z twoją prośbą wsadziła go do czarnej dziury, a tą dziurę do jeszcze innej dziury. Zgadzasz się? - zapytała Tsunade zerkając na niego znad papierów. W gabinecie przez chwilę panowała cisza, którą przerwała Sumire, głośnym kuchnięciem.

- Przepraszam... coś mnie zakręciło w nosie... - mruknęła leniwie i zapowiadało się, że zaraz ziewnie, ale nic takiego nie nastąpiło.

- Zapytam ponownie. Zgadza...
- Niech będzie. - oświadczył czarnooki. W jego głosie Uchiha wyczuła nutkę irytacji i powstrzymała się od uśmieszku.
- Więc podpiszcie tutaj i macie czas wolny, do nieokreślonego terminu. - westchnęła blondynka podsuwając pod ich nosy kartkę z zapisanym ich każdym słowem. Sumire strzyknęła palcami i kiefy nadeszła jej kolej na złożenie podpisu, ta szybko coś nabazgrała, ukłoniła się delikatnie i ciągnąć za sobą Sasuke wyszła z gabinetu.

Uchiha posłał jej zaciekawione jej pośpiechem spojrzenie.
- Już mi się tam nie chciało siedzieć. - wyjaśniła wzruszając ramionami.

~~~^^~~~

OKEY misie!

Jak myślicie, za ile coś będzie iskrzyło pomiędzy tą dwójką? ^^

Do zoba w następnym i przepraszam, że w tamtym tygodniu byłam nieobecna! ♡

Sumire Uchiha Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz