Ostatnie przymiarki ślubnego hanboku odbyły się w komnacie księcia. Krawiec nanosił drobne poprawki, które miał uzupełnić do czasu wyjazdu syna cesarza do Chin. Strój już teraz prezentował się zjawiskowo, ale wciąż mógł być lepszy.
Taehyung stał nieruchomo na niedużym podwyższeniu podczas całej wizyty zdolnego szyjącego i pozwalał mu na manewrowanie jego ciałem, tak jak potrzebował. Patrzył smutnym wzrokiem na swoje odbicie w dużym lustrze i modlił się w duchu o jak najszybsze zakończenie tego spotkania. Myśl o zbliżającym się w ekspresowym tempie ślubie bardzo go przybijała.
Wydawał się nieobecny podczas odpoczywania po obiedzie w ogrodzie razem z Jiminem. Obaj leżeli w ich zwyczajowym miejscu, pod pięknym, rozłożystym drzewem i wsłuchiwali się w dźwięki natury. Książę opierał się o pień, patrząc przed siebie i w zamyśleniu uderzał źdźbłem trawy w swoje wargi. Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się tak odpłynąć, a koszmary w nocy znowu się nasiliły. Męczyło go wiele spraw.
Jimin widział przygaszenie swojego pana i chciał w końcu jakoś pomóc mu się z tym uporać. Obserwował go już długą chwilę, czego chłopak nawet nie odnotował. Siedział ciągle pod drzewem, wpatrzony w dal i walczący wewnątrz z własnymi myślami.
— Wasza Wysokość? — zapytał niegłośno, leżąc ciągle na miękkiej trawie.
— Tak? — mruknął, nie podnosząc nawet na niego swojego wzroku. Zmartwiło to Jimina.
— Ślub już niedługo, prawda?
Starszy przymknął oczy, wypuszczając powietrze przez nos ciężko. Miał nadzieję, że nie będą poruszać dzisiaj tego tematu. Albo wcale. Nigdy. Jimin był ostatnią osobą, z którą chciał o tym rozmawiać.
— Tak, niedługo.
— Dlaczego książę ma poślubić Chinkę, a nie damę ze swojego kraju?
Pytania Jimina były niewinne i zrozumiałe, ale tak bardzo irytowały teraz Taehyunga. Wiedział jednak, że nie powinien być na niego zły. Chłopak miał prawo nie mieć pojęcia o tych rzeczach i chcieć dowiedzieć się czegoś więcej. A jednak samo mówienie o tym, tak bardzo działało starszemu na nerwy.
— Zostaliśmy do siebie przypisani, jak tylko się urodziła. Jest w twoim wieku. To córka wysoko postawionego urzędnika, doradcy cesarza Chin zajmującego się logistyką, przepływem towaru pozakrajowego. Cesarz ma ponoć bardzo dużo zaufania do tego człowieka, odznaczył go nawet jakimiś wyróżnieniami już na początku jego pracy w pałacu zanim przekierował go do oddziału w Jinan. W zamian za szlachetną postawę, obiecał mu wydanie jego córki za kogoś ważnego.
Jimin pokiwał zrozumiale głową, nie wiedząc jednak, o kim rozmawiają. Takie informacje nie wychodziły zapewne poza dwór cesarski, a on sam nie znał się w ogóle na polityce. Wiele ważnych informacji nie docierało na wsie, a życie tam obracało się wokół pracy na roli i wyznaczał je cykl dnia i pór roku. Analfabetyzm jego rodziny również nie pomagał w poszerzeniu horyzontów i zdobywaniu wiedzy. Sprawy cesarskie nie leżały w ich interesie.
— Po raz pierwszy spotkamy się dopiero w dniu ślubu, w Jinan — kontynuował starszy. — Nareszcie wypełni się moja rola, do której byłem przygotowywany od małego. Wypełnię obowiązek wobec mojego kraju.
— A czy żona księcia zamieszka wtedy w pałacu? — zapytał nieśmiało.
— Nie. Zapewne przyjedzie niedługo po ślubie na jakiś czas, ale mieszkać będzie w Chinach. To małżeństwo ma wzmocnić relacje między naszymi państwami, a ona na miejscu będzie pełnić funkcję swego rodzaju przedstawiciela Joseon. Zostanie do tego odpowiednio przygotowana przez naszych urzędników.

CZYTASZ
spokojny poranek || vmin
FanfictionMłody książę wyrusza w daleką podróż do Chin. Po drodze, ze względu na problemy z powozem, cały jego zespół jest zmuszony do krótkiego postoju. W międzyczasie chłopak zwiedza okolicę, trafiając na niewielką osadę, w której obcy nastolatek porusza je...