Rozdział 28

1.9K 77 6
                                    

- Amela, myślisz, że bez powodu budziłem cię o siódmej rano? Wstawaj, za godzinę wychodzimy. - nie miałam najmniejszej ochoty wstawać z cieplutkiego łóżeczka. Leżało mi się bardzo wygodnie, ale jak mus to mus.
Powoli zwlokłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Tam się szybko umyłam i pomalowałam. Po pół godzinie byłam gotowa. Nie byłam głodna, a Bartek zjadł wcześniej więc mogliśmy wyjść chwilę przed ósmą.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam siatkarza, kiedy już siedzieliśmy w samochodzie. Nie powiedział mi wcześniej nic, oprócz tego, żebym ubrała się tak, żeby było mi wygodnie.

- Na wycieczkę.

- Serio? No nie gadaj... - zirytowana przeniosłam wzrok na drogę. - A długo będziemy jechać?

- Tak z półtora godzinki.

Na tym skończyłam bezsensowne zadawanie pytań, a zaczęłam podziwiać widoki za szybą. Włochy jak to Włochy, były naprawdę piękne. Ale sama Modena zapierała dech w piersi. Miasto wyglądało naprawdę magicznie i mogłabym tu zostać na zawsze.
Jednak tak szybko jak o tym pomyślałam, tak szybko wyrzuciłam tą myśl z głowy.
Nie chciałam, żeby Bartek znowu stał się pocieszeniem po Tomku, ale on wciąż pojawiał się w tym odpowiednim dla niego momencie. A ja głupia mu ulegałam, bo on miał coś w sobie. Nie wiem czy to było spojrzenie, ten błysk w oku. A może po prostu uśmiech? Nie wiem.

- O czym tak myślisz? - zapytał mnie, a ja na chwilę wyrwałam się od przytłaczających myśli.

- O tobie, o Tomku. O wszystkim. - wzruszyłam ramionami i znowu przeniosłam swój wzrok na widok za szybą. - Wiesz... Nie chcę, żebyś znowu poczuł się wykorzystany. Nie widzisz, że sytuacja się powtarza? Tak jak było za pierwszym razem. Nie chcę ci kolejny raz dawać głupiej nadziei, kiedy nie wiem co będzie ze mną i z Fornalem.

- W takim razie się dowiedz. Ja poczekam. Dam ci tyle czasu ile potrzebujesz. - no i właśnie tu jest problem. Ja nie wiem. Nie wiem ile potrzebuje tego cholernego czasu. Nie wiem ile on będzie musiał czekać. A nie chcę go stracić.

- Przepraszam Bartek. - spojrzałam na niego, ale nie widziałam jego oczu. Był skupiony na drodze. Może to i lepiej.

- Dobra. Koniec tych smutków. Zdrzemnij się, obudzę cię jak dojedziemy.

Bo on był tylko perfekcją, która na mnie czekała. Nie wiedziałam nawet czy słusznie.

-----

- Poważnie? Werona? Zawsze chciałam tu pojechać. - serio. Jeśli ktoś kiedyś był we Włoszech, albo planuje wyjazd, to to miasto powinno znaleźć się na liście miejsc, które trzeba zobaczyć.

- Wiem. Kiedyś coś wspominałaś. - uśmiechnęłam się do niego szeroko i mocno go przytuliłam. On tylko wzmocnił uścisk. - Najpierw pójdziemy na Piazza delle Erbe, stamtąd jest tylko kawałek do Casa di Giulietta.

- Pójdziemy do domu Julii?! - już chyba bardziej podekscytowana nie mogłam być. - Zostawię jej list.

- Wierzysz, że ci odpisze? - prychnął na to, ale tak. Wierzyłam w to. Może ten list mi pomoże z decyzją. - Nie jesteśmy w filmie.

Wzruszyłam ramionami i ruszyłam przed siebie. Po sekundzie dogonił mnie Bednorz i ruszyliśmy na ten cały plac. Nie mogłam się już doczekać aż zobaczę ten słynne dom na całym świecie. No i wiem, że to nie jest film, ale może faktycznie mi odpisze i wtedy to ja będę się śmiała z Bartka.

- Chodź na lody. - siatkarz chwycił mnie za dłoń i poprowadził w stronę stolików porozstawianych na placu.

Trochę mnie zaskoczył tym małym gestem. Nawet na moment na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Szkoda tylko, że w ten sposób utrudniał mi wszystko. Ale to świadczy tylko o tym, że Bednorz nie jest mi obojętny i coś do niego czuję. Nie jest to to samo co czuję w stosunku do Tomka. To coś innego, równie silnego, ale jednak innego.

I to było najgorsze. Zdałam sobie sprawę, że gdy tylko mi nie wyjdzie z Fornalem, uciekam do Bartka. A nie chcę go traktować w ten sposób, bo tylko go zranię.

- Co my robimy? - zapytałam go, kiedy usiadł na przeciwko mnie, na drewnianym krzesełku.

- Jemy lody? - spojrzałam na niego tym wzrokiem, żeby zrozumiał co miałam na myśli. Mam wrażenie, że on doskonale wiedział, ale unikał odpowiedzi. - Amelia. Już ci mówiłem, że na ciebie poczekam. Przemyśl sobie to wszystko i daj mi po prostu znać. - dlaczego on to mówi tak spokojnie?

- Ale to nie jest takie proste, kiedy ty robisz wszystkie te rzeczy. - szepnęłam to na tyle głośno, żeby usłyszał i spuściłam głowę w dół. Nie mogłam patrzeć mu w oczy, bo wiem, że zrobiłabym coś głupiego.

- Jakie rzeczy? - ciekawe czy serio nie wiedział. Chyba, że robił to tak naturalnie, że nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.

- Trzymanie mnie za rękę, całowanie w czoło, przytulanie. Może i dla ciebie to nic takiego, ale dla mnie wręcz przeciwnie. - to nie tak, że nie chciałam, żeby on już tego nie robił, ale do cholery! Przez to gubiłam się jeszcze bardziej.

- Mogę przestać jeśli ci to przeszkadza.

- W tym rzecz Bartek. - w końcu na niego spojrzałam. Prosto w te jego hipnotyzujące oczy. - W ogóle mi to nie przeszkadza. Nie przeszkadza mi chodzenie na twoje mecze i kibicowanie tobie w koszulce z twoim numerkiem i nazwiskiem. Nie przeszkadza mi spanie z tobą w jednym łóżku i przytulanie się do ciebie. Nie przeszkadza mi spędzanie z tobą czasu i śmianie się z głupich komeduu.. Nic z tych rzeczy mi nie przeszkadza i tu jest problem.

To działo się za szybko. Dopiero vo zerwałam z Tomkiem, a już zdążyłam zrobić z Bednorza pocieszenie. To nie tak powinno być. Nie mogę wciąż do niego wracać, kiedy mam problemy z Fornalem, bo on na to nie zasługuje. Nikt na takie coś nie zasługuje.

- Nie możesz po prostu zapomnieć o tym i żyć chwilą? Chociaż jeden dzień. Tylko dzisiaj. - brzmiał naprawdę przekonująco. Bardzo. A ja tylko chciałam tego spróbować. Szkoda, że zapomniał mi powiedzieć, że sięgam po zakazany owoc.

Z konsekwencjami będę musiała się liczyć później.

'I love you, you love me
But not in the same way.'

Artykuł · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz