~7~

11.4K 361 75
                                    

*niesprawdzany*

- oczywiście, zaraz podleje kwiatki, Pani Stokroteczko- powiedziałam do tęczowego misia

- może jeszcze papai? - zapytał czekoladowy smerf. Nie odpowiedziałam, a wgryzłam się w jego szyję, smakując pyszną mleczną czekoladę.

- nie dziękuję, ty mi wystarczysz - wytarłam pozostałości, słodkości z twarzy.

Nagle usłyszałam przyćmiony głos. Jakby ktoś mówił do mnie z pod wody.

Po chwili obudziłam się z mojego cudownego snu. Żegnaj czekoladowy smerfie i tęczowy misiu.

- Jak się czujesz? - dopiero teraz zwróciłam uwagę na Harrego. Jak mogłam go nie zauważyć, skoro siedzi tak blisko mnie?!

- em...dobrze - Jak mogę się czuć, w jednym pomieszczeniu z wilkołakiem?! Po nieudanej próbie ucieczki..?

- słuchaj musimy poważnie porozmawiać. - powiedział stanowczo, aż mnie przeszły ciarki.

Ma taki seksowny głos

Ja o tym nie pomyślałam!!

-  tak? Problem w tym że ja nie chcę rozmawiać. Ani tu być. - przerwałam - więc.mnie.do.cholery wypuść,albo.będę.tak.uciekać.cały.czas - wycedziłam przez zaciśniete zęby.

- No więc słuchaj, buntowniczko - prychnełam na jego nowe określenie na mnie, ale ten nie zwrócił  na to uwagi - Jak już wiesz jesteśmy swoimi bratnimi duszami. Nie możemy się oddzielać bo wtedy umrzemy z tęsknoty. Ty także.

Że co?

- Chwila chwila, coś mącisz bo ja żadnej tęsknoty nie odczuwam, i w ogóle mi się nie podobasz - powiedziałam dosadnie. Ten tylko się zaśmiał.

Jak on to cudnie robi..

Nie prawda.

- Ta jasne, czyli nie czujesz tego? - dotknął mojej dłoni, a mnie przeszedł bardzo przyjemny dreszczyk. Wzdygnęłam się i zabrałam rękę - tak myślałem - dalej się uśmiechał.

Debil

- Jak ty to sobie wyobrażasz co? Że rzucę wszystko i zamieszkam z tobą, tak po prostu? no chyba nie.. - zeszłam z łóżka i podeszłam do drzwi. Chciałam je otworzyć, ale były zamknięte. - serio? Oddaj klucz

- nie - uśmiechnął się łobuzersko.

- oddawaj - warknełam. Chwila.. To ja tak potrafię? Chyba od nich mi się to wzięło.

- najpierw dojdziemy do porozumienia. - zaczął do mnie podchodzić, a ja się cofać.

Jak to zwykle jest.. główna bohaterka zawsze jak się cofa, to potem trafia na ścianę.

Ups, w moim przypadku to były drzwi.

- musisz tu zostać, proszę. Nie chcę cię do tego zmuszać, ale jesteś mi potrzebna. Bez ciebie nie będę mógł normalnie funkcjonować. - mówił błagalnym głosem, aż mi nogi zmiekły.

- zdajesz sobie sprawę, co właśnie przeżywa moja rodzina? Ile już tu jestem? - powiedziałam niby odważnie, ale jednak trudno było mi nie pomylić jakiegoś słowa, gdy Harry stał tak blisko mnie.

-  jakoś dwa dni

- no właśnie! Miałam wyjść tylko na, góra 20 minut, a wyszły dwa dni. Super - wyrzuciłam ręce w góre, zmęczona tym tematem.

Chłopak tylko zrobił głęboki wdech.

- Dobrze, w takim razie, zrobimy tak...

Harry

- i wtedy będzie po problemie, co ty na to?

Przedstawiłem jej mój pomysł, który miał polegać na tym, że ona wróci do domu i będzie robić to co zawsze. Ja będę ją pilnował, oczywiście z ukrycia, ale ona o tym nie wie. W szkole, od jakiś facetów. W domu, będę obok pod postacią wilka. Tam gdzie i ona, tam i ja. Oprócz tego będziemy się codziennie spotykać w lesie, tam gdzie się poznaliśmy.

Potem, gdy już się do mnie przyzwyczai, zamieszka ze mną, a rodzicom powie, że.. No nie wiem.. wyjechała? Coś się wymyśli, do tego czasu.

Chyba nie zbyt jej się to spodobało. Ale mnie to nie obchodzi.

- nie - powiedziała

- co nie? - warknąłem zły. Już i tak jej odpuściłem z tym mieszkaniem razem.. Na razie.

- nie zgadzam się. Nie będę się z tobą spotykać - powiedziała stanowczo. Co ja z nią mam?!

- słuchaj, jeżeli tak, to ja będę cię odwiedzać. - ale ja jestem mądry.

- co? - wykrzyczała zdziwiona - nie będziesz mnie nachodzić, nie zgadzam się.

- kochanie - odgarnąłem jej włosy za ucho, a ta zadrżała. Kocham to jak na mnie reaguje. - proszę, daj mi szanse. Daj szansę tej więzi. - zrobiłem oczy szczeniaczka. Nie ma bata, żeby to nie zadziałało. Przez chwilę milczała.

- telefon - powiedziała

- co? - zapytałem zdezorientowany

- Daj mi telefon, chce twój numer. - wystawiła rękę w moją stronę, a mi na mordzie pojawił się wielki banan.

Wymieniliśmy się numerami.

Doszliśmy do porozumienia. Będziemy spotykać się w tym lesie, a ona wraca teraz do domu.

Jestem szczęśliwy jak diabli. Chociaż byłoby lepiej gdyby zamieszkała u mnie. Najlepiej w łóżku.

Ale co ja biedny poradzę?

*°°×°°*

Hejka misie :3

Nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdziału, ale bierzcie to co jest xD.

Miłej nocy, papa 😘


 



Chyba Cię kocham.. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz