Rozdział 16

242 25 6
                                    

Ryu otworzył oczy i wyłączył dzwoniący budzik. Niechętnie wywlekł się z łóżka i wyszedł z sypialni. Kanapa była pusta, nie licząc leżącego na niej koca, którym mężczyzna przykrył wczoraj śpiącego chłopaka. Nigdzie nie mógł go wypatrzeć, więc pomyślał, że najpewniej znów poszedł do swoich rodziców. Wszedł do kuchni i nalał do kubka resztkę kawy, jaka została w ekspresie. Oparł się o framugę drzwi i upił łyka. Zawiesił wzrok na jednej ze ścian i dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo pusto i cicho było tutaj bez Hiroshiego i jak bardzo zdążył się już do niego przywiązać. Poczuł nieprzyjemny ścisk w brzuchu, gdy uświadomił sobie, że próbując dowiedzieć się, w jaki sposób zginął, coraz bardziej zbliżał się do dnia, w którym będzie musiał się z nim pożegnać. Wiedział jednak, że musi to zrobić. W końcu jego miejsce było gdzie indziej. Dopił kawę i napełnił pustą miskę Fumiko psią karmą. Było dość późno, więc nie miał już czasu na prysznic. Pośpiesznie przebrał się z piżamy i wyszedł z domu. Wsiadł do samochodu i wyjechał z garażu. Po jakimś czasie zatrzymał się pod komisariatem. Gdy tylko wszedł do środka, przywitała go Yoshiko wychylająca głowę zza wysokiego biurka recepcji. Ryu wspiął się po schodach i zniknął za drzwiami szatni. Przebrał się w mundur i wyszedł z powrotem na korytarz. Wszedł do dużego pomieszczenia, gdzie roznosił się aromat kawy oraz ciastek. Zajął miejsce przy swoim biurku i od razu pojawili się nad ni Yuko oraz Junzo.

- W końcu jesteś - kobieta w długim kucyku położyła przed nim zdjęcie małego chłopca - Była u nas kobieta, która zgłosiła zaginięcie syna. Wyszedł rano do sklepu i nie wrócił.

- Co prawda minął dopiero jakiś czas, ale szukała go razem z mężem po okolicy i nigdzie nie mogli go znaleźć.

- W porządku, zajmę się tym - Ryu wziął do ręki zdjęcie i przysunął do siebie papiery, które przed momentem położył obok niego rudowłosy.

- Świetnie. My idziemy przesłuchać mężczyznę, który prawdopodobnie widział go niedaleko dworca - oznajmiła Yuko i wraz z Junzo zniknęła na korytarzu.

Ryu przeczytał dokładnie informacje zawarte w papierach z zeznaniami rodziców chłopca. Wyglądało na to, że często lubił odwiedzać salon gier oraz bibliotekę, gdzie bez ograniczeń mógł siedzieć na komputerze. Policjant pozbierał wszystkie papiery, jak i zdjęcie i podszedł do gablotki, za którą wisiały kluczyki do radiowozów. Chwycił za te, co zwykle, do których przyczepiony był breloczek w kształcie słonia, który zrobiła jego siostrzenica i zszedł na dół. Wyszedł na parking i wsiadł do jednego z radiowozów. Rzucił papiery na fotel obok i wsadził kluczyk do stacyjki. Samochód zapalił, więc Ryu wycofał i wyjechał na ulicę. Przyjrzał się dokładniej adresowi widniejącemu obok nazwy biblioteki na jednej z kartek i wstukał go w GPS-a. Dojechanie do celu zajęło mu około dziesięciu minut. Wszedł do niewielkiego budynku, do którego prowadziły wysokie schody, mijając grupkę dzieciaków goniących po chodniku. Starsza kobieta siedząca za burkiem poinformowała go, iż z całą pewnością kojarzy chłopca ze zdjęcia, jednak dzisiaj go tutaj nie zastała. Ryu podziękował jej i popchnął ciężkie wahadłowe drzwi prowadzące na zewnątrz. Pociągnął za klamkę samochodu i już miał wejść do środka, jednak nagle usłyszał wołanie dzieciaków.

- Panie policjancie! - dziewczynka w jasnych kucykach o mało co nie potknęła się o własne nogi, biegnąć w jego stronę.

- Potrzebujemy pomocy! - chłopczyk w za dużej niebieskiej bluzie stanął obok niej. Reszta dzieci także otoczyła mężczyznę.

- Co się stało? - zapytał zaskoczony.

- No bo nasz kotek... - niziutka rudowłosa wskazała palcem na drzewo rosnące przy chodniku i Ryu spojrzał na wysoką gałąź, na której kulił się przerażony niewielki kociak.

DuchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz