Rozdział 5

2.9K 118 14
                                    

-I jak?- zapytałam szefa, który właśnie skończył czytać mój artykuł.

Przez cały weekend udało mi się unikać Tomka. Zdarzały się jednak jakieś przypadkowe spojrzenia, ale ja szybko odwracałam wzrok. Nie umiałam mu spojrzeć w oczy. Kiedy się dowiedziałam, że ma dziewczynę, poczułam się jakby mi ktoś serce rozerwał na strzępy. To było gorsze niż moment, w którym z nim zerwałam kilka miesięcy temu.

-Mi się podoba. Jeszcze zaniosę to do dyrektora sportowego i jeśli wszystko będzie ok, jutro wydamy.- nie wierzę. Mój pierwszy artykuł, z moim podpisem na końcu. Wreszcie coś mi się udało i jestem z tego zadowolona.- To nie wszystko. Miałem telefon. Chodzi o Polsat Sport. 18 czerwca zaczynasz u nich. Mam nadzieję, że do nas wrócisz.- o cholera! Tak szybko? Może to jednak prawda, że po burzy wychodzi słońce?

-Dzięki szefie.

-Nie ma za co.- mrugnął do mnie i uśmiechnął się.

Jeszcze chwilkę pogadaliśmy, a później wróciłam na moje stanowisko pracy. Mogłam już na dzisiaj skończyć i wrócić do domu, ale najpierw musiałam ogarnąć bałagan na moim biurku. Na ogół jestem osobą zorganizowaną, ale od soboty nie mogę się ma niczym skupić.

-Jesteś w końcu! Opowiadaj!- Ewka usiadła na moim biurku z kawą w ręce i założyła nogę na nogę. Cóż... Wciąż się do tego nie przyzwyczaiłam.

-Nie ma o czym mówić.

-Jest! Spotkałaś go?- ona nie ma własnego życia, tylko musi żyć moim? Jestem pewna, że w piątek poszła na imprezę i poznała jakiegoś przystojniaka.

-Ta.- odpowiedziałam i sprzątałam dalej. Nic nie mówiła, dlatego spojrzałam na nią, a jej wyraz twarzy krzyczał do mnie: Co było dalej?- Przespałam się z nim.

-Co?! To super! Ale dlaczego masz taką minę? Był kiepski?- ja pierdole. Przecież seks to nie jest najważniejsza rzecz w życiu, prawda?

-No właśnie nie.

-To o co chodzi?- jestem pewna, że pisze książkę. Niezły dramat by wyszedł.

-Następnego dnia dowiedziałam się, że ma dziewczynę.- to, że była zdziwiona, to za mało powiedziane. Ona była w kompletnym szoku.- Uważaj, bo ci mucha wleci.

-A to chuj.

-Nieważne. Było minęło.- wzruszyłam ramionami i chwyciłam torebkę w dłoń.- Do zobaczenia.

-Jasne...

Wyszłam z pracy i pierwsze gdzie się skierowałam, to cukiernia, w której kupiłam dwa pączki. Następnie udałam się do kliniki mojego taty. Dawno go tam nie odwiedzałam, więc myślę, że niespodzianka to dobry pomysł.

On najwięcej wypytywał o powód mojego rozstania z Tomkiem. Lubił go i to nawet bardzo. Nawet nie miał do niego pretensji, tylko do mnie. I prawidłowo, bo to była moja wina.

Klinika znajdowała się kawałek od centrum Warszawy. Droga zajęła mi jakieś dwadzieścia minut. Wysiadłam z auta i weszłam do środka. Przywiatałam się z młodą dziewczyną, która pracowała tutaj na recepcji. Zdarzało mi się z nią czasem pogadać, ale tylko żeby zabić czas czekając na tatę.

-Cześć.

-A co ty tu robisz?- jego entuzjam był wyczuwalny aż z parkingu. Czujecie ten sarkazm? Może i go zaskoczyłam, ale mógłby się chociaż trochę ucieszyć na mój widok.

-Ciebie też miło widzieć.

-Amelia.- spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem i jak mu miałam nie wybaczyć? Uśmiechnęłam się i podniosłam rękę, w której trzymałam torbę z pączkami.- Kocham cię.

Artykuł · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz