Ryu otworzył zaspane oczy, wyłączając z irytacją budzik leżący na stoliku nocnym. Usiadł na krawędzi łóżka i wsunął kapcie na bose stopy, jednocześnie zakrywając dłonią ziewające usta. Podniósł się na nogi i spojrzał na dywan pod ścianą, na którym spał smacznie młody chłopak. Z jego ust spływała niewielka stróżka śliny i policjant zaraz zdał sobie sprawę, iż to wszystko, co się wczoraj wydarzyło niestety nie było snem. Przyglądał się przez moment śpiącemu nastolatkowi, po czym westchnął ciężko i wyszedł z sypialni. Wszedł do kuchni i postawił na kuchence czajnik z wodą, a gdy ta się zagotowała, zalał nią kawę, którą wsypał do ulubionego kubka. Usłyszał, jak drzwi sypialni się otwierają, więc oparł się o framugę w kuchni. Wziął pierwszy łyk gorącego napoju, patrząc na chłopaka siadającego na kanapie w salonie, który najwidoczniej go nie zauważył.
- Dzień dobry - powiedział z lekką ironią i uniósł jedną brew, patrząc, jak chłopak w dość zabawny sposób się rozciąga. Hiroshi od razu podskoczył, nie będąc jeszcze przyzwyczajonym do tego, iż mężczyzna go widzi.
- Cześć - odchrząknął, po czym usiadł wyprostowany. Ryu zajął miejsce obok niego, uważnie się mu przyglądając - No co? - Hiroshi popatrzył na niego z lekkim zmieszaniem.
- Nic. Po prostu wciąż nie mogę uwierzyć, że z tobą rozmawiam - odsunął od niego wzrok, biorąc kolejnego łyka kawy.
- Nie ma sprawy, mam tak samo - odparł i między nimi nastała chwila ciszy. Ryu odłożył kubek na stolik stojący naprzeciwko nich i Hiroshi od razu spojrzał na znajdujący się w nim ciemny płyn. - Mogę spróbować? -zapytał, więc policjant na niego spojrzał.
- Jak chcesz, choć wątpię, by ci zasmakowało.
Chłopak mimo wszystko wziął kubek do ręki i Ryu zastanawiał się, czy dla kogoś innego wyglądałoby to, jakby sam z siebie się unosił. Zrobił małego łyka i od razu się skrzywił.
- Gorzkie - odstawił go z powrotem na stolik.
- Ostrzegałem - zerknął na niego z lekkim politowaniem - Właściwie to jakim cudem możesz jeść i pić?
- Nie wiem - wzruszył ramionami.
- Mhm. Zgaduję, że nadal niczego nie pamiętasz?
- Przynajmniej jestem pewien, że lubię truskawkowe żelki - odparł, więc mężczyzna wywrócił oczami i zniknął za drzwiami łazienki, zza których po chwili rozległ się dźwięk lejącej się wody. Po kilkunastu minutach Ryu wrócił, niosąc za sobą przyjemny zapach szamponu.
- Muszę iść już do pracy - oznajmił. Ubrany był w luźne jeansy oraz czarną koszulkę, na którą narzucił skórzaną kurtkę.
- Okej - wstał i ruszył za nim, więc mężczyzna przystanął.
- Chwila, chcesz iść ze mną ? - zmarszczył brwi.
- Wolisz, żebym został w domu i z nudów grzebał ci w szufladach? - zapytał i niezadowolony Ryu momentalnie zmrużył oczy.
- Tylko mi nie przeszkadzaj - policjant wyszedł na zewnątrz i Hiroshi wyszczerzył zęby, idąc za nim.
Zeszli po wysokich schodach i weszli do garażu, który zajmował calutki parter budynku. W środku zdawać by się mogło, iż znajdowało się wszystko. Samochód, który Hiroshi doskonale już znał, motocykl, rower, a nawet i różowe rolki. Chłopak usiłował powstrzymać się od śmiechu, wyobrażając sobie pędzącego w nich policjanta z wyjącą syreną przyczepioną do kasku na głowie.
- To mojej siostrzenicy - powiedział, widząc, jak chłopak się im przygląda, po czym wszedł do samochodu, zajmując miejsce kierowcy. Pośrodku pomieszczenia, znajdował się duży blat, na którym leżało wiele części samochodowych oraz narzędzi. Wokół leżały skrzynki z przeróżnymi kluczami oraz robocze kombinezony. Na końcu garażu stało wiele kartonów i każdy nich opisany był w inny sposób. „Świąteczne lampki" „ kable" „ części" „ rzeczy Fumiko". Hiroshi nie doczytał reszty, gdyż najbardziej zainteresowało go pudło z żeńskim imieniem. Podszedł do niego, zastanawiając się,co może być w środku, jednak zaraz odwrócił się za siebie, słysząc zezłoszczony głos policjanta. - Co tam robisz? Zaraz się spóźnię.
CZYTASZ
Duch
RomanceHiroshi jest duchem nastoletniego chłopaka, który błąka się po ulicach niezmiennie od kilku lat, pamiętając jedynie swoje imię. Pewnego dnia spacerując ze znudzeniem po parku, napotyka policjanta za którym postanawia podążać.