Rozdział 14 - Opowiadanie

32 2 0
                                    


- Jak już mówiłam wszystko zaczęło się około dwóch tygodni temu...

Lily szła szerokim, hogwarckim korytarzem. Słońce dopiero co wstawało, wszędzie panował jeszcze półmrok. Evans nie chciała nikogo spotkać, sama szła na dość ważne spotkanie. Od momentu gdy odrzuciła Jamesa minął ponad miesiąc. Z dnia na dzień jakaś jej część uważała tą decyzję za coraz bardziej głupią. Druga część mówiła jej, że to zrobiła dobrze. Wcale nie pomagały jej cotygodniowe, poniedziałkowe korepetycje, które dawała Jamesowi. Na początku siedzieli w Pokoju Wspólnym, lecz gdy hałas zaczął im przeszkadzać przenieśli się do biblioteki. Tam nie było tłumu, który sprawiałby, że Lily by się kontrolowała. Odetchnęła i weszła przez drzwi biblioteczne. Kiwnęła głową do bibliotekarki na znak powitania i odszukała Pottera. Okazało się, że Gryfon siedział w głębi pomieszczenia między podręcznikami do eliksirów.

- Cześć - przywitała się - Możemy szybciej dzisiaj skończyć? Shima jest ostatnio w złej kondycji.

- Jasne - uśmiechnął się, odsuwając krzesło stojące obok jego. Ruda siadła i zaczęła tłumaczyć mu skład Eliksiru Słodkiego Snu. Nawet nie zauważyła, gdy przeniosła wzrok z podręcznika na Jamesa, a wkrótce przestała mówić, po prostu patrząc się w jego brązowe oczy. To chłopak ją pocałować, ale ruda nawet nie pomyślała o odepchnięciu go. Od tamtej pory spotykali się w tajemnicy.

***

- DLACZEGO MÓWISZ DOPIERO TERAZ? - prawie wykrzyczała Shima, gdy Lily skończyła opowieść.

- NO WŁAŚNIE - dodała Dorcas.

- Spokojnie dziewczyny. Naprawdę nie chciałam z tego robić wielkiego halo - wytłumaczyła.

- Ale to jest wielkie halo - Shima naprawdę była zszkowoana - On latał za tobą przez lata, a teraz jesteście razem. To wspaniale!

- Nie wierzę, że ty i James ukrywaliście to ponad czternaście dni. Znaczy to, że ty to ukrywałaś uwierzę, ale Potter to największy plotkarz w Hogwarcie. W dodatatku on z Syriuszem... wszyscy wiedzieliby na drugi dzień - Dorcas wydusiła to z siebie na jednym tch

- Możliwe, że odrobinę go zaszantażowałam - przyznała się Lily.

- Co?

- Powiedziałam, że jeśli wygada komukolwiek, nawet Blackowi, Lupinowi i Pettigrewowi, to się do niego nie odezwę - wytłumaczyła - I wziął to na poważnie.

- Czyli nawet nam mówisz tak późno? - zapytała Shima.

- Wy też miałyście się dowiedzieć później... - Evans uśmiechnęła się - Ale Dorcas...

- Chwila, ja powiem - przerwała jej ciemnowłosa - No więc idę korytarzem. Wracam z... spotkania. I nagle zza rogiem znajduję ich, Lily i Jamesa. Na początku chcę do nich zagadać, ale...

- W skrócie widzi mnie i Evans całujących się, a swoim krzykiem budzi pół Europy - dokończył za nią James, który stanął właśnie w drzwiach - Przepraszam, że tak długo zabrał mi powrót, ale jesteście cholernie szybkie, a schody nie chciały ze mną współpracować. Teraz wybaczcie mi. Łapa, Lunatyk i Glizdogon ostatnio podejrzewają mnie o jakąś zdradę, bo ciągle znikam. Muszę w końcu ich poinformować, skoro już wszyscy i tak zaraz będą wiedzieć.

Lily podeszła do niego i razem wyszli, aby poinformować przyjaciół. Shima spojrzała na Dorcas.

— A ty? Co u ciebie? Ty też ostatnio znikasz. Ciągle cię nie ma, czy jak Lily coś przede mną ukrywasz? — zapytała się przyjaciółkę. Meadows spojrzała na nią z bólem w oczach.

— Pamiętasz naszą ostatnią kłótnię? Nie chcę jej wznawiać — odpowiedziała, zamilkając.

— Nie mów, że... Dorcas to jest niebezpieczne! — brunetka z całej siły próbowała odwieść ją od tych myśli.

— Wiem. Syriusz mówił mi... że on został śmierciożercą. Ma ten cały znak na przedramieniu. Nadal coś do niego czuję, zostawiłam go przez tą jego fascynację czystą krwią. Ale... Merlinie odwiedź mnie od pomysłu żeby do niego wrócić! — Meadows ukryła twarz w dłoniach. Nastolatka miała dość tego wszystkiego.

— Hej, spokojnie — Shima wstała i usiadła obok przyjaciółki — Lily idzie pewnie z Jamesem jutro do Hogsmeade, może pójdziesz ze mną? Przejdziemy się do Trzech Mioteł...

— Nie miałaś iść z tym całym Erickiem? — zapytała podnosząc głowę. Prawdą było, że Krukon ją zaprosił. Ale wczoraj poprosił, aby zabrała ze sobą Dorcas. Okazało się, że chłopak ją polubił, ale był zbyt nieśmiały aby ją zapytać. Nowa osoba może pomogłaby jej zapomnieć o byłym chłopaku-śmierciożercy.

— Na pewno nie będzie mieć nic przeciwko temu, a nie chcę abyś została sama — odpowiedziała jej Shima.

— Skoro tak twierdzisz — zgodziła się Meadows. Rain uśmiechnęła się do samej siebie zadowolona, że dała radę zrobić wszystko. Pożegnała się z Dorcas i zasłoniła zasłony na łóżku, aby nie przeszkadzało jej światło z pokoju. Była tak zmęczona, że zasnęła prawie od razu.

— Jak powinnam się ubrać? — Lily obudziła ją z samego rana. Do wyjścia zostały całe cztery godziny. Shima wstała wiedząc, że więcej już nie pośpi. Przyjaciółka nie uspokoi się, jeśli jej nie pomoże. Wybór ubrania zajął im stanowczo za dużo, Evans była wybredna i nie podobało jej się nic. Gdy wreszcie była zadowolona prawie przegapiły śniadanie. Szybko więc zbiegły na dół i zjadły. Uczniowie zaczęli zbierać się już do wyjścia, wiele z nich miało już nałożone kurtki. W pewnej chwili poszedł do nich James, witając się powiedział że porywa Lily. Kolejny raz zobaczyły rudą dopiero wieczorem. O umówionej godzinie Dorcas i Shima spotkały się z Erickem. Brunetka przedstawiła ich sobie, a gdy zaczęli ze sobą rozmawiać całkowicie o niej zapomnieli. Rain nie miała im tego za złe, cieszyła się z ich szczęścia, a poza tym wiedziała, że to ona miała być tym trzecim kołem u wozu.

— Idziesz sama? — zaskoczył ją pytaniem Syriusz Black, gdy byli w połowie drogi do Hogsmeade. Trzymała się parę metrów z tyłu do Meadows i Gates, aby im nie przeszkadzać.

— Teoretycznie nie, a ty? Wielki Syriusz Black, Huncwot sam? — odpowiedziała pytaniem na pytanie.

— Remus został, aby uczyć się, Petera złapała jakąś choroba żołądkowa, a jak pewnie wiesz James wybrał się z Lilką. Więc tak, wielki Syriusz Black sam — wytłumaczył — Zresztą widzę, że Dorcas też kogoś znalazła. Mam nadzieję, że to ktoś lepszy niż mój brat? Zresztą co ja mówię, każdy jest lepszy niż on.

— Czyli jestem skazana na twoje towarzystwo dzisiaj? — spytała retorycznie Shima.

— Tak, idziemy — Black wziął ją pod rękę i pociągnął za sobą w stronę pierwszych zabudowań magicznej wioski, które właśnie mijali.

— Okej. Minęliśmy Trzy Miotły, to gdzie idziemy? — zapytała podejrzliwie nastolatka — Nie mów, że do tej różowej herbaciarni? Mdli mnie na sam jej widok.

— Jasne, że nie — zaśmiał się — Trzy Miotły są zawsze zapchane, nie da się porozmawiać. Szczególnie gdy zaczynają się mrozy.

— Nie mów, że twój genialny pomysł to stanie na mrozie?

— Okej, mogłem go trochę dopracować — stwierdził, a dziewczyna zaśmiała się — Hej! Miałem pięć minut na wymyślenie czegoś!

— Jesteś fatalny w planowaniu spontanicznych randek — Idąc przed siebie, tym razem ona pociągnęła chłopaka.

— To randka? — zapytał Syriusz zaintrygowany. Shima sama nie wiedziała, że to wyszło z jej ust. Black był kolegą, nawet nie przyjacielem. Po prostu chodzili razem na zajęcia, może przebywali parę razy razem w Pokoju Wspólnym.

— Jesteś fatalny w planowaniu spontanicznych spotkań — poprawiła się. Tego dnia nie wrócili już do poprzedniej wersji tego zdania.

Minęło dobre parę miesięcy od poprzedniego rozdziału. Znowu: nie obiecuję, że teraz będą one regularnie, ale... cóż wszyscy wiemy, że sytuacja jest nieciekawa.

Trzymajcie się,
Lena

Co było wcześniej...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz