12

18 4 0
                                    

 Poczułam lekki powiew wiatru na skórze,co wywołało u mnie dreszcz i gęsią skórkę. Naciągnęłam kołdrę aż po czubek głowy,by po chwili zwlec się z łóżka. Poczłapałam do łazienki,gdzie wzięłam szybki prysznic.Wysuszyłam włosy,pomalowałam się delikatnie i udałam się do garderoby,którą wczoraj wieczorem zapełniłam swoimi ubraniami,założyłam niebieską spódniczkę do połowy łydki w kształcie księżniczki,tego samego koloru koszulę oraz czarne buty na cienkiej szpilce.Włosy zakręciłam na lokówkę i zjechałam na dół.

-Dzień dobry!-przywitałam się z jakąś panią w kuchni

-Dzień dobry panienko-pani po 60-dziesiątce posłała mi ciepły i promienny uśmiech

-Emm czy mogę porozmawiać z szefem personelu?-spytałam

-Niestety ale personel zatrudnia pan tej willi.

-Więc gdzie on jest?-spytałam ponownie

-A na cóż jest ci on potrzebny młoda damo?

-Chciałam złożyć skargę na młodego lokaja-starsza pani posłała mi spojrzenie jakby nie wiedziała o kim mówię-wysoki,opalony,ciemne włosy,tatuaż!-dodałam

-Och czyżby chodziło Ci o Pana Montanę?-spytała

-Pan Montana?-zdziwiłam się,bo kto tak nazywa pracowników

-Mhm,właściciel tej posiadłości.

-Hmm,czyli to u niego tata wynajął posiadłość?

-Nie wiem o czym panienka mówi,Pan Montana nigdy nie wynająłby nawet jednego pokoju a co mowa o całym domu,bardzo ceni sobie prywatność.

-Więc co ja tu niby robię?!-zdziwiłam się

-Myślę że to powinien wyjaśnić Pan Montana,właśnie idzie!-kiwnęła głową w  stronę wejścia

-Dzień Dobry Marry!-chłopak uśmiechnął się do staruszki

-Dzień Dobry!

-Musimy porozmawiać!-spojrzałam na niego wrogo

-Hahaha-zaśmiał się sama nie wiem z czego-zapraszam więc-kiwnął do mnie i poszedł do windy.

Podążyłam za nim,by po chwili jechać na górę.

-Więc o czym chciałaś porozmawiać?-spytał wchodząc do pomieszczenia ukrytego za dębowymi drzwiami.

-Kim jesteś?

-Manny Montana!Miło mi!-podał mi dłoń

-Na pewno-zlekceważyłam jego gest-Skąd się tu wzięłam?

-Z Nowego Yorku?-spytał ironicznie

-Może inaczej.Dlaczego jestem w twoim domu zamiast w moim docelowym apartamencie?

-To jest twój cel podróży księżniczko!

-Nie nazywaj mnie tak!I jak to mój cel?Przecież miałam jechać na wakacje!Mój tata tak powiedział!

-Słuchaj,twój tata to zakłamany karaluch i nie bardzo wierzyłbym w to co mówi!

-Nie masz prawa tak o  nim mówić!Nie znasz go!-oburzyłam się

-Słońce znam twojego ojca bardzo dobrze!Powiedziałbym że to wieloletnia znajomość.

-Nie rozumiem-byłam zmieszana.Skoro znali się tak długo to czemu tata nigdy o nim nie wspominał?

-20 lat temu twój tatuś wziął małą pożyczkę u TRASHERA.Znasz go  pewnie-kiwnęłam głową na znak potwierdzenia-Więc ten cały TRASHER to z kolei mój ojciec,który kilka lat temu zmarł.W takich okolicznościach ja przejąłem jego interes,i jego wszystkich dłużników  w tym twojego tatę. Od kilku miesięcy zalega ze spłatą długu.Początkowo chcieliśmy go odstrzelić ale zdradził mi sekret.

-Niby jaki?-spytałam ciekawa i blada z nerwów.

-Otóż powiedział,że ma młodą i śliczną córkę,za pomocą której spłaciłby swój cały dług  .

Gdy to usłyszałam bezwładnie opadłam na fotel. To nie możliwe! Mój ojciec by tego nie zrobił,nie mógłby.

-Kłamiesz!-krzyknęłam-Zabłądziłam a ty to wykorzystujesz i próbujesz mnie....PORWAĆ!

Wybiegłam z pomieszczenia i czym prędzej wleciałam do windy zamykając szybko drzwi. Zjechałam na dół i wyleciałam z posiadłości jak poparzona.Biegłam przed siebie,sama nie wiedziałam gdzie i po co. Po kilkunastu minutach zatrzymałam się przy jakimś sklepie. Była to mała kawiarenka na przedmieściu Neapolu. Weszłam do środka i usiadłam w najgłębszym kącie restauracji,chciałam odpocząć i przeczekać tu do wieczora. Kelnerka podeszła do mnie z nosem  w notesie,jednak gdy spojrzała na mnie jej wyraz twarzy zmienił się na bardziej radosny.

-Podać coś?-spytała przesłodzonym głosem

-Jeszcze się zastanowię-posłałam jej uśmiech.

Wzięłam kartę i postawiłam ją tak aby nie było widać mojej twarzy.Wpatrywałam się w liczby i nazwy dań na karcie dobre 20 minut. Nagle usłyszałam jakiś szmer naprzeciw mnie.

-Nic nie zamawiałam-powiedział nadal zza karty,myśląc że to kelnerka.

-Dziękuje!-usłyszałam ten znienawidzony już przeze mnie głos,a po chwili siorbanie.

Złożyłam kartę a moim oczom ukazała się jego postać!

-Czego tu chcesz?-warkęłam

-Zabieram cię do domu!-powiedział spokojnie

-Do Nowego Yorku?

-Powiedziałem do domu,księżniczko!

-Pfff! Nigdzie z tobą nie jadę, i nie nazywaj mnie księżniczką!

Mężczyzna nie powiedział nic. Sięgnął do kieszeni po telefon i pokazał mi jego zawartość.

-O Matko!-w moich oczach stanęły łzy

-Albo pojedziesz ze mną albo twój tata zginie.

-Zostaw go!-powiedziałam nie mogąc znieść widoku zakrwawionego taty-pojadę tylko zostaw!

BAD, HORRIBLE, PERFECTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz