- Teraz chyba trzeba skręcić w prawo - Hiroshi przyglądał się ze zmarszczonymi brwiami włączonej na telefonie mapie.
- Przechodzimy tędy już trzeci raz, oddaj mi to - wyrwał mu swoją komórkę, będąc wyraźnie poirytowanym - Nie ma zasięgu. Nic dziwnego, że GPS nie działa.
- Skąd miałem wiedzieć... - chłopak nadął policzki, odwracając wzrok od zdenerwowanego policjanta.
- Że też zachciało ci się chodzić po lesie... - zaczął się rozglądać i ponownie przerzucił wzrok na ekran telefonu - Trzeba iść prosto - oznajmił i ich dwójka ruszyła przed siebie.
Nagle zza ich pleców wybiegła Fumiko, trzymając w pysku wielką gałąź. Wyprzedziła ich i położyła się pod jednym z drzew, znęcając się nad swoją tymczasową zabawką. Gdy Ryu ją minął, suczka podniosła się i pobiegła przed siebie, zatrzymując się dopiero na końcu wydeptanej leśnej ścieżki.
- Kiedy dojdziemy na miejsce, to od razu zmienisz zdanie - Hiroshi przyśpieszył z wyraźnym podekscytowaniem.
- Skąd w ogóle wytrzasnąłeś taki pomysł?
- Na lodówce wisiała broszura miasta.
- Mhm - był dość sceptycznie nastawiony do tego całego „pikniku", który Hiroshi wymarzył sobie nie wiadomo gdzie.
Po kilku minutach wyszli z lasu. Przed nimi ukazało się zielone pole rozciągające się na kilka kilometrów. Zeszli z niewielkiego wzgórza, a butelki znajdujące się w koszyku trzymanym przez Ryu, zastukały o siebie. Wysoką trawę, po której szli, rozwiewał przyjemny wiatr, który dzisiejszego dnia wcale nie przypominał zbliżającej się jesieni.
- Idealnie - Hiroshi zatrzymał się naprzeciwko płynącej wzdłuż rzeki. Fumiko stanęła obok nich i niepewnie zanurzyła łapę w wodzie.
- Nawet nie wiedziałem, że jest tu takie miejsce - Ryu wyciągnął z kosza koc i rozłożył go na trawie.
- No widzisz, nie ma za co - wyglądał na dumnego z siebie.
Hiroshi runął na koc, zamykając oczy i robiąc głęboki wdech świeżego powietrza. Obłoki oraz błękitne niebo nad ich głowami odbijały się w nurcie rzeki, w której Fumiko zanurzona była już aż po szyję. Ryu usiadł obok niego, przyglądając się temu pięknemu miejscu. Wokół była cisza i spokój, której towarzyszył jedynie śpiew ptaków oraz suczka taplająca się w wodzie. Nie było stąd widać żadnych budynków ani dróg. Jedynie drzewa oraz pola. Hiroshi odchylił głowę do tyłu, spoglądając na las za nimi, który z tej perspektywy wydawał się jeszcze większy, niż mu się zdawało. Niektóre z liści opadły już z gałęzi, a inne dopiero zaczęły zmieniać swoje barwy.
- Masz - Ryu podał mu butelkę oranżady, więc chłopak od razu się podniósł.
- Dzięki - upił łyka, przyglądając się, jak policjant wyciąga z koszyka zapakowane w pudełka jedzenie, które przygotowywali cały ranek.
Hiroshi od razu chwycił za pałeczki i w jego ustach znikł jeden z kawałków omletu. Ryu odstawił swój napój na bok i spojrzał z zaskoczeniem na policzki chłopaka wypchane po brzegi jedzeniem. Skrzywił się, jednak kiedy Hiroshi o mało co się nie zakrztusił, ledwo udało mu się powstrzymać przed parsknięciem śmiechem. Suczka stanęła obok nich, otrzepując się z wody, więc Ryu natychmiast zasłonił się rękami. Nie dało to jednak za wiele, gdyż i tak był cały mokry.
- Fumiko... - na jego twarzy pojawił się grymas.
Hiroshi się zaśmiał i wstał. Chwycił kawałek tosta z szynką, który suczka uważnie śledziła swoimi oczami. Po chwili pobiegł wzdłuż rzeki i psiak od razu ruszył za nim, a raczej za jedzeniem, które jako jedyne widział. Kiedy znalazł się z powrotem przy kocu, na którym siedział Ryu, niespodziewanie potknął się o kamień ukryty w trawie i upadł twarzą skierowaną do ziemi. Fumiko spokojnie do niego podeszła i chwyciła w zęby tost, siadając obok swojego pana.
CZYTASZ
Duch
RomanceHiroshi jest duchem nastoletniego chłopaka, który błąka się po ulicach niezmiennie od kilku lat, pamiętając jedynie swoje imię. Pewnego dnia spacerując ze znudzeniem po parku, napotyka policjanta za którym postanawia podążać.