III

355 25 6
                                    

Następnego dnia obudziłam się równo o 6:00. Zmęczone oczy przetarłam dłońmi, chwilę po tym wstając. Wzięłam szybką kąpiel, ubrałam w ciuchy robocze oraz na koniec zjadłam małe, ale sycące śniadanie. Zobaczyłam w salonie kartkę od rodziców, pisali o jedzeniu na obiad dla mnie w lodówce. Tak, dalej mieszkałam z rodzicami mimo tego, że mam 26 lat na karku, czemu? Mama ma problem ze stawami, a ojciec jest narażony na zawał, dlatego prosili mnie o pomoc. Dalej mam marzenie o własnym mieszkaniu jednak na razie nie mam co o tym myśleć.
Spakowałam do torby potrzebne rzeczy, po czym ruszyłam na przystanek. W 23 minuty dotarłam na miejsce, przeszłam kawałek, by dotrzeć do własnej kawiarni. Prowadziłam ją z przyjacielem od dokładnie 5 lat, biznes się rozrastał, dobra lokalizacja obok plaży przyciągała wielu klientów.

Kilkanaście minut przed otwarciem wykładałem świeże produkty na pułki oraz ladę. Mój współpracownik się spóźniał... z resztą co to za nowość? Miał dziwną dziewczynę, która robiła wszystko by udowodnić mi, że Aron jest tylko jej, między innymi nie pozwalała chłopakowi przychodzić na czas do pracy, a jak już to przychodziła tu razem z nim. Irytowała mnie, w tym momencie stereotyp „rude jest wredne" był bardzo trafny.

Wyjęłam telefon i wybrałam numer do mężczyzny.

-Halo? - powiedziałam, jednak odpowiedziała mi poczta głosowa z głosem mężczyzny.

Czekałam kolejne minuty, kawiarnia już dawno została otwarta, klienci się schodzili, a na horyzoncie dalej nie było faceta. Pogodziłam się, że dzisiejszą zmianę pozostanę w pracy sama.

-Hejka, hej! - usłyszałam przesłodzony głos. Odwróciłam się do drzwi wejściowych od lokalu.

-Ciszej Sarah - dodał brunet, mój współpracownik. Ze zbitą miną podszedł do stojącej za ladą mnie - Przepraszam... - powiedział ze skruchą - Zatrzymała mnie na dłuższą chwilę w domu, mówiąc jakieś głupoty... - mówił, lekko zerkając na siedzącą przy stoliku rudowłosą, która pudrowała się jakby była w salonie kosmetycznym.

-Rozumiem - westchnęłam, odkładając szmatkę na półkę obok - Przebierz się i zabieraj za pracę, dzisiaj ty stoisz za ladą, ja zajmę się zapleczem.

-Dobrze - szybką czmychnął do przebieralni.

Kolejną godzinę spędziłam na użeraniu się z dziewczyną Arona, oczywiście kliencie byli dla mnie ważniejsi jednak ona była takim bąblem na tyłku, który wadził i co chwile zawracał głowę, ciągle irytując bez zmian. A co robiła? Wyobraźcie sobie, że macie własną dobrze prosperującą kawiarnie, dużo stałych klientów i wystawione bardzo dobre opinie sanitarne, a jednak przychodzi taki rudy robak, który krzyczy nagle na całą salę, że ma włosa w kawie, jak i w słodkościach, choć chwile temu czesała swoje włosy nad jedzeniem. I jak tu nie tracić przez kogoś takiego nerwów i przy tym reputacji?

Pod wieczór, bardzo blisko godzinny zamknięcia, pożegnałam wraz z Aronem klientów. Zabraliśmy się od razu za sprzątanie. Jednak kogo nie udało mi się pożegnać? Domyślcie się.

-Kooochanie, chodźmy już stąd, śmierdzi tu szczurem - powiedziała rudowłosa.

-Daj już sobie spokój Sarah, wróć teraz sama do domu, mam jeszcze prace - odpowiedział jej chłopak.

-Nie, zostanę tu, dopóki ty też stąd nie wyjdziesz - prychnęła.

Żyłka na moim czole pulsował od zdenerwowania, jeszcze trochę i wybuchnę przez irytację jej osobą. Wypraszali ją stąd nie raz, ale nic z tego nie wyszło, jej duma jej nie pozwalała.

-Sarah idź stad, my mamy przynajmniej prace do zrobienia nie to, co ty - wycedziłam przez zęby.

-Co ty tam mówisz? Zagłusza cię mój filmik, który właśnie oglądam - powiedziała z głupim uśmiechem.

Zacisnęła ręce na miotle, skupiając się tym na dalszym sprzątaniu. Na zapleczu Aron uspokoił mnie, jednocześnie mówiąc, że skończył to, co miał zrobić i już zacznie się szykować do wyjścia, odpowiedziałam, że również skończyłam swoje i razem możemy wyjść z lokalu. Szybko się przebrała z fartucha, tak jak chłopak, by po chwili stanąć przed budynkiem zamykając drzwi.

-Ej, Mei, to dla ciebie - rudowłosa podała mi karteczkę.

Wzięłam ją i przeczytałam. Poradnia psychologiczna dla osób o słabym panowaniu nad agresją - Ty chyba sobie jaja robisz - podniosłam glosą, zgniatając karteczkę w dłoni.

-Widzisz! Ta poradnia jest ci potrzebna, moja mamusia tam pracuje, załatwię ci zniżkę - powiedziała z uśmiechem.

-Nie ręczę za siebie! - krzyknęłam.

-Sarah to już przesada - powiedział Aron widocznie poirytowany zachowaniem swojej dziewczyny.

-Ale ja jej tylko przysługę zrobiłam kochaniutki - powiedziała, słodkim głosem tuląc rękę mężczyzny.

Podarłam karteczkę na małe kawałeczki rzucając nimi w dziewczynę - Pierdol się idiotko! - popchnęłam ją, po tym od razu odchodząc w swoją stronę.

Następnym razem nie dam rady i jej coś zrobię. Mam słabe nerwy na takie osoby i naprawdę mało mi brakuje do zrobienia jej krzywdy w pewnym momentach.

Las Wisielców || Levi Ackermann x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz