°°\/\/\11/\/\/°°

194 23 8
                                    

~Pościg~

Rudowłosy powoli otworzył oczy. Usiadł trzymając się za głowę i stęknął cicho.
- Nieźle ci się oberwało... - powiedział cicho czarnooki, siedząc oparty o drzewo na przeciwko szarookiego.
- Będzie tylko guz... A ty? Nic ci nie jest?
- Jeśli to jest nic, to tak, nic mi nie jest. - odpowiedział pokazując wycięty napis.
- Oj... Pokaż to. - powiedział po czym wstał powoli, i mimo zawrotów głowy podszedł do niego. Wyciągnął szybko apteczke, i oczyścił mu ranę.
- Nie mogę tego zabandażować, bo ta rana musi oddychać... - powiedział szarooki.
- Ehh... Takie rzeczy tylko ja mam... - westchnął zielonowłosy.
Obydwoje wstali i ruszyli powoli dalej.
- Musimy uważać... I to bardzo... - stęknął rudowłosy.
- Midorikawa Ryuuji? - usłyszeli głos za sobą. Midorikawa odwrócił się w stronę głosu. Widząc za sobą policjanta nieźle się przeraził.
- Pojedziecie z nami, wszyscy was szukają. - powiedział kolejny policjant. Łącznie było ich czterech. Tekidan nawet się nie odwrócił. Policjanci zaczęli do nich podchodzić.
- W NOGI! - wrzasnął rudowłosy. Chłopcy ruszyli przed siebie.
- Wracajcie! - krzyknął za nimi jeden z policjantów. Zaczął się pościg.
- Jak nas złapią, zrobię wszystko, żebyś jakimś cudem nie trafił do pudła!
- Nie gadaj tylko biegnij!
Chłopcy biegli ile sił w nogach, a policjanci nadal ich gonili.
- Potrzebne wsparcie, znaleźliśmy tego uciekiniera. Ucieka wschodnią aleją, powtarzam, ugieka wschodnią aleją. - mówił jeden z funkcjonariuszy do krótko falówki.
Tym czasem chłopcy biegli najszybciej jak mogli. Jeśli by ich złapali, było by dla nich nieprzyjemnie.
- A pisałem w liście, żyby mnie nie szukali!
- Tego nigdy nie słuchają!
Tymczasem drugi patrol biegł w stronę którą biegli. Wybiegł przed nich uniemożliwiając dalszą ucieczkę.
- Stać! Nie ruszać się! - krzyknął jeden z policjantów. Chłopcy cofneli się lekko i odwrócili, lecz pierwszy patrol już do nich dobiegł.
- Midorikawa Ryuuji, jedziesz z nami.Wszyscy się o ciebie martwią. - powiedział jeden z funkcjonariuszy.
- I dobrze im tak! Zostawcie mnie! Przecież nie łamie prawa! - wrzasnął zielonowłosy. Zaczeli ponownie uciekać. Jakimś cudem umkneli, i biegli przed siebie, nadal uciekając przed policją.
- Ufasz mi? - zapytał rudowłosy.
- Pewnie! - odpowiedział oglądając się w biegu za siebie.
- Umiesz pływać?
- Tak, a co to ma do rzeczy!?
- Daj plecak! - czarnooki posłusznie oddał mu plecak. Kiedy przebiegali koło jeziora, rudowłosy wrzucił Jego plecak w krzaki, a samego czarnookiego popchnął do jeziora.
Chwilę później policjanci go dogonili. Skuli go, i prowadzili do radiowozu, zadawając mu pytania, o zielonowłosego. On jednak nie chciał nic mówić.
Tymczasem Midorikawa wyszedł z jeziora i patrzył ze łzami w oczach na oddalające się postacie.
- Carlos...

<pół godziny później>
<Sun Garden>

- Dobra, znamy już szczegóły, ale nadal nic nie wiemy... - powiedział czarnowłosy odkłada jąć kartki, które czytał.
- To co teraz?...
- Nie mam bladego pojęcia...
Wszyscy siedzieli w ciszy, dopóki do pokoju nie weszła Hitomiko. Wszyscy spojrzeli na nią pytająco.
- Zbierajcie się... Jedziemy na komendę. - powiedziała.
- Znaleźli go? - zapytał z nadzieją turkusowooki.
- Niestety nie... Ale mają jakieś poszlaki czy coś. Nie powiedzieli zbyt wiele.
- Miałem iść do Miyako... - powiedział Osamu.
- Ja do niej pójdę. Wy pojedziecie z Hitomiko. - powiedziała Reina. Chłopcy przytakneli i poszli się ubrać.
Kilka minut później, byli w drodze na komisariat.

~~~
Sory, za taki krótki rozdział, ale brak weny i obowiązki...

Gwiezdna Droga | Inazuma Eleven | 📝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz