13

5.7K 136 28
                                    

Lena

Obudziłam się, z lekkim bólem głowy. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Zaschnięte łzy na policzkach, spuchnięte oczy od płaczu, przecież nie mogę tak się innym pokazać! Umyłam więc porządnie twarz, rozczesałam włosy, umyłam zęby i ubrałam się. Postanowiłam nie mówić Kindze o wczorajszym zajściu, nie chciałam psuć jej wycieczki, będę musiała sama jakoś sobie z tym poradzić.

Zgodnie z planem dnia o 8:00 zeszliśmy na dół, gdzie czekał na nas śniadaniowy szwedzki stół. Wzięłam dla siebie trochę jajecznicy, dwie grzanki i usiadłam przy stole.

W trakcie posiłku, Ola wstała prosząc o ciszę.

- No dobrze moi drodzy, zgodnie z planem naszego wyjazdu, mamy dzisiaj wycieczkę do parku narodowego i uwierzcie mi tam jest naprawdę przepięknie, zwłaszcza krajobraz gór i jaskinia, którą też zwiedzimy - zaczęły się szepty podekscytowania - jutro będziecie mieli wolne, pojutrze jedziemy na pieszą wycieczkę po lesie, potem następnego dnia znowu macie wolne, a jeszcze następnego jedziemy do Zakopanego, zwiedzimy tam najważniejsze miejsca na starym mieście, potem będziecie mieć pół godziny na własne przyjemności, wracamy tu i ostatniego dnia po śniadaniu jedziemy do domu. Wszyscy zrozumieli? - zapytała, na co wszyscy odpowiedzieliśmy, że ,,tak" - Dobrze, o 9:30 spotykamy się na placu przy autokarze, ubierzcie jakieś porządne buty i mam nadzieję, że wzieliście jakieś małe plecaki, jak radziłam - przytakneliśmy - świetnie, spakujecie w nie drugie śniadanie które dostaniecie, wrócimy gdzieś ok 17:00 na obiado-kolacje, a i zapomniałam wspomnieć, że w wolne dni wieczorem będzie organizowane ognisko. - dodała

Po śniadaniu wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, by się przygotować.
Mam tylko pewien problem, jak ja będę teraz rozmawiać z Olą? Po tym co się stało wczoraj, nie wiem czy będę umiała, ale nie mogę dać niczego po sobie poznać.

- Idziemy? - zapytała po jakimś czasie Kinga.

- A to już? - spytałam lekko zdezorientowana.

- No, jest już 9:20 - odpowiedziała cicho się śmiejąc.

- OK, chodźmy - wstałam z łóżka, wzięłam mały plecak z walizki i wyszłyśmy z pokoju.

Przy autokarze stała już Ola z wuefistami, rozdając prowiant. Gdy każdy już dostał drugie śniadanie wsiedliśmy do autokaru. Jechaliśmy może ze 30-40 minut, a na miejscu czekał już na nas przewodnik.

- Witam wszystkich - powiedział radośnie, gdy podeszliśmy do niego. Był wysokim, przystojnym, umięśnionym brunetem o piwnych oczach, wyglądał na 25-28 lat. Zauważyłam, że cały czas patrzył się na Pana Adamskiego, swoją drogą również wysoki, przystojny, trochę miej od bruneta umięśniony szatyn o niebieskich oczach - nazywam się Andrzej Mróz i jak się domyślacie, będę waszym przewodnikiem, mam nadzieję, że wam się spodoba. - podszedł do wuefisty - może zechce Pan iść ze mną na przodzie panie...

- Wiktor, Wiktor Adamski - przedstawił się.

- Zatem Wiktorze, jak będzie? - uśmiechnął się

- Dobrze, mogę iść na przodzie - odpowiedział odwzajemniając uśmiech, jednak z daleka mogłam zauważyć rumieńce na jego policzkach.

- Zapraszam, więc - położył dłoń na jego ramieniu, prowadząc nas do wejścia.

Ola i pani Wieczorek szły za całą grupą pilnując, żeby nikt się nie ociągał. Idąc podziwiałam piękne góry, las, czasem nie mogąc powstrzymać cichego śmiechu, gdy pan Adamski coraz bardziej się rumienił, kiedy Andrzej ,,przez przypadek" ocierał ich ramiona o siebie, czy próbował zagadać.

My sexy teacher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz