- Bez buziaka na przywitanie?
Pov. Jack
Nie próbowałem nawet udawać uśmiechu. - Chodź. Musimy pogadać. - powiedziałem poważnym tonem- O-okej. - brunet momentalnie otrząsnął się i poszedł za mną do mojego pokoju- Moi rodzice się pokłócili. - odrzekłem od razu, gdy znaleźliśmy się w moim pokoju
- I co? Rodzice czasem się kłócą, to nic złego. - popatrył na mnie, zaskoczony
- Ale... Tu chodzi o to, że moja matka zdradziła mojego "ojca" - tu zrobiłem cudzysłów palcami - i teraz nie wiem kto jest nim na prawdę. Rozumiem wzburzenie ojca, ale boję się. I nie chcę, żeby się rozwiedli. - moje oczy, mimo mojej woli, zaszkliły się. Poczułem się beznadziejnie.
- Spokojnie słoneczko. - powiedział Mikey opanowanym głosem - Chodź tu do mnie. - rozłożył ręce, a ja natychmiast wpadłem mu w ramiona, zatracając się w płaczu
- Twoi rodzice bardzo cię kochają. - szeptał upokajająco, głaszcząc mnie po włosach
***
Pov. Andy
Siedziałem sobie w pokoju, gdy nagle moje nic nie robienie przerwał dzwonek do drzwi. Otworzyłem.
Na progu stał Rye.
- Co ty tu robisz... - nie miałem siły rozmawiać z nim - Idź sobie.
- Nie. - powiedział, po czym od razu zaatakował moje usta. Brutalnie wkradł mi się językiem do ust, a ja w odpowiedzi zamruczałem cicho. Cała moja złość na niego w magiczny sposób nagle wyparowała. Brunet był brutalny, ale o dziwo podobało mi się to.
- Rye... Chodźmy do sypialni. - wysapałem, powoli tracąc kontrolę nad podnieceniem, atakującym mój rozum. Chłopak na moje słowa, od razu podniósł mnie jak pannę młodą i skierował się do sypialni.
(tak wiem, kochacie mnie za ten brak opisów)
***
Pov. Brook
- Harvey! Mocniej!
- Staram się jak mogę! - odparł blondyn, nieporadnie próbując wcisnąć pomarańczę do sokowirówki
- Nie umiesz, daj mi to! - powiedziałem zrezygnowany, przejmując od niego owoc
- Wiesz, że w twoim wydaniu nawet gotowanie ma podtekst? - zapytał
- Wiem. - odparłem, nawet nie słuchając do końca co mówi
Od pół godziny męczymy się ze zrobieniem soku. Ja miałem myć pomarańcze, a Harvey - wkładać je do urządzenia. Ale on nawet tego nie potrafi zrobić dobrze.
A kto miał pomysł żeby zrobić sok pomarańczowy? Oczywiście, że on.
- J A K. M O Ż N A. B Y Ć. T A K Ą C I O T Ą. - wyartykułowałem powoli
- Ty też jesteś ciotą i ci nie wypominam. - niebieskooki przewrócił oczami
- Ja jestem gejem. A nie ciotą. To są dwie różne rzeczy. A ciotą jesteś ty, pedale. - zaśmiałem się w duchu z własnej wypowiedzi
- Ach, zamknij się już pedale, bo działasz mi na nerwy. - przyciągnąłem wyższego do pocałunku, stając na palcach, aby dosięgnąć jego ust.
________________________________________________________________________________
Słuchajcie... Doszłam do wniosku, że ta książka nie ma sensu. Jak już siadam żeby coś napisać, robię to z przymusu, a nie z chęci.
Odwrotnie jest natomiast z one shotami. Bardzo lubię je pisać i sprawia mi to przyjemność.
Nie chcę zostawiać Was z niedokończoną książką, więc napiszę jeszcze z pięć rozdziałów, a potem ładnie to wszystko zakończę, co wy na to?
Chyba wolę poświęcić się pianiu one shotów, bo uważam żę lepiej mi to wychodzi, więc głosujemy!
Następny os ma być:
- Smutny
- Wesoły
Jaki ship?
- Randy
- Mack
- Harvlyn
- Brandy
- Jandy
- Bronny
- Inny (ale nie Jacklyn)
Mam nadzieję, że rozumiecie, więc ja zostawiam to tu tak jak jest i kończę.
Do następnego!
CZYTASZ
I hate you, I love you
Фанфик- Nie mogę cię znieść. - brunet mocno przyszpilił mnie do ściany. - Więc dla- Nienawidzę cię. - powiedział i gwałtownie przybliżył się. - W takim razie dlacze- Bo cię kurwa kocham! - i jego usta połaczyły się z tymi moimi