Rozdział 15

226 30 4
                                    

- Proszę -Yuko postawiła kubek parującej kawy na biurku należącym do Ryu, uśmiechając się.

- Dzięki - odparł jakby z automatu, nie odrywając wzroku od akt Hiroshiego oraz notatek, które sporządzał już od kilku godzin.

Kobieta w kucyku odeszła na bok, siadając na biurku, przy którym siedział Junzo. Rudowłosy mężczyzna okręcił się na fotelu, przyglądając się skupionemu na pracy mężczyźnie.

- Ostatnio zajmuje się tylko tym - skrzyżował ręce na piersi. - Wiesz, co takiego robi?

- Nie bardzo. Chodzi chyba o jakiegoś chłopaka, który zaginą kilka lat temu.

- Czemu nagle zainteresowała go tego typu sprawa... tak jakby brakowało nam nowych - pokręcił głową i wrócił do pisania raportu na swoim komputerze. - Czy szef w ogóle wyraził na to zgodę?

- Tak, Ryu stwierdził, że śledztwo nie zostało przeprowadzone wystarczająco dokładnie, więc komendant pozwolił mu przyjrzeć się tej sprawie. Podobno dał mu dwa tygodnie.

- Mhm.

Yuko spojrzała raz jeszcze na Ryu i także wróciła do swoich zajęć.

Na zewnątrz zaczynało robić się już ciemno. Hiroshi leżał na kanapie, a zaraz obok drzemała pochrapująca Fumiko. Nie mógł przestać myśleć o swoich rodzicach. O smutku, jaki widniał na ich twarzach, gdy tylko Ryu o nim wspomniał. Tak bardzo pragnął wszystko sobie przypomnieć. Przypomnieć sobie relacje, jaka ich łączyła. Odłożył na stolik książkę, nie będąc już w stanie się na niej skupić. Zerknął na zegar w kuchni. Było już bardzo późno, więc zdziwił go fakt, iż Ryu nadal nie wrócił. Podniósł się na nogi i otworzył drzwi balkonowe, przez co suczka uniosła lekko głowę. Wyszedł na zewnątrz i oparł się plecami o barierkę. Odchylił głowę do tyłu, przyglądając się gwiazdom pojawiającym na różowym jeszcze gdzieniegdzie niebie. Zamknął oczy i po chwili poczuł na twarzy lekki powiew wiatru. Rozmyślał chwilę, a dziwne uczucie nie dawało mu spokoju. Po ulicy przejechał motocykl, więc jego powieki momentalnie się uniosły. Ruszył w kierunku drzwi i po chwili był już na chodniku, idąc w kierunku centrum miasta. Zatrzymał się przed jednopiętrowym domem, w którym był wczoraj waz z Ryu i zobaczył przez okno swoich rodziców siedzących na kanapie przed telewizorem. Chwilę im się przyglądał, po czym wszedł do środka.

- I wtedy powiedziałam jej, że to ja wylałam kawę szefowej. Gdybyś widział jej minę - pani Iwasaki poklepała męża po ramieniu i zaczęła się śmiać.

- Mnie nie byłoby tak do śmiechu - przeraził się, wyobrażając sobie tę sytuację.

- Nawet tego nie zauważyła. Wszystko szybko posprzątałam.

Hiroshi usiadł w fotelu naprzeciwko nich, przysłuchując się ich rozmowie. Raz nawet sam się zaśmiał, słysząc opowiadaną przez jego mamę historię. Nim się obejrzał, minęły ponad dwie godziny.

- Idę się już położyć - mężczyzna wstał i ucałował żonę.

- W porządku - uśmiechnęła się i odprowadziła go wzrokiem, aż ten nie zniknął za drzwiami sypialni na końcu korytarza.

Hiroshi również podniósł się na nogi i wszedł do swojego pokoju. Przejrzał kilka książek i nagle nabrał ochoty na przeczytanie ich wszystkich. Czemu się jednak dziwić? W końcu kiedyś sam je wybrał. Odłożył je na miejsce i podszedł do niewielkiej komody, na której leżała ramka ze zdjęciem przedstawiającym jego w dniu zakończenia szkoły podstawowej. Podniósł je i nagle drzwi otworzyły się, przez co zdjęcie wypadło mu z rąk. Pani Iwasaki spojrzała zaskoczona na leżącą na podłodze ramkę, po czym podniosła ją i odłożyła z powrotem na komodę.

- Hiroshi? - powiedziała, niemalże szepcząc, więc chłopak popatrzył na nią ze zdziwieniem - Co ja wygaduje... -dodała po chwili i usiadła na jego łóżku.

Hiroshi usiadł obok niej, przyglądając się jej.

- Tak bardzo za tobą tęsknie synku - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, więc zasmucony chłopak przez moment przyglądał jej się z zaskoczeniem, a następnie spuścił wzrok na swoje kolana.



- Gdzie byłeś? - Ryu podniósł się z kanapy, widząc przechodzącego przez drzwi wejściowe Hiroshiego.

- W domu - usiadł na kanapie, więc policjant zrobił to samo.

- W swoim domu ? - zapytał lekko zdziwiony i chłopak przytaknął.

Podkurczył nogi i oplótł je rękoma, wzdychając ciężko. Po chwili jednak na jego twarzy zagościł spokój.

- Ej Ryu - zerknął na niego z dziwnie przesadzonym uśmiechem.

- Czego chcesz? - zmrużył oczy.

- Napiłbym się gorącej czekolady.

- To sobie zrób - odparł, więc Hiroshi poszedł z grymasem do kuchni, szepcząc coś do siebie pod nosem.

Otworzył lodówkę i wyciągnął z niej karton mleka. Dopiero teraz wrzuciło mu się w oczy, iż na drzwiczkach wisi niewielkie zdjęcie przymocowane kilkoma magnesami. Znajdował się na nim chłopiec, do którego tuliła się jasnowłosa kobieta oraz mężczyzna w czerwonej hawajskiej koszuli.

- Kto to? - spojrzał na Ryu wyciągającego z teczki jakieś papiery i wskazał palcem na zdjęcie.

Policjant popatrzył w jego stronę i wrócił do czytania.

- Ja i moi rodzice.

- Ale był z ciebie słodziak - przyjrzał się dokładniej fotografii - Gdzie mieszkają? - kontynuował przygotowanie napoju.

- Nie żyją - odparł i Hiroshi na moment przerwał mieszanie gotującego się mleka ze śmietanką. Po chwili jednak kontynuował.

- Jak to się stało?

- Wypadek samochodowy.

- Rozumiem - wrzucił kilka kostek czekolady do garnuszka z ciepłym mlekiem. Wymieszał wszystko, aż czekolada całkowicie się nie roztopiła i przelał napój do dwóch kubków. - Proszę - postawił jeden z nich na stoliku naprzeciwko mężczyzny i obdarzył go uśmiechem.

- Dzięki - wziął go do ręki i zrobił niewielki łyk. Hiroshi wypił czekoladę niemalże na raz i odstawił pusty kubek na stolik. Powalił się na kanapę i położył nogi na kolanach mężczyzny, układając głowę na poduszce. - Nie za wygodnie ci? - zmarszczył brwi, odrywając wzrok od ściany tekstu na jednej ze stron formularzu, który musiał wypełnić.

- Mogło być lepiej, jeśli już pytasz - uchylił jedno oko, jednak po chwili zamknął je z powrotem, śmiejąc się z poirytowanej miny, z jaką patrzył na niego policjant.

Po kilkunastu minutach Ryu w końcu skończył. Odłożył wszystko z wyraźną ulgą i popatrzył na Hiroshiego.

- Idę się myć, przesuń się - powiedział, jednak odpowiedziała mu cisza - Śpisz? - zapytał i chłopak mruknął coś pod nosem, odwracając się na drugi bok.

Ryu lekko westchnął i najdelikatniej jak potrafił, uniósł jego nogi. Podniósł się z kanapy i z powrotem je na niej ułożył. Już chciał iść do łazienki, jednak Hiroshi niespodziewanie złapał go za rękę.

- Ryu...

- Co?

- Kiełbasek nie powinno się mieszać z mlekiem... - wydukał i zasnął na nowo.

Mężczyzna chwilę mu się przyglądał i na jego twarzy mimowolnie pojawił się lekki uśmiech. Zdjął z oparcia niebieski ręcznik i zniknął za drzwiami łazienki.

DuchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz