Amadea nie zastała Miry w domu, więc teraz zaczynała żałować, że nie wzięła ze sobą Miko. Postanowiła przejść się na polanę, na której zwykle robili zebrania i zaczynali treningi. I to okazało się strzałem w dziesiątkę, bo chwilę po jej przybyciu na ziemi wylądowała czarnowłosa dziewczyna na wyjątkowo pięknym Śmiercipieśniu.
— Tak myślałam, że to ty — rzuciła na powitanie. — Podrzucić cię gdzieś?
— Właściwie to czekałam, aż ty się podrzucisz. — Uniosła brwi Amadea.
— Och — mruknęła Mira i zeskoczyła ze smoka. Poklepała go po szyi i zagwizdała przeciągle, dając mu sygnał, że może lecieć. Śmiercipieśń trącił ją długim pyskiem i posłusznie poderwał się w powietrze. Dopiero gdy odleciał, brunetka znów zwróciła się do Amadei. — Co tam?
Ciemnowłosa pomachała jej przed twarzą wyjętą z torby księgą.
— Poznajesz? — zapytała ironicznie. Mira wzruszyła ramionami.
— No raporty. I co?
— No raporty — powtórzyła Amadea ze złością. — A kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że liczby się w nich nie zgadzają?
Jej przyjaciółka uniosła brwi z zaskoczeniem.
— Jakie liczby?
— Zmiennoskrzydłych?
— Ach, to. Uznałam, że się powybijały.
Amadea otworzyła szeroko oczy z zaskoczenia.
— Mira?!
— No co? — obruszyła się dziewczyna. — Na początku drastycznie spadła, to fakt, ale potem było to kilka osobników albo nic. Bez przesady, przecież to błahostka, mieliśmy większe problemy.
Amadea na chwilę zaniemówiła.
— No chyba sobie żartujesz — wykrztusiła w końcu z niedowierzaniem. — Nie po to wysłałam na patrole moją najlepszą przyjaciółkę, żeby nie powiedziała mi o drastycznym spadku liczebności smoków z jednego konkretnego gatunku, i to akurat gatunku, z którym na północy mają problemy! Mira! — zawołała ze złością.
— Hej, skąd miałam wiedzieć, że na północy mają problemy? — Uniosła dłonie w obronnym geście. — Poza tym, miałaś księgę, mogłaś do niej zajrzeć. Nie po to ci ją przynosiłam codziennie wieczorem — przedrzeźniła ją.
— Masz rację — wycedziła Amadea. — Wszystko powinnam zrobić i sprawdzić sama. Już więcej nie popełnię tego błędu.
— Dobrze, przepraszam, tak? — Westchnęła Mira z irytacją. — Nie sądziłam, że to może być coś ważnego. Wiem, powinnam ci zgłosić.
— Obiecałaś mi zgłosić wszystkie niepokojące rzeczy — przypomniała Amadea. — Jak w ogóle mogłaś pomyśleć, że to nie jest niepokojące? — Przyłożyła dłoń do skroni. Mira wzruszyła ramionami.
— Takie rzeczy się zdarzają.
Ciemnowłosa uniosła oczy ku niebu z irytacją.
— Może u Śmiercipieśni, nie u Zmiennoskrzydłych. Ja nie wiem, w jakim ty świecie żyjesz?
Mira znów uniosła dłonie.
— Dobrze, schrzaniłam to, nie musisz mnie już tak opieprzać.
— Po całości to schrzaniłaś — przyznała Amadea, patrząc na nią groźnie. Wiedziała, że mimo wszystko Mira i tak nie przejmie się jej reprymendą. Miała luźne, wręcz obojętne, podejście do wszystkiego; co nieraz ciemnowłosą irytowało. Obie nie były do końca pewne, jak doszło do tego, że się tak zaprzyjaźniły.
CZYTASZ
Cień świtu || Blask nocy HTTYD fanfiction cz. 2 ✔
FanfictionOkoliczne wyspy Berk dopada nieznana zaraza - jeźdźcy znajdują coraz więcej chorych Zmiennoskrzydłych. Z nieznanych przyczyn zatruwają się jedynie smoki tej konkretnej rasy. Czkawka niepokoi się coraz bardziej, zwłaszcza że nikt nie jest w stanie mu...