Rozdział 6

2.9K 124 14
                                    

-Jak można jeść lody czekoladowe? Przecież one są okropne!- zapytałam Pawła, kiedy razem wracaliśmy z basenu. Chłopak kupił sobie akurat ten smak, a ja go wręcz nienawidziłam.

Znamy się już jakieś dwa tygodnie i nasza znajomość opiera się tylko na wspólnych wyjściach po basenie. Po pierwszej randce, oboje uznaliśmy, że nie chcemy pakować się w żaden związek, a taka przyjaźń nam wystarczy. Przyznam, że byłam lekko skołowana kiedy to zaproponował, ale szybko stwierdziłam, że tak będzie lepiej. Nie jestem chyba gotowa zapomnieć o Tomku.

W zeszłym tygodniu byłam na spotkaniu z władzami Polsat Sportu. Byli tam też dziennikarze, co mnie trochę zdziwiło. Dowiedziałam się, że razem z Tomaszem Swędrowskim polecę na turnieje Ligi Narodów do Włoch i do naszych zachodnich sąsiadów. Nie tego się spodziewałam, ale to będzie idealna okazja, żeby poznać i porozmawiać z większą ilością siatkarzy, zobaczyć co o tym myślą.

-Amelia. Po pierwsze, to lody czekoladowe są zajebiste, nie znasz się. A po drugie, czym się tak stresujesz?- już od kilku dni chodzę w nerwach, bo trochę obawiam się tego wyjazdu.

-Niczym. Po prostu denerwuję się przed wywiadami i artykułem.- oczywiście, że to nie była prawda, ale co mu miałam powiedzieć? Że boję się spotkania z moim byłym? Dobre żarty. Zresztą on będzie dopiero na turnieju w Niemczech, we Włoszech będzie tylko Kochanowski i na moje szczęście Kwolo, z którym będę mogła pogadać.

-Jak chcesz. Kiedy wracacie?

-Nie wiem. W przyszłym tygodniu.- jutro mamy już samolot na turniej. Mogłam jeszcze trochę zostać w Polsce i po prostu dolecieć tam na weekend, ale postanowiłam, że pojadę ze wszystkimi.

To będzie też świetna okazja, żeby pozwiedzać. Siatkarze będą trenować, a ja nie będę miała nic do roboty.

-Ok. Ja muszę już lecieć do pracy. Powodzenia!- pocałował mnie w policzek i szybko pobiegł na tramwaj, który właśnie podjechał na przystanek.

Ja natomiast udałam się w stronę szpitala, bo dzisiaj mam badania kontrolne. Od dawna nie odczuwałam żadnych dolegliwości. Miałam wrażenie, że wszystko zaczęło się w końcu układać w moim życiu, pomijając Tomka.

Jeśli o niego chodzi to poddał się. Już nie dzwoni, ani nie pisze sms-ów. Może to i dobrze. Mam czas, żeby to wszystko przemyśleć, a jak tak do mnie wydzwaniał, wcale nie ułatwiał mi sprawy. Tylko, że po tym naszym spotkaniu miałam nadzieję. Nadzieję, która następnego dnia zniknęła tak szybko jak się pojawiła.

-Dzień dobry doktorku!

-Siadaj.- oj, ktoś tu nie w sosie. Pewnie miał jakiegoś wrednego pacjenta.- Jak się czujesz?

-Jest ok.

-Czujesz ucisk w klatce piersiowej przy wysiłku fizycznym? Przy zdenerwowaniu?- kiwałam cały czas przecząco głową. Wszystko już było w porządku.- Zrobimy szybko EKG i jesteś wolna.

-Tak jest!- wstałam i położyłam się na kozetce i czekałam aż lekarz podejdzie.

Badanie nie trwało długo co mi bardzo odpowiadało, bo musiałam się jeszcze spakować.

-Mam pytanko, tak dla pewności. Mogę lecieć samolotem tak? Nie będzie to miało żadnego wpływu na serce, ani na nic?- musiałam się przecież upewnić.

-Możesz. Wakacje?- lubiłam z nim czasem pogadać. Przez jego gabinet przewija się mnóstwo ludzi, czasem okropnych ludzi. A on też jest człowiekiem, a nie robotem. Całe dnie pewnie spędza w szpitalu i użera się czy to ze mną, czy z innymi pacjentami.

-Raczej praca. Lecę do Włoch, przywieźć panu magnesik?- niektórzy zbierają takie pamiątki. Sama mam pełno, ale pocztówek, które wieszam na ścianie.

Artykuł · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz