Następnego dnia spałam do południa, obudził mnie mocny ból brzucha. Duża ilość alkoholu od zawsze powodowała u mnie bóle brzucha niezależnie od pory dnia. Kac oczywiście nie odpuścił, a wczorajsze wspomnienia... Bardzo dużo się działo. Noc spędzona z własnym przyjacielem była dla mnie dość nietypowym przeżyciem, w końcu chłopak jednocześnie zdradził swoją dziewczynę, a alkohol nie był wytłumaczeniem. Byliśmy dorośli i ponosiliśmy odpowiedzialność za swoje czyny.
Z grymasem usiadłam po turecku na łóżku, okrywałam się kołdrą, było mi zimno, w końcu byłam całkowicie bez ubrań. Rozejrzałam się po pokoju, w pierwszej kolejności rzucił mi się w oczy oczywisty fakt, Arona już nie było. Prawdopodobnie wcześnie rano wolał „uciec", by nie mieć problemów z Sarah. Druga rzecz to było opakowanie prezerwatyw, otwarte i wykorzystane w całości. Nie wiedziałam, czy się przysłowiowo śmiać, czy płakać, w końcu przeżyłam coś wspaniałego tej nocy z własnym przyjacielem, a z drugiej strony było to niewłaściwe. Spoliczkowałam się na otrząśnięcie.
Wstałam od razu, czmychając do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel, ubrałam się w domowe ciuchy, by po tym zejść na dół.-Chyba zapomniałam posprzątać... - pomyślałam, schodząc do salonu - Dzień dobry - przywitałam się z rodzicami. Oboje byli widocznie czymś zezłoszczeni, mama bardziej to okazywała, tata widocznie starał się być wyrozumiały.
-Wytłumaczysz nam, co tu się działo? - zaczęła kobieta.
-Ale o co konkretnie chodzi? - rozejrzałam się po czystym salonie.
-Zignorowałam fakt, że w całym mieszkaniu było brudno, wszędzie puste butelki i porozrzucane jedzenie... - złapała się za skroń - Ale to, że grzebałaś na regale z naszymi osobistymi rzeczami to... - westchnęła mocno zdenerwowana.
Nie wiedziałam co powiedzieć, jak się z tego wytłumaczyć. Praktycznie nic nie pamiętałam z wczorajszego wieczoru - No, przepraszam... - powiedziałam zmieszana. Kobieta zacisnęła dłonie w pięści, siadając na fotelu - Jednak nie wiem co, was tak zdenerwowało, to tylko książki.
-Córeczko albo ty, albo Aron wzięliście naprawdę ważną cenną dla mnie i twojej mamy księgę. Gdybyście ją zniszczyli, stałoby się naprawdę coś złego - wytłumaczył spokojnym tonem ojciec.
-Chodzi o tę wielką? Tę starą książkę, która wygląda, jakby się rozpadała? - spytałam.
-Tak! - krzyknęła nabuzowana emocjami kobieta - Na co ją ruszaliście?!
-Spokojnie.... - ojciec starał się uspokoić moją matkę - Wytłumaczysz, dlaczego ją wzięliście?
-Nie pamiętam, dużo wypiliśmy... - mówiłam zakłopotana.
Starsza kobieta widoczni bardziej się denerwowała, chciałam naprawdę im odpowiedzieć na wszystkie pytanie, by ich uspokoić, jednak nie wiedziałam jak, nic nie pamiętałam. Dalej tylko kontynuowaliśmy koło pytań, odpowiadałam tak delikatnie, jak tylko mogła, próbowałam również uspokoić mamę, jednak ta bardziej dokładała oliwy do ognia. Odpuściłam, nie mając już pomysłu na argumenty, wspólnie usiedliśmy do stołu, by zjeść obiad, dalej panowała napięta atmosfera. Chciałam się oczywiście dowiedzieć, co jest takiego niezwykłego w tej księdze, jednak nie wiedziałam jak zapytać, uderzyłam prosto z mostu.
-Wytłumaczycie mi, dlaczego ta książka jest dla was taka ważna? - spytałam, jednocześnie dłubiąc widelcem w obiedzie. Mama od razu chciała mi gwałtownie odpowiedzieć, jednak tata ją uprzedził.
-Oh, to długa historia - powiedzaił z lekkim uśmiechem - Mogę ci jedynie zdradzić córeczko, że jak byłaś mała, to ci ją czytałem i byłaś całą historią bardzo zafascynowana.
-Naprawdę? - dociekałam dalej, nawet bardziej interesując się tematem.
-Oczywiście. Były dość brutalne czasy a historia z tej książki była dla ciebie dobrą odskocznią - mówił dalej.
-Chodzi ci o czas wojny?
-Tak. Prawdą jest, że było nam wtedy bardzo trudno, ale jakoś dawaliśmy radę.
-Możesz bardziej opowiedzieć o tej książce?
-Jeżeli twoja mama nie ma nic przeciwko... - spojrzał na jedzącą kobietę.
-Jestem zdenerwowana, to fakt, ale myślę, że to dobra pora, by wytłumaczyć ci wszystko córeczko - powiedziała, wzdychając.
Ojciec ucałował swoją żonę w czoło, po czym kontynuował - Księga jest napisana nie w naszym języku, historia tam zawarta jest dość zawiła i brutalna. Opowiada również o ciężkim życiu, ale głównie o walce o przetrwanie. Głównymi postaciami są osoby należące do grupy chroniącej ludzi, to, przed czym ich chronili... To dość zawiła sprawa, wolę o tym nie mówić. [...]
To o czym ojciec mi opowiedział było...Dziwne? Nietypowe? Całość była dla mnie niezrozumiała, przez co zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak chciałam w dzieciństwie o tym słuchać. Skończyłam zadawać pytania związane z tym tematem, jednak tata dał mi starą kartkę widocznie zalaną w pewnym częściach tuszem oraz kawą, jednak po co? Był uśmiechnięty, więc pewnie sobie żartował.
Ważną rzeczą było to, co na kartce się znajdowało - jakiś szkic niechlujnie narysowany ołówkiem. Niektóre części szkicu były starte jednak główny obrazek był dobrze zachowany.Całość coś mi przypominało, jezioro pośrodku, na lewym boku coś w kształcie muru oraz w prawym górnym rogu mały kwadrat, na którego miejscu w obecnym parku znajduje się altanka. Wydawało się to trochę podejrzane, fascynujące, niepokojące...?
Nic jednak sobie z tego nie zrobiłam, kartkę schowałam do szafki w pokoju, dalej myśląc, że to mało śmieszny żarcik mojego taty.
CZYTASZ
Las Wisielców || Levi Ackermann x Oc
Fiksi Penggemar„[...] Ech zwiadowcy dzielni chłopcy Tyle świata przeszli [...]"