Rozdział 5

330 44 139
                                    


Pov. Andy

Obudziłem się, od razu przypominając sobie, że dziś idziemy na tą durną kolację do rodziców Ryana. Miała być o osiemnastej, więc pewnie przeciągnie się do północy.. Ja tak bardzo nie chcę!

No nic, przynajmniej dziś do szkoły przychodzi ten nowy, może być ciekawie...

Standardowo podszedłem do szafy, i nawet nie patrząc co biorę założyłem to na siebie. Przeglądając się w lustrze, stwierdziłęm, że nawet nieźle to wygląda. Miałem na sobie różowy sweter i niebieskie jeansy.

Może być.

Poszedłem do łazienki ułożyć włosy i ogólnie ogarnąć się. Zajęło mi to niecałe dziesięć minut. Przeszedłem do kuchni i wziąłem jabłko z kosza z owocami. jak zwykle porządne śniadanie.

Po zjedzeniu, założyłem czarne vansy i wyszedłem z domu, idealnie zdążając na autobus.

***

Pov. Brooklyn

Fajny był ten nowy...

Wyjątkowo wstałem dziś wcześniej, żeby być w szkole dwadzieścia minut przed czasem. Minęło już dziesięć, a ja nadal stałem w tym samym miejscu, wypatrując Harveya.

I w końcu go zobaczyłem. Szedł sobie między innymi uczniami, wyraźnie zdezorientowany. Podszedłem do niego i uśmiechnąłem się, mówiąc:

- Hej, jesteś tu nowy? - jakbym nie wiedział.

- Tak, nazywam się Harvey. - odpowiedział nieśmiało chłopak. Jaki słodziak!

Nie, nie pomyślałem tego.

- Ja jestem Brooklyn, zaprowadzić cię gdzieś?

- Tak, to trochę duża szkoła, większa od mojej poprzedniej.. - blondyn podrapał się po głowie - i nie bardzo wiem, gdzie mam iść. Zaprowadzisz mnie do sekretariatu?

- Oczywiście, a na następnej przerwie mogę cię trochę oprowadzić, oczywiście jeśli chcesz.. - wzruszyłem ramionami.

- Okej, chętnie. To idziemy?

Ruszyliśmy, przeciskając się między innymi uczniami. W końcu, po przedostaniu się przez skomplikowaną plątaninę korytarzy, dotarliśymy do celu.

- Poczekać tu, czy wejść z tobą? - spytałem, aby nie być niekulturalnym. Nie chciałem się narzucać.

- Możesz ze mną wejść. - Harvey zapukał do drzwi sekretariatu, a po usłyszeniu Proszę! weszliśmy do gabinetu, w któym siedziała sekretarka.

- Och, ty musisz być Harvey! Mam tu twój plan lekcji, proszę bradzo! - czemu ta babka zawsze jest taka radosna? Naćpana czy co?

- Dziękuję pani. W jakiej jestem klasie? - ja wiedziałem, ale nie chciałem, aby wyszło że go stalkowałem, więc się nie odezwałem.

- Klasa 2A, podobnie jak ten oto kawaler, który z tobą przyszedł! Cudnie! - radośnie krzyczała kobieta. Ona naprawdę coś brała.

- Dziękuję za wszystko, do widzenia. - odparł chłopak, po czym wyszliśmy z gabinetu.

- Ej, co jest z tą babką? Czemu ona była taka szczęśliwa? - zagaił Harv

- Bo widzisz.. - przybrałem smutną minę. - Kiedy przyjmowano ją na to stanowisko, dyrektor nie wytłumaczył jej, że kleju się nie wącha, a teraz nikt nie ma serca jej o tym powiedzieć, rozumiesz. - zasmucony skończyłem swoją wypowiedź, na co mój towarzysz szczerze się zaśmiał.

I hate you, I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz