Rozdział 9 - Niespodzianka

63 3 1
                                    

Kolejne dni mijały spokojnie. Dzięki listowi Shima dowiedziała się, że jej tata wyszedł ze szpitala już na następny dzień. Czuł się dobrze, a dom państwo Rain zabezpieczyli dodatkowymi zaklęciami. Pewnego pochmurnego dnia, Shima wstała wyjątkowo późno. Może to przez słońce, które dziś się jeszcze nie pokazało. Lily i Dorcas natychmiast podbiegły do niej. 

— Wszystkiego najlepszego! — krzyknęły, robiąc zdjęcie magicznym aparatem. Chwilę później można było zauważyć zdjęcie, na którym brązowowłosa ziewała. 

— Musiałyście dziewczyny? — zapytała zaspanym głosem solenizantka.

— Siedemnaście lat kończy się tylko raz — stwierdziła Meadows. Shima uwolniła się z uścisków przyjaciółek i przebrała się w szkolny mundurek. Układając włosy dziewczyna próbowała wymyślić kreacje na własne przyjęcie urodzinowe. Wiedziała, że jej współlokatorki takie zorganizują to już była tradycja. W trzy Gryfonki pojawiły się na śniadaniu. Parę bliskich Shimie osób złożyło jej życzenia. Lekcje minęły bez zbędnych zakłóceń. Po ostatnich zajęciach Evans odprowadziła brązowowłosą do dormitorium i poleciła jej się przygotować na wieczór. Po wielu dylematach Gryfonka zdecydowała ubrać się klasycznie - tak jak co roku w tą uroczystość. Niebieska, mugolska koszula i czarne jeansy. Do tego wygodne trampki, a włosy związała w niski kucyk. Rain już miała wychodzić do Lily i Dorcas, gdy Evans zamknęła jej drzwi do Pokoju Wspólnego przez nosem. 

— Tak nigdzie nie wyjdziesz! — stwierdziła ruda.

— Przez ostatnie pięć lat nie przeszkadzało ci to — oznajmiła Rain.

— Siedemnaście lat kończy się tylko raz — powtórzyła sentescje Dorcas Lily. Evans podeszła do kufra Shimy. Kompletowanie kreacji zajęło jej parę chwil, jakby miała to wcześniej zaplanowane. Chcąc nie chcąc brązowowłosa była zmuszona przystać na propozycję przyjaciółki. Gdy Lily uparła się przy jakimś pomyśle nie było odwrotu. Przy niej nie dało się być asertywnym. Shima wyszła z łazienki ubrana w czarną, przylegającą spódnicę sięgającą parę centymetrów za udo, która z pewnością należała do Dorcas. Na górę założoną miała lekką koszulę, którą zapięła pod samą szyję. Lily, gdy to zobaczyła, natychmiast rozpięła trzy górne guziki.

— Oh! Przestań udawać taką świętoszkę — dodała do tego Evans, rozpuszczając włosy przyjaciółki. Shima przeglądając się w lustrze musiała stwierdzić, że wygląda bosko. Tylko po co?

Rain przekonała się o tym, gdy wyszła z dormitorium. W Pokoju Wspólnych było pełno ludzi. Gdy tylko przekroczyła próg rozległo się głośne sto lat. Kątem oka zobaczyła Huncwotów, którzy pili jakiś podejrzany trunek. Po jej lewej stronie stała Lily, zaś od przodu podchodziła Dorcas.

— Trochę złamałyśmy tradycję — stwierdziła Meadows i miała rację. Zawsze ich imprezy urodzinowe były małe — spędzane w gronie paru, najbliższych osób.

— Ale przecież siedemnaście lat kończy się tylko raz— podłapała od przyjaciółek Shima. Na ogół była towarzyską osobą, dlatego chwilę później poznała wszystkie osoby, które znajdowały się na jej przyjęciu. Wysłuchiwała życzeń i dziękowała za prezenty. Na koniec podeszli do niej Huncwoci, Lily i Dorcas.

— Z racji, że do naszego prezentu musieliśmy zorganizować aż sześć osób, oto prezent od nas wszystkich —  wytłumaczyła Evans. Remus podał jej białą kopertę. Shima ze zdzwieniem otworzyła ją. W środku znajdowała się ozdobna kartka. Tekst napisany był ozdobnym pismem.

Zaproszenie

Redaktorka Szkolnej Gazetki zaprasza na spotkanie! Odbędzie się ono w najbliższy piątek o godzinie szesnastej w sali numer pięć. Więcej informacji u redaktorki.

W imieniu Shimy Rain
Lily Evans, Dorcas Meadows i Huncwoci

Oczy Shimy zrobiły się wilgotne. Nie wierzyła w to co właśnie się wydarzyło. Jeśli to to o czym myślała... 

— Merlinie! Nie wierzę! — wykrztusiła z siebie. Lily spojrzała na nią z uśmiechem.

— Twoja własna gazeta, no właściwie gazetka — potwierdziła Evans — Nie masz się co martwić. Okazało się, że w Hogwarcie jest wiele osób zainteresowanych publikacją treści w takim piśmie. Zgoda Dumbledora także jest. Spotkanie w piątek, tak jak pisze na zaproszeniu. Jako redaktorka będziesz mogła wybrać ludzi do pracy.

Wieczór minął Shimie naprawdę przyjemnie. Była taka szczęśliwa. Właśnie spełniło się jej marzenie. Coś o czym śniła przez cztery lata. Do godziny dwudziestej drugiej trwała impreza. Muzyka była puszczona na cały regulator. Potem ludzie się rozeszli. Było pełno Puchonów i Krukonów, którzy musieli wrócić do Pokojów Wspólnych przed dziesiątą wieczór, taki był warunek profesor McGonagall. Dlatego po rozpoczęciu ciszy nocnej w Pokoju Wspólnym Gryfindoru zostało tylko parę osób. Shima i jej najbliżsi przyjaciele rozmawiali, bawili się i grali do rana. Może dlatego żadne z nich nie pojawiło się na porannych lekcjach ani na śniadaniu.

Lily obudziła się jako pierwsza może przez to, że spała w dość niewygodnej pozycji na sofie. Na podłodze leżał Potter i Black. Na całą kanapę rozłożyła się Shima, zaś Dorcas gniotła się gdzieś w nogach skulona. Remus zasnął jako ostatni i dlatego spał w swoim dormitorium. Parę innych osób leżało powyginanych w różnych pozycjach na reszcie foteli i kanap. Po podłodze walały się koce i parę butelek. Evans szybko zebrała śmieci i obudziła resztę. 

— Wszystko mnie boli — poskarżyła się Shima, gdy ruda zebrała swoje współlokatorki i przytaszczyła je do dormitorium.

— Zapomniałam cię ostrzec żebyś uważała co pijesz, bo to załatwiał Black — zaśmiała się Dorcas, która rozmasowywała nogę. Dziewczyny pojawiły się dopiero na lunchu, a potem na transmutacji. Profesor McGonagall patrzyła na nie podejrzliwym wzrokiem, jednak nauczycielka nic nie powiedziała. 

Taki luźniejszy rozdział. Cisza przed burzą jak to się mówi.
Przez (przynajmniej) kolejny miesiąc co tydzień będą pojawiały się rozdziały. Potem wszystko zależy od ilości mojego czasu i sytuacji związanej z pandemią.

Miłego dnia i pamiętajcie aby nie wychodzić jeśli nie jest to konieczne
Lena

Co było wcześniej...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz