Pov. Andy
Po tym jak po prostu wyszedłem z domu Beaumontów, porozmawiałem z moimi rodzicami. Zrozumieli mnie i przyznali, że Rye zachował się paskudnie.
Nadal nie mogę przeżyć tego że wiedział.
Wiedział jak mnie to zaboli.
Przecież ja tylko chciałem zacząć rozmowę, a nie się kłócić!
No trudno, to tylko kolejna kłótnia z tym imbecylem. Muszę iść do szkoły.
Wyjęłem z szafy fioletowy sweterek i czarne rurki i ubrałem to na siebie. Szybko ułożyłem włosy i zszedłem na dół, do kuchni, gdzie czekała mnie niemiła niespodzianka.
Przy stole w kuchni siedział nie kto inny jak Rye.
- Mamo, c-co on tu robi? - przeklnąłem się w myślach za to zająknięcie.
- Słoneczko, Ryan przyszedł do nas z samego rana, żeby cię przeprosić i podwieźć do szkoły. - wyjaśnił mi mama. Co?
On przyszedł, żeby MNIE przeprosić?
Świat staje na głowie.
- Andy, ja cię bardzo przepraszam. Ta odzyka wyszła tak sama z siebie, nie miałem na myśli.. tego. Nie chciałem wyrządzić ci tak wielkiej przykrości. - kajał się Rye.
Ostatnio sam z siebie chciał mnie przeprosić.. w przedszkolu? Tak, wtedy gdy przefarbował mi włosy i brwi na jaskrawy odcień czerwieni. Zrobił to tylko po to, abym się nie zemścił.
- J-jasne, nie ma sprawy. - machnąłem ręką, i podszedłem do stołu, żeby wziąć jabłko ze stołu.
- TO ma być twoje śniadanie? - spytała się moja matka. Oj, wpadłem..
- Nie jestem głodny. - zbyłem ją.
- Dopilnuję, żeby zjadł coś w szkole, jeśli w domu nie chce. - odezwał się brunet.
ON będzie mnie pilnował, jeszcze czego.
Po pożegnaniu się z moją mamą, wsiedliśmy do czerwonego sportowego samochodu Ryana. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, a chłopak nie ruszał.
- Czekamy na coś? - spytałem zniecierpliwiony.
- Nie, po prostu chciałem ci coś zaproponować. - brunet odwrócił głowę, patrząc na mnie. - Może, na czas naszej kary - tu spojrzał na kajdanki - zawarlibyśmy rozejm? Nie chce mi się marnować życia na kłócenie z tobą, nie chcę doprowadzać do takich sytuacji jak wczoraj. Pasuje ci taki układ?
To żem się zdziwiłem.
- Taak, nawet sam dużo o tym myślałem i doszedłem do podobnego wniosku. Przyjaciele? - wyciągnąłem do niego rękę.
- Przyjaciele. -Ryan ją uścisnął.
Ryan odpalił samochód i ruszyliśmy.
***
Dotarliśmy do szkoły dziesięć minut przed czasem. Gdy podeszliśmy do grupy naszych znajomych, rzuciła się na nas Holly.
- Heeej, tak długo was nie widziałam! - zachwycała się
- Boże, kobieto, widzieliśmy się wczoraj... - Rye wzniósł oczy ku niebu.
- No niby tak, ale i tak się stęęęskniłam. - Holly odsunęła się od nas, uśmiechając się uroczo.
- Tak w ogóle, to my musimy wam coś powiedzieć. - chłopak chrząknął porozumiewawczo.
- A, tak. - powiedziałem
- Co się stało? No, mówcie! - zachęciła nas nasza przyjaciółka
- Ja i Andy postanowiliśmy już się nie kłócić. - odrzekł Ryan, na co wszyscy zamilkli. Nikt nie wiedział co powiedzieć, kiedy podszedł do nas Brook z tym nowym chłopakiem.
- Heeej, co tu się stało? Czemu nikt nic nie mówi? - zapytał, zaskoczony
- Andy i Rye przestali się kłócić. - z powagą poinformowała go Holly.
- Że coo? Ale tak na stałe? - Brook wpatrywał się w nas z otwartymi ustami
- Tak, postanowiliśmy, że dalsze kłótnie nie mają większego sensu. - odezwałem się, chcąc przerwać tą niezręczną ciszę.
- To super! - odkrzyknął Brook
- Ja też bardzo się cieszę! W końcu możemy się wszyscy przyjaźnić! - zadowoliła się blondynka.
- Dobra, ogólnie to super, ale ja chcę wam kogoś przedstawić. - Brook wskazał na Harveya. - To jest Harvey Cantwell, który od dzisiaj należy do naszej paczki ponieważ jest absolutnie cudny. Nie macie nic do gadania. - podsumował chłopak, na co zareagowaliśmy śmiechem.
- No dobra super, idziemy na lekcje? - spytała Holly, przekrzykując dzwonek
I wszyscy rozeszli się w swoje strony, ponieważ mieliśmy lekcje w różnych salach.
***
Pov. Harvey
Fajny jest ten Brooklyn.
I chyba zaczynam coś do niego czuć..
Jak dzisiaj przytulił mnie na pożegnanie, jakby stado motyli podniosło się do lotu w moim brzuchu. Niesamowite uczucie.
Szkoda, że nawet nie wziąłem od niego numeru telefonu, mógłbym zadzwonić i się z nim spotkać czy coś.. a tak to muszę czekać do jutra, aż zobaczę z powrotem ten jego piękny uśmiech..
***
Uzytkownik Jack Duff utworzył/a grupę.
Użytkownik Jack Duff dodał/a użytkowników: Rye Beaumont, Andy Fowler, Brooklyn Wyatt, Harvey Cantwell
Użytkownik Jack Duff nadał/a nazwę grupy: Urodziny Holly!
Jack - Ziomeczki, Holly ma jutro urodziny, co ogarniamy?
Andy - Ty, rzeczywiście, co z nas za przyjaciele. Dobrze, że choć ty o tym pamiętałeś.
Rye - W pobliżu otworzyli nowy basen. Zjeżdżalnie, sauny itp. Może wybierzemy się tam, a potem przyjdziemy do mnie, gdzie będzie czekał tort, przygotowany przez moją mamę. Prezent to może być taki zegarek Michela Korsa, który ostatnio mi pokazywała. Złożymy się, może być?
Jack - Stary, teraz to wymyśliłeś? Genialne!
Rye - Nie, ja w przeciwieństwie do was pamiętałem o jaj urodzinach i wcześniej o wszystkim pomyślałem. Harvey, chcesz też się dokładać?
Harvey - Jasne. Ile dajemy?
Rye - Najpierw kupię ten zegarek, a potem wam powiem. Zgadzacie się wszyscy?
Brook - Tak.
Jack - Tak.
Andy - Tak.
Harvey - Tak.
Rye - Super.
***
Hej!
Przepraszam, że rozdział jest taki krótki, ale w następnym planuję coś fajnego 😏
Do następnego!
Ps: Możecie kliknąć taką gwiazdeczkę 💞
CZYTASZ
I hate you, I love you
Fanfic- Nie mogę cię znieść. - brunet mocno przyszpilił mnie do ściany. - Więc dla- Nienawidzę cię. - powiedział i gwałtownie przybliżył się. - W takim razie dlacze- Bo cię kurwa kocham! - i jego usta połaczyły się z tymi moimi