Rozdział 8

280 38 4
                                    

- Jaki czas temu zauważyła pani zniknięcie męża? - Ryu spojrzał na siedzącą przy jego biurku kobietę przed pięćdziesiątką i ta zaczęła opowiadać.

Hiroshi przyglądał się jej z każdej strony, nie stając w miejscu ani na moment. Co jakiś czas komentował jej wypowiedzi, co powoli doprowadzało policjanta do szału. Chłopak nachylił się nad biurkiem, oparł na nim łokcie i przerzucił wzrok na mężczyznę.

- Nie uważasz, że te kolczyki kompletnie jej nie pasują ?

- Możesz się w końcu przymknąć? - zdenerwowany uniósł głos i kobieta momentalnie podskoczyła.

- Słu-słucham ? - zapytała zdezorientowana.

- To nie do pani...to znaczy... - westchnął i schował twarz w dłoni.

- To ja może pójdę zobaczyć, co robią inni - Hiroshi czym prędzej oddalił się od biurka policjanta, wychodząc na korytarz.

Usłyszał czyjąś stłumioną kłótnię, więc ruszył w kierunku stołówki, z której wydobywały się owe wrzaski.

- Mówiłam ci, że miały być dwie łyżeczki cukru, a nie DZIESIĘĆ! - Yuko popatrzyła ze złością na Junzo odsuwając od siebie filiżankę.

- Skoro ci nie pasuje, to następnym razem rób sobie kawę sama... - upił łyka lemoniady, odwracając od niej wzrok.

- Przyznaj, że zrobiłeś to celowo... - zmrużyła oczy, patrząc na niego oskarżycielsko.

- Nie wygaduj bzdur - mężczyzna wywrócił oczami i ich dwójka sprawiła, że spojrzenia wszystkich znajdujących się tam osób, były skierowane na nich.

W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Ryu, jednak gdy zobaczył kłócących się partnerów, wziął z ich stolika papierowy kubek z kawą, którą przygotował dla niego rudowłosy i wyszedł. Hiroshi także opuścił stołówkę, doganiając mężczyznę.

- Nie złość się- zaśmiał się poddenerwowany, widząc jego wściekłą minę - Przecież ta kobieta i tak gadała od rzeczy...

- Następnym razem siedzisz w domu.

- Co? - zapytał zdziwiony i przystanął, jednak Ryu zignorował go i wyszedł na zewnątrz. Hiroshi westchnął i ruszył za nim na parking.



Jechali w kompletnej ciszy i Hiroshi przypatrywał się z grymasem mijanym za oknem budynkom. Po jakimś czasie radiowóz zatrzymał się przed barem, o którym kobieta wspominała policjantowi i oboje wyszli na zewnątrz.

- Zaczekaj tu - nakazał mężczyzna, więc zdziwiony chłopak stanął w pół kroku, patrząc jak Ryu znika za drzwiami knajpy.

Niezadowolony oparł się o samochód, czekając, aż policjant wróci. Z nudów zaczął liczyć rynny na dachu, które gdzieniegdzie pokryte były mchem. Nagle naprzeciwko niego stanęła wysoka kobieta w długich ciemnych lokach, więc Hiroshi przerzucił na nią wzrok. Nachyliła się nad policyjnym samochodem, przeglądając się w jednej z szyb i poprawiając fryzurę.

- Wszystko przygotowane? - zaraz za nią pojawił się mężczyzna w ciemnych okularach przeciwsłonecznych.

- Jak najbardziej - uśmiechnęła się w złowrogi sposób i pocałowała go w usta.

Oboje weszli do baru i w tym samym czasie pojawił się Ryu. Podtrzymywał pijanego mężczyznę z długą siwą brodą i nie miał żadnych wątpliwości co do tego, iż to mąż kobiety, która wcześniej zgłosiła jego zaginięcie. Policjant zaprowadził go do radiowozu i zamknął drzwi.

- Oni byli jacyś dziwni - Hiroshi nie odrywał wzroku od drzwi prowadzących do baru.

- Kogo masz na myśli? - również spojrzał w tamtym kierunku.

- Tamtą parę, którą minąłeś.

- Co było z nią nie tak? - uniósł jedną brew, poprawiając opatrunek na policzku.

- Sam nie wiem... - rozmyślał przez chwilę. - Wydawali się...a zresztą nieważne. Jedźmy już - ruszył w kierunku drzwi samochodu, jednak nagle z wnętrza knajpy rozległy się strzały oraz krzyki.

Ryu spojrzał w kierunku budynku, wyciągnął pistolet z kabury i natychmiast pobiegł z powrotem do środka. Hiroshi bez żadnego namysłu ruszył za nim.

- Rzuć to! - policjant wycelował z broni w jasnowłosego mężczyznę trzymającego w ręku siekierę. Stał on za ladą, pochylając się nad kasą, a przerażeni klienci ukryci byli pod stolikami.

- A miałem nadzieję, że zdążyłeś już odjechać - wyprostował się i zaśmiał pogardliwie, machając głową w kierunku schowanej za drzwiami kobiety.

Ta również się zaśmiała i przyłożyła lufę pistoletu do potylicy mężczyzny.

- Ciekawe co teraz zrobisz - położyła palec na spuście, jednak Hiroshi rzucił w nią pustą szklanką stojącą na jednym ze stolików i ciemnowłosa od razu chwyciła się za obolałe miejsce na głowie.

- Co jest kurwa? - zaczęła się rozglądać, nie wiedząc, kto ją zaatakował.

Policjant wykorzystał moment jej nie uwagi i natychmiast ją obezwładnił.

- Ryu uważaj! - zawołał chłopak, widząc, jak jasnowłosy zbliża się do policjanta. Było już jednak za późno.

- Ciekawe masz sztuczki, ale co powiesz na to? - uderzył głową w jego czoło i mężczyzna przewrócił się na podłogę, upuszczając broń. Uśmiechnął się pogardliwie i uniósł siekierę, mając zamiar się zamachnąć.

- A co ty powiesz na to? - Hiroshi wziął do rąk krzesło i ze złością uderzył jasnowłosego w plecy, powalając go na podłogę oraz sprawiając, iż wszyscy klienci patrzyli na to zdarzenie z niedowierzaniem.

Ryu natychmiast podniósł się na nogi, jednak mężczyzna naprzeciwko, uczynił to samo. Patrzył na leżące obok krzesło, nie rozumiejąc, jak do tego doszło.

- Zajebie cię - wycedził przez zęby, wymierzając pięść w jego kierunku.

- Zobaczymy - chwycił za jego nadgarstek i jednym ciosem powalił go na podłogę.

Chłopak spojrzał na jasnowłosego ze złością, mając ochotę go kopnąć. Jego noga przeleciała jednak przez jego brzuch.

- Hiroshi, wystarczy. I tak nie będzie w stanie nic już zrobić - powiedział ze spokojem i uklęknął przy mężczyźnie, skuwając go kajdankami. Następnie zaciągnął kobietę, by usiadła obok swojego partnera.

W tym samym momencie na zewnątrz słychać było zbliżające się syreny. Po chwili do środka wbiegli policjanci i zabrali ich dwójkę. Wszyscy ludzie wyszli z ukrycia, patrząc ze zdziwieniem na Ryu oraz szepcząc coś między sobą. W końcu nie na co dzień widuje się latające krzesła. Mężczyzna westchnął zdenerwowany i wziął do ręki na wpół opróżniony kufel piwa, wypijając całą jego zawartość.

- Chodźmy - zwrócił się do przyglądającego mu się z zaskoczeniem chłopaka i ruszył do wyjścia.

Hiroshi wzruszył lekko ramionami i poszedł za nim. Oboje weszli do radiowozu, słysząc z tylnego fotela ciche chrapanie. Odwrócili się, przypominając sobie o pijanym mężczyźnie, który pod ich nieobecność, zdążył już zasnąć. Jego wykrzywiona mina nieco ich rozbawiła i Ryu odpalił radiowóz, wjeżdżając na drogę prowadzącą do centrum miasta.

DuchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz