I

736 34 0
                                    

-Szybko!
Chowajcie się! - krzyknęła moja matka.

-Mamo!

-Mei!
Chodź tu! - kobieta chwyciła mnie szybko na ręce i pobiegła na dwór - Baner! Szybciej!!

-Już! Biegnę!

Urodziłam się w najgorszym momencie dla świata. Rozpętała się krwawa wojna. Ludzi żyli w strachu i chowali się w bunkrach pod ziemią Nikt nie był bezpieczny. Zwłaszcza ci najbliżej miasta.

My żyliśmy na wsi. A jednak dopadła nas ta bitwa. Byliśmy też na nią przygotowani. Dlatego jeszcze żyjemy.

-Szybko! - Gdy mój ojciec wbiegł do podziemnego pomieszczenia, szybko zamknął wejście i podszedł do mnie i do matki.

-Mamo co się dzieje....? - spytałam przecierając brudny od ziemi policzek.

-Źli panowie po prostu bawią się w berka... - odpowiedziała zdyszana patrząc nerwowo na drzwi wejściowe jakby zaraz ktoś miał przez nie wskoczyć.

-I się zabijają? - powiedziałam przyglądając się mamie.

-Skąd to wiesz...!? - odwróciła do mnie widocznie zaniepokojona moim pytaniem.

-Tata mi powiedział.

-Baner! - krzyknęła z wyrzutem mama.

-Ma prawo wiedzieć co się dzieje na świecie. Nie jest już mała - powiedział.

-Ma dziewięć lat! Tylko dziewięć lat! - kłócili się.

-Nie przesadzaj.

-Nie przesadzam!

-Mamo, nie kłóć się z tatą - przerwałam.

-Widzisz! Nawet nasza córka wie, że te kłótnie są do dupy!

-Nie przeklinaj przy dziecku!

-Bo co?! Powinnaś się cieszyć, że zostałem z wami i żyję! A nie, że gniję gdzieś na ziemi z dziurą w brzuchu!

-Może i tak by było lepiej! Miałabym spokój od twoich humorków!

-Już żałuję, że tam nie poszedłem! I że nie znalazłem sobie lepszej żony!

-A-a proszę bardzo! I-dź! - kobieta rozpłakała się.

-Mamo... - pogładziłem jej policzek.

-Mei, idź spać... - postawiła mnie na nogach.

-Ale mamo...

-Do spania! - wrzasnęła.

-... - powoli odeszłam w stronę łóżka.

Położyłam się na twardym materacu i przykryłam kocem. Łza spłynęła mi po policzku. To nie pierwszy raz, kiedy rodzice się kłócili... To wszystko przez tę cholerną wojnę. Zmieniła ludzi... Zmieniła świat. Zmieniła mnie.

-Tato! Tato! - krzyczałam.

-Tak córeczko?

-Boję się...

-Spokojnie.
Tatuś jest przy tobie - usiadł koło mnie.

-Opowiesz mi bajkę...?

-Oczywiście.

-Ale tą o zwiadowcach...

-Na pewno?

-Tak.

-A więc dobrze.
Dawno dawno temu--

-Nie taką tato. Tę z twojej książki.

-Z tej? Na pewno Mei?

-Tak. Chcę wiedzieć o czym opowiada.

-Ale ona nie jest odpowiednia dla ciebie.

-Tato... Proszę.

-No nie wiem...

-Widziałam jak ją czytałeś. Ja też chcę.

-No dobrze - wstał z miejsca i sięgnął w stronę półki. Chwycił za grubą książkę i usiadł z powrotem koło mnie.

-Ile ona ma stron? - spytałam.

-Ponad tysiąc i pół.

-Dużo... A ty ją już skończyłeś?

-Tak.

-A przeczytasz mi ją całą?

-Ja... Trochę mi to zajmie, ale postaram się - uśmiechnął się w moją stronę.

-Dobrze.

-A więc - otwarł książkę - Histiora ta....

Las Wisielców || Levi Ackermann x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz