- 3 -

363 61 43
                                    

Po wyjściu z pokoju księcia, Yongbae z nutą goryczy w głosie pogratulowała nowemu służącemu, mówiąc mu przy tym, że nikt inny z pracowników nigdy nie miał własnej komnaty. Chłopiec nie zrozumiał na początku znaczenia jej słów, dlatego poprosił starszego sługę o wyjaśnienie. Mężczyzna powiedział mu, że wszyscy pracownicy pałacu mieszkają w dzielonych pokojach ze względu na płeć. Jeden taki pokój może pomieścić nawet piętnaście osób ściśniętych ze sobą podczas snu. Później wszyscy kąpią się w wielkiej łaźni, często w zimnej wodzie, jednak nikt nie ma czasu na narzekanie, bo praca zaczyna się już o piątej rano.

— Czy ty też śpisz w dzielonym pokoju? — zapytał go Jimin, dotrzymując mu powolnego kroku. Mężczyzna uśmiechnął się lekko.

— Nie, już nie. Przez tyle lat wypracowałem sobie szacunek cesarza, który obdarował mnie osobną komnatą po drugiej stronie pałacu jakiś czas temu.

Chłopiec skinął rozumnie głową, domyślając się tylko, że starszy mężczyzna musi być kimś ważnym w całym tym miejscu. Jego szata, choć w kolorach tradycyjnych dla służących, wyglądała na droższą zrobioną z lepszego, grubszego materiału. W dodatku tuż przy kołnierzu świeciły się wpięte, miniaturowe brożki.

— Dlaczego ja... um... — zawahał się chwilę, szukając w głowie odpowiedniego określenia. — swoją komnatę otrzymałem?

Mężczyzna znów na niego spojrzał, zatrzymując się w miejscu. Stanęli właśnie przed jasnymi, papierowymi drzwiami, całkiem niedaleko pokoju Taehyunga.

— Myślę, że książę ma wobec ciebie specjalne plany — odpowiedział, rozsuwając zamknięte pomieszczenie, które miało od teraz należeć do Jimina.

Wnętrze było proste i czyste. Na środku podłogi leżał rozłożony materac z białą kołdrą i poduszką wypełnioną gęsim pierzem, a na jednej ze ścian wisiało podłużne lustro, w którym można było się w całości przejrzeć. Pod okrągłym oknem stała masywna, ciemnobrązowa komoda skrywająca trzy pary trzewików, spodnie i ręczniki. W wysokiej szafie obok, z tego samego materiału co wcześniejszy mebel, wisiało kilka kompletów strojów pracowniczych i jeden odświętny hanbok. Wszystkie stroje wyglądały na zrobione z dobrych materiałów, były uszyte starannie i schludnie, żadna nitka nie wystawała. Chłopiec przypomniał sobie dzień, gdy mieszkał jeszcze w Chinach, a kiedy do jego domu, oprócz nauczycieli, przyjechała jeszcze krawcowa. Zebrała jego wymiary i przymierzyła na nim kilka kawałków materiału, nieprzypominających niczego konkretnego. Teraz już wiedział, po co to było. Stroje miały na nim leżeć perfekcyjnie.

— To będzie twoja komnata. Książę sypia blisko, jak sam zdążyłeś zauważyć, więc jeśli zawoła cię w nocy, musisz szybko się przy nim pojawić. A często zdarza mu się krzyczeć, ma okropne koszmary.

Jimin zmarszczył w przejęciu brwi, słysząc tę informację. Sam praktycznie o niczym nie śnił lub po prostu tego nigdy nie pamiętał, dlatego wiedza o tym, że księcia męczą w nocy nieprzyjemne rzeczy, zmartwiła go. Zaczął mu współczuć.

— Jak go wtedy uspokoić? — zapytał z troską, odwracając się w stronę służącego.

— Nie jest to trudne. Musi po prostu poczuć się bezpiecznie. Możesz go potrzymać za dłoń albo przeczytać mu fragment jakiejś baśni. Zaśnie bardzo szybko, kiedy już się wyciszy.

Chłopak skinął głową, przetwarzając te instrukcje. Miał nadzieję, że uda mu się jakoś pomóc księciu, gdy zajdzie taka potrzeba. Zamknął wysoką szafę i zwrócił się całym ciałem ku Seonginowi.

— Pokażę ci teraz kuchnię. Pomożesz w przygotowaniu obiadu, a rano będziesz musiał stawić się i pomóc przy pierwszym posiłku.

***

spokojny poranek || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz