Rozdział 17

2.5K 134 16
                                    

Dzisiaj wstałam już przed szóstą, bo godzinę później musiałam być w Radomiu. Wczoraj obiecałam Tomkowi, że pomogę mu przy przeprowadzce, ale chyba nie był zadowolony z tego pomysłu. Dlatego uparłam się i nie miał wyjścia.
Nasze wczorajsze spotkanie skończyło się na opowiadaniu, co się u nas działo przez ten czas. Nie wracaliśmy do naszego incydentu podczas Ligii Narodów, a później do pocałunku. Mam wrażenie, że oboje to wyparliśmy z naszych głów. Może to i lepiej.

-Tato! Wrócę wieczorem, albo jutro!- krzyknęłam z mojego pokoju, tak, żeby usłyszał, bo był w salonie.
Wzięłam portfel, telefon i kluczyki od auta i wyszłam z domu.

Nie stroiłam się jakoś bardzo, bo skoro mamy tylko pakować jego rzeczy to dres mi w zupełności wystarczy.

Droga, jak to droga o tej godzinie, nie było korków, więc szybko się uwinęłam i półtorej godziny później byłam już na miejscu.
Drzwi były otwarte, więc skierowałam się w stronę windy, a kiedy byłam na odpowiednim piętrze, poszłam do jego mieszkania.
Postanowiłam, że na luzie tam wejdę, skoro i tak się mnie spodziewa.

-Tomek!- krzyknęłam zamykając drzwi wejściowe. Nie miałam go w zasięgu wzroku i musiałam go znaleźć.

-Kuchnia!- odkrzyknął mi, a ja szybko poszłam w tamtym kierunku.- Wcześnie jesteś.

-Nie było korków.- powiedziałam zgodnie z prawdą i przysunęłam bliżej mnie miseczkę z migdałami.

-Przejechałaś mnie objadać?- prychnął, ale na jego twarzy zabłąkał się uśmiech.

-A co ty sobie myślałeś?

Nie odpowiedział, tylko dalej zawijał naczynia w gazetę. Szło mu to całkiem sprawnie, a jako że stał tyłem do mnie i miał na sobie spodenki i luźną koszulkę na grubych ramiączkach, to miałam idealny widok na jego ramiona, które co jakiś czas się napinały.

-Od czego mam zacząć?- zapytałam gdy już poczułam, że się najadłam migdałami. Prawdę mówiąc to się skończyły.

-Możesz pościągać zdjęcia w salonie. Ja tu skończę i ci pomogę.- nie jestem aż taką fajtłapą, ale skoro tak mówi, to nie będę się wykłócać.

Zaczęłam od fotografii, które były na samej górze, żeby potem schodzić coraz niżej. Kiedy już skończyłam usiadłam na podłodze i oparłam się o kanapę. Patrzyłam na każde zdjęcie i w głowie przypomniałam sobie ten czas. Oczywiście nie na każdym zdjęciu było co wspominać, bo mnie po prostu na każdym nie było.

-Lubię to zdjęcie.- wzdrygnęłam się na głos Tomka. Stał oparty o framugę i patrzył na fotografię.

-Ja też.- byłam na nim ja i Fornal podczas mojej studniówki. Było zrobione z zaskoczenia, ale to nie to było tu ważne. Na zdjęciu było widać tą naszą miłość, którą mieliśmy. Nie wierzę, że zniszczyłam to wszystko przez jakieś swoje urojenia.
Siatkarz usiadł obok mnie i wziął do ręki kolejne.

-A to pamiętasz? Poszliśmy na gorącą czekoladę po tym, jak cały czas wywracałaś się na lodowisku.- zaśmiał się z tego, a ja uderzyłam go w ramię.

-To nie moja wina! Łyżwy były zepsute.- na sto procent z nimi było coś nie tak. A on zamiast mi wtedy pomóc, to tylko się ze mnie śmiał.

-Jasne.- nie wierzył mi.

-Za dwa miesiące będzie już rok jak się znamy.- czas tak szybko zleciał, nawet nie wiem kiedy.

-Mam wrażenie, że minęło więcej czasu.

-Przepraszam.- moje szczere wyznanie go zaskoczyło. Mnie zresztą też.

Wciąż żałowałam, że to wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło. Nie pstryknęłam palcami i zapomniałam o wszystkim. To niestety tak nie działa.

Artykuł · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz