Rozdział 13

277 36 11
                                    


Pechowy.. czy dla nich będzie taki sam?]

...

Pov. Andy

Gdy dotarliśmy pod klasę naszej przyjaciółki, blondynka właśnie wychodziła z klasy w towarzystwie jakiejś innej. Podeszliśmy do nich, od razu mówiąc:

- Musimy z tobą porozmawiać.

- Ojej, coś się stało? - zaniepokoiła się dziewczyna

- Nic się nie stało, to raczej coś radosnego. - odpowiedział jej Rye

- Ahaa? - nie wiedząc za bardzo o co chodzi, blondynka szła razem z nami. Kierowaliśmy się w jakieś ustronne miejsce, aby uniknąć plotek i innych konsekwencji rozpowiedzenia, żę jesteśmy parą.

- Okej, a więc mówcie o co chodzi. - Holly założyła ręce na piersi i wpatrywała się w nas swoimi niebieskimi oczami.

- Nie wiem jak to powiedzieć... - zacząłem, na co blondynka od razu mi przerwała:

- To nie wiem, pokaż, cokolwiek! Chcę już to wiedzieć! - rozemocjonowała się

- Andy... myślisz, że mógłbyś jej pokazać? - spytał mój chłopak, lustrując mnie wzrokiem i przywołując na twarz swój ''pedofilski uśmiech''

- No nie wiem... - droczyłem się z nim - Mógłbym?

- No już, pokażcie to co chcecie pokazać! - zwróciła na siebie uwagę Holly

- Okej. - krótko odpowiedział Ryan, przyciągając mnie do, trzeciego dziś, pocałunku. Z pasją oddałem go, zaplatając ręce na jego szyi. Chłopak wplątał swoje palce w moje włosy i powoli przeczesywał je, delikatnie szarpiąc za końcówki. To było takie przyjemne...

Aż nagle usłyszeliśmy przeciągnięty pisk, na co od razu oderwaliśmy się od siebie, przestraszeni.

- Taaak! - prawie że wykrzyczała Holly, zatykając sobie usta rękami. - Wiedziałam! Wiedziałam, że ty go kochasz, a on ciebie! Jejku! - wariowała

- Wszystko okej? - zapytał zaskoczony Jack

- Tak!! Po prostu.. Nie zrozumiecie! - wykrzyknęła i popędziła do łazienki.

Spojrzeliśmy się po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem.

- Co to było? - śmiałem się

- Nie wiem kochanie, ona zawsze miała jakieś dziwne odpały - odpowiedział mi Rye, a ja skupiłem się tylko na tym, że nazwał mnie kochanie...

Słodko.

- Okeej, to teraz tylko powiedzmy Brookowi i Harveyowi. - odparłem.

- Brook się bardzo ucieszy. - stwierdził Ryan

- Dlaczego tak sądzisz? - zdziwiłem się

- Od początku jak go poznałem, kibicował nam i mówił że będziemy wprost idealną parą. Śmiałem się z niego, a teraz jest tak... - nie dokończył Rye, obejmując mnie.

I wtedy zobaczyliśmy Brooka z Harveyem wychodzących z sali.

- Emm, Brook jest sprawa... - zaczął Ryan

- Wal. - powiedział blondyn, dziwnie się na nas patrząc, bo w końcu staliśmy dość blisko siebie i w dodatku Rye obejmował mnie ramieniem.

- Ja i Andy jesteśmy razem. - usłyszałem jego głos, a ja sam czułem się jakbym był dopiero o tym informowany. Nie mogę w to uwierzyć. Po tylu latach nienawiści - teraz jesteśmy razem.

- Co? Ale tak na serio? - wytrzeszczył oczy i otworzył usta.

- Tak. - odezwałem się, bardziej wtulając się w bok Ryana, pomrukując cicho.

- Ale super! Rye, mówiłem ci, że tak będzie, a ty mi nie wierzyłeś! Mówiłem! - ekscytował się

- Skoro jeszcze tydzień temu nienawidziliśmy się, a teraz sprawy mają się tak jak się mają, trudno byłoby żebym ci uwierzył. - zaśmiał się mój chłopak.

Nadal brzmiało to dziwnie.

Co do Harveya, to nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia, bo w końcu nie przyjaźni się z nami od początku i nie wie jak wielka była nasza nienawiść.

Po chwili dołączyła do nas Holly.

- Hej, sorry za tamto, po prostu byłam podekscytowana. - wytłumaczyła nam, nadal uśmiechając się.

- Ej, co dziś robimy? Idziemy na miasto? Jest piątek, przydałoby się coś zrobić. - zaproponował Jack.

- I znowu będziemy musieli cię nieść, jak ostatnio, tak? - odezwał się Brook ,przypominając nam akcję z przed miesiąca, kiedy to chłopak tak się nachlał, że nie był w stanie zrobić kroku. Wszyscy musieliśmy go nieść i słuchać jego wrzasków Kocham was, ludzie!

- Nieee, dziś będę grzeczny. - irlandczyk zrobił minę zbitego psa, więc wszyscy łatwo mu ulegliśmy i zgodziliśmy się na mały wypadzik, mający na celu uczcić weekend.

- Dobra, to jest jeszcze jedna sprawa: kto zostaje trzeźwy? - nagle zrobiło się cicho.

Po chwili nie odzywania się, wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.

- Tak serio, to ja mogę nie pić, bo i tak nie chciałem. - powiedział Rye, po czym wszyscy spojrzeli się na niego jak na Boga.

- Naprawdę, nie chcesz? - spytałem zaskoczony. Przecież nikt nie zabraniał mu pić, moglibyśmy zamówić taksówkę.

- Tak, umiem dobrze się bawić bez alkoholu. - stwierdził, czochrając mnie po włosach.

- Jak tam sobie chcesz. Ja ostro zabaluję. Mamy jakiś sprawdzian? - zmienił temat Brook

Wszyscy w dobrych nastrojach, wywołanych umówionym spotkaniem, rozeszliśmy się w swoje strony, na lekcję.

***

Taki sobie ten rozdział...

NeXt?

( @Randy_podroba kazała wstawić )

I hate you, I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz