- 9 -

335 53 56
                                    

Taehyung na śmierć zapomniał o urodzinach swojej bratanicy. Kompletnie wypadło mu to z głowy! Dlatego tak zaskoczony był gdy rano, w pierwszej połowie lipca, Seongin przyszedł do jego komnaty z wybranym, odświętnym hanbokiem, informując go o uroczystości. I choć tak dawno nie widział się z braćmi, mieszkającymi w tym samym pałacu, nie pałał entuzjazmem na to spotkanie.

Kuchnia od rana pracowała na najwyższych obrotach, przygotowując odświętne dania dla setki gości. Wszyscy mieli zjechać się na świętowanie pierwszych urodzin małej Naeun - pierworodnej córki Namjoona i jego pięknej żony.

Informacja o wydarzeniu była równie zaskakująca dla księcia, co dla Jimina, który od rana został zaciągnięty do pomocy w przygotowaniach. W samą porę zdążył opuścić komnatę księcia, z zamiarem udania się do wychodka, dzięki czemu nikt nie odkrył ich małego sekretu. Nie było go w sypialni, gdy Seongin przyszedł dobudzić siedemnastolatka.

Starszy służący przyniósł księciu sycące śniadanie i odczekał aż ten je spożyje, co Taehyung odwlekał w nieskończoność. Nie spieszyło mu się na tę uroczystość; najchętniej w ogóle, by na nią nie szedł i został w swojej komnacie lub ogrodzie. Zwłaszcza, że nie było teraz wokół niego jego ulubionego sługi, co dodatkowo go irytowało.

— Gdzie Jimin? — zapytał, mieszając w metalowej misce ryż wraz ze szpinakiem i sosem sojowym. Nabrał trochę na łyżkę, żując ociężale i powoli.

— Pomaga przy polerowaniu zastawy. Za chwilę służba z północnego skrzydła powinna przyjść i zacząć wszystko znosić na salę.

Chłopak skinął obojętnie głową na słowa starszego mężczyzny, bo nie interesowała go w ogóle druga część jego odpowiedzi. To pierwsze zdanie w zupełności by wystarczyło.

— Chcę, żeby przyszedł, jak mnie ubierzesz. Ma być obecny podczas uroczystości — zażądał, nie odwracając się do mężczyzny nawet na chwilę. Mimo to wiedział, że tamten się ukłonił.

— Tak jest, Wasza Wysokość.

***

Hanbok, w który Taehyung został ubrany, był jednym z najdroższych i najbardziej kolorowych. Przeznaczony na specjalne okazje, wyróżniał się pięknym fioletowym kolorem w wielu odcieniach. Fiołkowy dół, ciemnopurpurowe rękawy i kołnierz, pudrowe poły bluzy, a wszystko to przełamane błękitem i złotymi haftami. Dzisiaj był dzień na założenie ciężkiej biżuterii i upięcie długich włosów w połowie w kucyk, przyozdobiony trzema kwiatami i wstążkami. Dlatego, gdy Jimin zobaczył księcia po raz pierwszy w takim wydaniu, zaniemówił.

— Ale to ciężkie — jęknął niezadowolony szlachcic, poprawiając niewygodny pas na żebrach, czując jak cała odzież podnosi znacznie temperaturę jego ciała. — Jimin?

Chłopak stał dalej w drzwiach komnaty, wpatrując się w księcia. Nie wiedział co powiedzieć, po prostu był w szoku.

— Dobrze wyglądasz — zauważył z uśmiechem Taehyung.

Służący również miał na sobie bardziej odświętny hanbok, ten który wisiał w jego szafie, jeszcze ani razu nieużyty. Nie był tak wystawny, jak ten księcia, rzecz jasna, ale był zdecydowanie elegantszy niż jego pracowniczy mundurek, w którym spędzał całe dnie.

— W-wasza Wysokość... — Udało mu się w końcu wydukać, choć sam nie wiedział, co chce powiedzieć.

— Lepiej już chodźmy. Czuję, jak zaczynam się w tym gotować.

Spacer na salę bankietową okazał się znacznie dłuższy niż przypuszczał Jimin. Po raz pierwszy był w tych częściach pałacu i dopiero teraz dotarło do niego, jak faktycznie daleko od swojej rodziny mieszka książę. Szli długimi, jasnymi korytarzami, mijając uchylone komnaty lub wyjścia na dwór, napotykając ciągle kręcących się w jedną i drugą stronę służących. Nosili co chwila tace z jedzeniem, ozdoby, papierowe lampiony lub poduszki do siedzenia. Pracowali w pocie czoła, czemu Jimin przyglądał się z zaciekawieniem. Taehyung nawet nie zwracał na nich uwagi, przyzwyczajony do tej szamotaniny tuż przed jakimś wydarzeniem. Trzymał się po prostu pod ramię swojego służącego, krocząc dostojnie w stronę sali.

spokojny poranek || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz