°°\/\/\14/\/\/°°

216 21 7
                                    

<Kilka godzin później>

Bracia zatrzymali się na parkingu w parku, niedaleko starych pusto stanów. Było to spowodowane tym, że Jontesu nie mógł już prowadzić auta, gdyż był zmęczony i oczy same mu się zamykały. Carlos też był zmęczony, praktycznie spał na fotelu. Żółtowłosy szturchnął go lekko w ramię i wysiadł z auta, co zrobił również drugi.
- Chodźmy.... Sprawdzimy jeszcze ten pusto stan i się prześpimy... - powiedział ziewając. Rudowłosy tylko skinął głową w odpowiedzi.
- Bez urazy ale..... NIENAWIDZĘ POLICJI.
- Oj tam, czesam popełniamy błędy, ale przeważnie pomagamy. Jeszcze się przekonasz.
Bracia włączyli latarki i zaczęli przeczesywać pusto stan.

W tym czasie na drugim piętrze owego budynku, w rogu, przy oknach siedziała nasza trójka. Mido zdążył się już nieźle zaprzyjaźnić z tą parą. Okazało się, że to właśnie oni byli muzykami, których muzyke słyszeli wtedy w parku. Dowiedział się też, że oni również są włóczęgami.
Rozmawiali by tak dalej, lesz z drugiego pokoju wyszedł Jontesu. Gdy ich zobaczył odruchowo wyciągnął pistolet. Kiedy zobaczył, że się go przestraszyli, opamiętał się i schował pistolet.
- "Za dużo siedzę w takich pusto stanach..." - pomyślał i potrzedł powoli do czarnookiego.
- Midorikawa Ryuuji? - zapytał stając przed nim. Ten skulił się i przytaknął.
- Chodź ze mną. Coś ci pokaże. - powiedział kucając i kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Nie zrobie ci krzywdy...
- Ale zawieziesz mnie na komisariat! A ja nie chce wracać! - powiedział i odsunął się od niego.
- Obiecuję, że nigdzie cię nie zawioze bez twojej zgody. - powiedział spokojnie szarooki.
- N-no... D-dobrze... - wyszeptał. Jontesu wstał i podał mu rękę, którą zielonowłosy niepewnie uścisnął. Zaprowadził go na dolne piętro i zatrzymał się na środku piętra. Para staneła na schodach gotowa by wyrazie czegoś mu pomóc.
- Ej! Znalazłem go! - krzyknął Jontesu rozglądając się wokoło. Mido przestraszył się trochę, że woła kogoś ze sierocinca, jednak stał dalej.
- Mido! - krzyknął rudowłosy wyszedł z pomieszczenia za nimi i mocno go przytulił.
- Carlos! Jak dobrze! - powiedział czarnooki.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - odparł żartobliwie. Obaj przybili sobie piątkę.
- Ale... Skoro przyjechałeś tu z nim... - powiedział niepewnie wskazując na żółtowłosego.
- To znaczy, że musimy wracać?... - dokończył swoje pytanie.
- Nie. My idziemy dalej w świat. - odpowiedział przeczesując niebieską grzywke.
- To czemu przyjechałeś tu z policjantem?
- Ekhem... - odchrząknął Jontesu.

- Jestem starszy sierżant Hikimo Jontesu. Starszy brat Carlosa. - odpowiedział. Czarnooki patrzył zdziwiony, to na jednego, to na drugiego.
- Jak? Nie macie przecież wspólnego nazwiska. - powiedział. Bracia tylko podrapała się po karku.
- Emm... To dłuuuuga historia...
- Najważniejsze, że już się znalazłeś. A właśnie. - rudowłosy zaczął czegoś szukać po kieszeniach. W końcu wyciągnął małe, czarne pudełeczko.
- Co to jest? - zapytał zielonowłosy oglądając dokładnie pudełko.
- Ten cały Hiroto mi to dał na komisariacie. - odpowiedział szarooki. Mido otworzył po chwili pudełeczko, wyjmując z niego srebrny łańcuszek ze srebrną, otwieraną zawieszką w krztałcie gwiazdy i księżyca. Oglądał go chwilę, poczym uśmiechnął się smutno.
- "Widać coś jeszcze dla ciebie znacze..." - pomyślał i założył go na szyję.
- Ładnie Ci. - powiedział żółowłosy poprawiając czapkę.
- Dzięki... - uśmiechnął się lekko.
- No. To ja się już zbieram. - powiedział Jontesu.
-

No to... Do zobaczenia. - powiedział rudowłosy. Przybili sobie piątkę, pożegnali się, i każdy poszedł w swoją stronę. Nasz Sierżant wrócił do domu, a do naszej dwójki dołączyła para. Razem zostali w pusto stanie. Wszyscy prócz czarnookiego już spali. On, cały czas oglądał medalik. W końcu przypadkowo go otworzył. W środku ujrzał zdjątko. Jego i Hiroto. Z medalika wypadła również mała karteczka. Uśmiechnął się po przeczytaniu jej zawartości, a w oczach stanęły mu łzy. Treść była krótka. "Kocham cię".

Gwiezdna Droga | Inazuma Eleven | 📝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz