#3 (Levi x reader)

3.8K 169 337
                                    

Witajcie moje ziemniaczki kochane!
Bardzo przepraszam, że tak późno, ale dopiero koło południa wpadłam na pomysł. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe?

Shot z shippem Levi x reader. Zapraszam cieplutko!

🍵🍵🍵🍵🍵🍵🍵🍵🍵🍵🍵🍵🍵

Stałaś w rzędzie, razem z resztą swoich kolegów z Korpusu Treningowego. Żadne z was nawet nie odważyło się ruszyć, a co dopiero oddychać kiedy przez waszą osobą przechodziła zdenerowana osoba, niskiego kaprala.

W myślach wyrzucałaś sobie to co zrobiłaś. Za to, twoi koledzy mogli mieć problemy. Ale w głębi duszy, cieszyłaś się jak głupia ze swojej małej zbrodni. Tylko nie uwzględniłaś w planie osoby kaprala, który teraz krążył między wami jak ślepy nad ofiarą. Nie zdziwiłabyś się, gdyby postanowił was zadziobać miotełką do kurzu.

- Dobra, szczeniaki - zaczął zimnym głosem niziołek, trzymając w ręce swoją miotłę i wymachując nią na wszystkie strony - Które z was rozrzuciło papier toaletowy po wszystkich łazienkach w siedzibie, oblał je wodą, a tym co zostało ozdobił dach? A na koniec jeszcze porozrzucał papiery do wypełnienia w moim gabinecie, a koszule i żaboty wyrzucił w błoto? I na deser, dorzucił soli do mojej herbaty?

Musiałaś się siłą powstrzymywać od śmiechu. Oczywiście, sprawcą byłaś Ty, a twoimi partnerami w zbrodni byli pułkownik Zoë z Sashą i Conny'm.

Co Cię do tego podkusiło? Nic, udział w zbrodni przeciwko czystości zaproponowała Czterooka Wariatka. Ta z kolei, wkurzyła się na Levi'a, bo ten ze swoim oddziałem, nie chciał załatwić jej kolejnych obiektów do badań. A Ziemniaczanka i Łysy Karzeł, cóż... napatoczyli się, ale z chęcią zgłosili się by pomóc.

Teraz naszły cię wątpliwości, czy to był dobry pomysł. Wolałaś jednak zostać zabita w inny sposób, niż przez lecącą w twoją ścierkę, i kubeł z namydloną zimną wodą.

- Nikt? A to ciekawe - spytał, udając zdziwienie kapral, nie spuszczając z was obojętnego wzroku z swoich małych oczek. Bardzo pięknych oczek potrząsnęłaś lekko głową na myśl, która Ci przyszła do głowy - Zazwyczaj buzia wam się nie zamyka, a teraz nagle głos wam uwiązł w gardle. Więc zapytam jeszcze raz, tylko tym razem oczekuję odpowiedzi. Które z was jest odpowiedzialne za ten bajzel?

No i teraz już wiedziałaś, że on nie żartuje. Z resztą, czy on kiedykolwiek żartował? Przyznać się, czy nie?

- [Imię]!!! Co z tymi koszulami, co utknęly w błocie? Trzeba je jeszcze wybrać z czymś czerwonym! - obok was rozległ się krzyk okularnicy, którą jak tylko wykrzyczała ostatnie zdanie, skapnęła się że jest tutaj ofiara gniewu kobiety.

Ty i dwójka głupków z waszego Korpusu, mogliście tylko wznieść modły do trzech bogiń, żeby nie zaczął was ganiać z miotłą latają na sprzęcie. Razem z tymi chusteczkami zawiązanymi wokół głowy i twarzy, byłby to ciekawy, o ile nie najśmieszniejszy widok.

- A więc [Nazwisko]... - przełknęłaś ślinę, słysząc ten zimny głos kaprala i widząc jego wzrok - Kogo jeszcze wciągnęłaś w ten pomysł, Czterooka?

- Nikogo...

- Kapralu... - z szeregu wystąpiła Sasha, nawet nie ośmielając się podjadać czegoś, pod czujnym okiem Boga Czystości - Ja i Conny... byliśmy w to zamieszani.

Na placu zapadła cisza. Taka, że można by ją nożem kroić. Wolałabyś, żeby rzucał stekiem przekleństw, niż torturował was tym milczeniem.

- Posprzątacie to... wszystko... - mruknął głośno. Chciałaś odetchnąć z ulgą, gdy kapral dokończył wypowiedź - Czterooka pójdzie do kibli, i wypierze moje koszule. Springer i Braus ogarną dach - mogłabyś się założyć z samym koniomordym, że na jego twarzy z pewnością wykwitłby wredny uśmiech, godny samego gremlina - A [Nazwisko] posprząta dokumenty u mnie w gabinecie.

Domestos w skórze Tytana||One Shoty|| [ZAMÓWIENIA. ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz