Rozdział 6

310 48 10
                                    

- Więc jak twierdzisz, łazisz za mną już od tygodnia i do tego jesteś martwy ? - Ryu popatrzył na niego jak na wariata, a potem pomasował się po czole, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje. Pomyślał, że już kompletnie mu odbiło i że jak tak dalej pójdzie, to wyląduje w psychiatryku, a towarzyszyć mu będą głosy nastoletnich chłopców. W jednej chwili połączył jednak ze sobą wszystkie fakty – Chwila...czyli te wszystkie dziwne rzeczy, jakie mi się przydarzyły, to byłeś ty? - spojrzał na chłopaka.

- To zależy jakie dziwne rzeczy masz na myśli - Hiroshi oderwał od niego swój zmieszany wzrok. Jego głos lekko się łamał, gdyż wciąż nie dowierzał, że Ryu naprawdę z nim rozmawia, a co najlepsze widzi.

Policjant westchnął, po czym usiadł na kanapie, próbując jakoś ułożyć sobie to wszystko w głowie. Rozmawiał z duchem. Z najprawdziwszym duchem. Przetarł oczy, mając nadzieję, że wszystko to mu się przywidziało, jednak gdy odwrócił głowę, ponownie zobaczył młodego chłopaka, który przyglądał mu się z ogromnym zdziwieniem.

- Nie rozumiem, o co w tym chodzi, ale najlepiej będzie, jeśli już pójdziesz, znikniesz, czy co to tam potrafisz.

- Co? - Hiroshi otworzył szerzej oczy – Ale...jesteś jedyną osobą, z jaką mogę rozmawiać...nie chce znów być sam – odparł ze smutkiem.

– To nie mój problem – odwrócił od niego wzrok, nie chcąc na niego patrzeć - To jakiś cholerny żart, czy jak... - powiedział pod nosem bardziej sam do siebie, będąc wyraźnie zdenerwowanym.

W oczach Hiroshiego zaczęły zbierać się łzy, które za wszelką cenę starał się powstrzymać. Nie mógł uwierzyć, że prawdopodobnie jedyny człowiek, z jakim może nawiązać kontakt, każe mu się wynosić. Przez tyle lat marzył, by ten dzień nastał, a teraz to wszystko zamieniło się z powrotem w koszmar.

- Na co czekasz, zmiataj – jego ton stał się oschły.

Hiroshi spojrzał na niego ze złością, po czym ruszył w kierunku wyjścia. Ryu odwrócił się za siebie, jednak chłopaka już nie było. Położył głowę na oparciu kanapy, nadal nie wierząc w to, co się właśnie wydarzyło. Siedział tak jednak już jakiś czas, rozmyślając i słowa chłopaka za nic nie mogły opuścić jego głowy. „Nie chcę znów być sam". Mężczyzna kłócił się z własnymi myślami, aż w końcu zaklną pod nosem i podniósł się z kanapy. Wyszedł na zewnątrz, rozglądając się , jednak nigdzie w pobliżu nie wypatrzył Hiroshiego. Ruszył przed siebie, mając nadzieję, że nie zaszedł daleko. Minęło jednak sporo czasu, a chłopaka nigdzie nie było. Nagle dostrzegł go, siedzącego na jednej z ławek w parku po drugiej stronie ulicy.


Hiroshi siedział ze spuszczoną głową, a z jego oczu w dalszym ciągu leciały łzy. Zobaczył nagle kątem oka, jak ktoś siada obok niego. Uniósł głowę i spojrzał ze zdziwieniem na policjanta. Szybko przetarł ręką swoje zapłakane oczy, tak by ten ich nie zobaczył. Ryu wyglądał, jakby z trudem zbierał się do powiedzenia czegoś. W końcu jednak spojrzał na chłopaka.

- Nie powinienem był tak reagować, ale jak pewnie się domyślasz, była to dla mnie dość... niecodzienna sytuacja – odparł, po czym przymknął oczy, masując się po głowie.

- W porządku – lekko zdziwiły go jego słowa i mężczyzna ponownie zerknął w jego stronę.

- Powiesz, jak masz na imię?

- Hiroshi.

- Mhm – między nimi nastała chwila ciszy – Ryu - przestawił się.

- Wiem.

- No tak... - rozmyślał przez chwilę - I co tak właściwie tu robisz?

- Sam nie wiem...niczego nie pamiętam – jego twarz spochmurniała.

- Nie pamiętasz? - zdziwił się i chłopak tylko przytaknął.

Kobieta idąca z psem na smyczy zerknęła na Ryu niczym na wariata, widząc, że ten rozmawia sam ze sobą i Hiroshi widząc to, od razu parsknął śmiechem. Policjant odprowadził kobietę wzrokiem, a na jego twarzy zagościł grymas. Spojrzał na rozbawionego chłopaka, po czym westchnął i podniósł się na nogi.

- Lepiej wracajmy, zaraz będzie padać – spojrzał na zachmurzone niebo i ruszył przed siebie.

- Co? To znaczy, że mogę iść z tobą? Nie będzie ci to przeszkadzać? - Hiroshi także podniósł się z ławki, patrząc ze zdziwieniem i lekką paniką na odchodzącego mężczyznę.

- Lepiej się przymknij, bo zaraz zmienię zdanie – przystanął, odwracając się lekko za siebie.

Hiroshi zmrużył oczy, patrząc na niego z grymasem, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech. Dogonił policjanta i oboje ruszyli w kierunku domu.

DuchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz