~Wielka kłótnia i poważna bójka~
~Następnego dnia~
Sobota godzina 12:23Słowa Aphrody'ego męczyły mnie całą noc... Nawet Terumi wie, co się z nim dzieje... A ja?... Jego najlepszy przyjaciel?... Nie wiem niczego...
- Ziemia do Hiroto! Halo! - moje rozmyślania przerwała Yagami.
- Co?
- Wiadro. Mógłbyś się skupić choć na chwilę? O czym ty tak myślisz? Co? Zakochałeś się? - a żebyś wiedziała, że się zakochałem. Tylko szkoda, że w najlepszym przyjacielu...
- Co chciałaś?
- Co powiedział Terumi? Wiesz co się dzieje z Mido? - zapytała.
- No, wiem ty...
-PUSZCZAJ GLONIE!
- ZAMKNIJ SIĘ TULIPANIE!
- STUL PYSK SZCZYPIOREK!
- Eee... Chyba trzeba interweniować... - powiedziałem słysząc krzyki i razem z Yagami pobiegliśmy w stronę, z której dochodziły te wrzaski.
Kiedy weszliśmy do salonu, stanęliśmy jak wryci. Nagumo i Suzuno bili się z Midorikawą... Cała trójka leżała na podłodze i się tłukła. Mido przyszpilył Haruye do ziemi, ten sie wyrywa, Fuusuke próbuje ściągnąć Mido z Nagumo... Po prostu patrzyliśmy w szoku na ich bijatyke. Nie mieliśmy nawet szans, żeby ich rozdzielić. Na szczęście przyszedł Osamu i ich rozdzielił.
- No teraz to przesadziliście! Już mi się uspokoić! Bo nie ręczę za siebie! - wrzasnął na nich czarnowłosy.
- To on zaczął!
- Nie prawda, bo wy!
- Właśnie, że ty!
- Właśnie, że wy!
- W TEJ CHWILI SPOKÓJ! - wrzasnął na całe gardło pomarańczowooki.
- Jak tylko Hitomiko~San wróci, idę z tą bójką do niej. A teraz idźcie się opatrzeć. Reina i Hiroto wam pomogą. - warknął Osamu. Haruya i Fuusuke poszli z Reiną, a ja z Mido. Musieliśmy ich opatrzeć. Weszliśmy do mojego pokoju. Wyjąłem z szafki apteczke.
- Po co była ta bójka? - zapytałem grzebiąc w apteczce.
- Po coś... - odpowiedział olewczo.
- Gadaj co się z tobą dzieje. - powiedziałem poważnym tonem.
- Chyba śnisz.
- Gadaj, albo idę powiedzieć Osamu o narkotykach.
- Mhm, już to widzę.
- Gadaj - starałem się brzmieć pewnie i prawdziwie, jednak nie wiem na ile się to zdało. Nawet gdyby nie powiedział, nie poszedłbym do Osamu i Hitomiko, nie powiedziałbym nikomu o tych narkotykach. Nie umiem wsypać kogoś, na kim mi zależy..
- Powiedz mi, co się dzieje.
- W życiu. - odparł oschle.
- Jak mi nie powiesz, idę do Hitomiko!
- To se idź, nikt cie tu nie trzyma. I tak nie powiem.
Podszedłem do niego i spojrzałem mu w oczy. On szybko odwrócił wzrok. Westchnąłem cicho i ukucnołem przed nim. (oświadczyny? Dop.aut.)
- Pokaż ten nos... Opatrze ci go... - powiedziałem. On niechętnie opuścił zakrwawioną rękę, którą wycierał sobie nos. Opatrzyłem mu nos i chciałem zrobić to z ręką, ale mnie zatrzymał.
- Dalej poradzę sobie sam. - burknął.
- Nie marudź. Opatrze ci to szybko...
- Poradzę sobie. - westchnąłem i wstałem.
- Opatrz sobie to ramię, a ja zaraz wrócę. Idę zapytać się Yagami co mam zrobić z tym twoim podbitym okiem. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju.
Parę minut później byłem spowrotem pod pokojem, gdy poczułem nieprzyjemny zapach. No jeszcze tego brakowało...
- Mido, pominę fakt, że palisz, ale czy musisz to robić w moim pokoju? - zapytałem wchodząc i zastając go palącego papierosa.
- Po pierwsze, nie nazywaj mnie Mido, po drugie, tak muszę. - odparł znudzony. Westchnąłem tylko i podałem mu woreczek z lodem.
- Przyłóż sobie na oko... Może nie będziesz mieć aż takiego siniaka... - orzekłem. Przyłożył sobie delikatnie woreczek do oka i syknął.
- Boli? - zapytałem lekko zmartwiony.
- Ciebie mózg boli, o ile go masz. Zimne to po prostu. - warknął gniewnie.
- Tylko pytałem. - usiadłem obok niego i na niego spojrzałem.
- Powiesz mi, co się dzieje?
- Ale ty jesteś upierdliwy Kiyama.
- Czyli powiesz?
- Ty se chyba w kulki lecisz. - powiedział wstając. Wstałem za nim i spojrzałem mu w oczy, ale znowu odwrócił wzrok.
- Proszę cię, powiedz mi co się z tobą dzieje.
- W życiu! - westchnąłem cicho.
- A Jak ci dam sto Yenów? - zapytałem, na co ten spojrzał na mnie gniewnie. Szarpnął mnie za kołnierz i tym razem on mi patrzył w oczy.
- Czy ty mnie uważać za jakiegoś menela, że da się mnie przekupić kasą?! Za kogo ty się uważasz?! - wrzasnął.
- Ja tylko chce wiedzieć co ci się dzieje! Ja chce ci po...
- ALE JA NIE CHCE TWOJEJ POMOCY! JAK MOŻESZ BYĆ TAK ŚLEPY, ŻEBY NICZEGO NIE ZAUWAŻYĆ!? NAWET APHRODY TO ZAUWAŻYŁ! TO NIE JA JESTEM IGNORANTEM TYLKO TY! NIENAWIDZĘ CIĘ HIROTO! - wrzasnął jeszcze głośniej, że aż mi w uszach zapiszczało.
- Proszę cię... Ja chcę tylko pomóc... Jesteś cały posiniaczony, krew ci leci... Nie widzisz, że psujesz sobie tym życie?... - powiedziałem łapiąc go za ramiona i lekko nim potrząsając.
- Co z tego, że jestem cały posiniaczony? Co z tego, że leci mi krew? Co z tego, że psuje sobie zdrowie narkotykami? Co z tego, że psuje sobie płuca papierosami? I tak w końcu umrę. A biorąc pod uwagę, że muszę cię znosić... MAM NADZIEJĘ ŻE MOJA ŚMIERĆ NADEJDZIE SZYBKO! - wrzasnął i odepchnął mnie, a ja uderzyłem głową o szafkę. Nie pamiętam nic więcej. Zemdlałem.
CZYTASZ
Gwiezdna Droga | Inazuma Eleven | 📝
FanfictionMidorikawa zaczął się bardzo dziwnie zachowywać. Ciągłe kłótnie i bijatyki, sprawiają, że wszyscy - Nawet ci, co niezbyt lubią czarnookiego - zaczęli się zastanawiać, co się z nim dzieje. W końcu Ryuuji znika, a Hiroto za wszelką cenę próbuje się do...