Rozdział 12

265 31 3
                                    

- Kochanie na pewno wszystko spakowaliśmy? - jasnowłosa kobieta w słomkowym kapeluszu spojrzała na męża siedzącego za kierownicą.

- Na pewno. Nie zadręczaj się już tym - posłał jej uśmiech i blondynka z powrotem oparła plecy o skórzany fotel.

- Masz rację. Powinnam się uspokoić - wzięła do ręki czasopismo, zaczynając się nim wachlować. - Ale gorąco.

- Co dopiero będzie na plaży - zaśmiał się mężczyzna.

- Ryu w porządku? - odwróciła się, spoglądając na chłopca zapatrzonego w drzewa mijane za oknem.

- Tak mamo. Po prostu się zamyśliłem.

- Okej - z powrotem się wyprostowała - To może coś sobie zaśpiewamy? - zaczęła przeglądać stare kasety, które wciąż zbierał jej małżonek i włożyła jedną z nich do odtwarzacza.

Po chwili w głośnikach rozbrzmiała wesoła muzyka i cała ich trójka zaczęła śpiewać. Samochód minął skrzyżowanie i wjechał na wiadukt, coraz to bardziej zbliżając się do widocznego już morza.

- Patrzcie tylko jak pięknie - zachwyciła się kobieta i w tym samym momencie z naprzeciwka wyjechała ciężarówka, niespodziewanie skręcając na ich pas.

- Tato uważaj! - zawołał Ryu, jednak było już za późno. Samochód zderzył się z nimi, wyrzucając ich na pobocze drogi. Chłopiec chwycił się za obolałe czoło, uchylając lekko oczy. Po chwili jednak otworzył je szeroko, patrząc na pokrytych krwią rodziców, siedzących nieruchomo na przednich fotelach. - Mamo? Tato? - spanikowany rozpiął pas i nachylił się nad nimi.

Ich twarze były w potwornym stanie, gdyż wielokrotnie uderzyły z potężną siłą o kierownice oraz deskę rozdzielczą. W oczach chłopca zaczęły zbierać się łzy i w tym samym momencie kobieta się poruszyła. Wykrzywiła głowę w nienaturalny sposób i odwróciła ją w kierunku syna, chwytając go za nadgarstek.

Ryu otworzył oczy, po raz kolejny w tym miesiącu budząc się z prześladującego go koszmaru. Przetarł zaspane oczy i ze zdziwieniem spojrzał na śpiącego obok Hiroshiego. Pomyślał, że najwyraźniej znudziło go spanie na kanapie, jednak wciąż nieco dziwił go fakt, iż w nocy wszedł do jego łóżka. Przyglądał mu się chwilę, po czym podniósł się na nogi i wyszedł z sypialni. Udał się do kuchni, jak to każdego poranka robiąc sobie kawę i zasiadając na kanapie przed telewizorem.

- Doberek - z sypialni wyszedł ziewający Hiroshi i usiadł obok policjanta.

- Hej - mężczyzna wziął kolejnego łyka gorącego napoju.

- Masz dzisiaj wolne?

- Tak, ale muszę zanieść Yuce papiery.

- Aha – wziął do ręki pilot i zaczął skakać po kanałach.

- Chcesz iść ze mną? - odstawił na stolik kubek i chłopak na moment na niego spojrzał. Przytaknął i wrócił do szukania czegoś ciekawego w telewizji.

Ryu podniósł się z kanapy i zniknął za drzwiami łazienki. Rozebrał się i wszedł pod prysznic, odkręcając kurek z ciepłą wodą. Nagle zdawało mu się, jakby słyszał wołanie. Zakręcił wodę i wychylił głowę zza kabiny prysznicowej.

- Mówiłeś coś? - zawołał.

- Ktoś do ciebie dzwoni.

- Poczekaj, już idę – odparł i postawił mokre stopy na zimnych kafelkach, sięgając po ręcznik. Nim jednak zdążył się nim owinąć, do środka wszedł Hiroshi.

- Masz – wystawił w jego kierunku dzwoniący telefon trzymany w dłoni i dopiero po chwili zorientował się, iż Ryu jest całkowicie nagi. Jego wzrok powędrował w dół i twarz momentalnie zaczęła mu płonąć. Rzucił w mężczyznę komórką i natychmiast wyszedł.

DuchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz