14

675 15 0
                                    

W mojej głowie pojawiła się nadzieja. Nie pamiętałam, by chociaż przez chwile wspominał o koleżance, by chociaż przez moment powiedział jej imię. Nadzieja narastała. A może to wcale nie ja byłam przyczyną jego samobójstwa? może Oskar zakochał się w dziewczynie przyjaciela i zwyczajnie nie mógł tego znieść? moje serce chciało wierzyć, że tak. No bo przecież ta myśl była o wiele lepsza niż fakt, że odpowiadałam za śmierć ukochanego brata. Jednak coś nie chciało w to uwierzyć, Na fotografii wyglądali jak zwykła para przyjaciół, nic więcej. Nawet w jego pokoju, nie było żadnego zdjęcia, znajdowały się za to nasze rodzinne fotografię. Do salonu powolnym krokiem wszedł Artur. Na pierwszy rzut oka nie poznałabym go. Zapamiętałam go jako dość potężnego chłopaka a teraz był wysokim, szczupłym blondynem i dość widocznych rysach twarzy. Był po prostu inny. Zmienił się. Nie wiedziałam, czy za sprawą nowej rodziny, czy dlatego, że przestał brać? Chyba z początku mnie nie poznał, bo uważnie przyglądał się mojej twarzy. Robił to w ciszy, w skupieniu, a ja zaczęłam czuć się dość nieswojo. Teraz z całą pewnością zabrakło mi odwagi i chciałam jak najszybciej uciec z tego mieszkania. Po co ja w ogóle tutaj przyszłam? nie byłam już pewna.
- Sara? - zapytał zaskoczonym głosem - Saro to ty? - szepnął podchodząc bliżej
Kiwnęłam głową a on podszedł do mnie i mocno mnie wyściskał. Zaskoczyła mnie jego reakcja, bo przecież nigdy nie byliśmy jakoś zwyczajnie blisko. Przelotem zamienialiśmy kilka zdań, czasami biegałam z nimi po boisku i to wszystko. Nigdy nie startowałam do przyjaciół brata, nie flirtowałam z nimi a nawet nie zwracałam na nich uwagi. Po prostu uznawałam to za niestosowne i tyle.
- Co cię do nas sprowadza? - zapytał nalewając sobie kawy - Mogę Ci w czymś pomóc? - zapytał, patrząc na mnie swoimi czarnymi, jak węgiel oczami.
Przyjrzałam się jego skupionej twarzy i nie wiedziałam co powiedzieć. Zwyczajnie w świecie stchórzyłam, nie mogąc wypowiedzieć nawet słowa. No bo przecież jak miałam to zrobić? co miałam mu powiedzieć? słuchaj, czy to prawda, ze Oskar zakochał się we mnie? czy to ja jestem odpowiedzialna za śmierć brata? nonsens. Dziecko obudziło się z płaczem a żona Artura poszła go nakarmić. Chociaż teraz byliśmy sami, nie było wcale lżej. - Rozmawiałam z Jolą - zaczęłam niepewnie. Jego oczy rozszerzyły się, ale nadal nie spuszczał ze mnie wzroku. - Podobno on ją zdradzał? powiedziała też, że śmialiście się, że jedyną osobą jaką kochał byłam ja, czy to prawda? - zapytałam prosto z mostu
Widziałam zmieszanie w jego oczach. Zaczął nerwowo tąpać z nogi na nogę i błądzić wzrokiem. Czegoś nie chciał mi powiedzieć.
- Daj spokój Saro - zaczął niepewnie - To tylko takie nasze głupie żarty- szepnął, wciąż błądząc wzrokiem
- To dlaczego on do cholery się zabił? dlaczego Jolka mi tak powiedziała?- zapytałam, czując jak znów cała wiara ze mnie ulatuje.
Byłam w punkcie wyjścia. Tak bardzo uczepiłam się wyjaśnienia jego śmierci, że nic więcej się dla mnie nie liczyło. Teraz nawet sprawa Łukasza przestała mieć dla mnie znaczenie. Wszystko inne odeszło na dalszy plan, bo za wszelką cenę, chciałam poznać prawdę. Nie, ja po prostu musiałam. Nie widziałam sensu w siedzeniu dłużej u Artura. Pożegnałam się ze wszystkimi i rozczarowana, że niczego się nie dowiedziałam powoli zmierzałam ku drzwiom. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo jest ciemno na dworze i z tego, że chyba się zasiedziałam. Powolnym krokiem wyszłam z ich mieszkania i na klatce, jeszcze raz odwróciłam się w stronę Artura.
- Zostaw to. Nie grzeb w przeszłości. Saro nie warto - powiedział to poważnym głosem. Kiwnęłam głową i już chciałam odejść, gdy usłyszałam ponowny jego głos. - Uważaj na siebie, bądź ostrożna - szepnął
Nie odpowiedziałam. Chociaż ostatnio słyszałam to bez przerwy, teraz było mi jakoś miło. Obcy chłopak się o mnie troszczył a to było bardzo miłe uczucie. Spojrzałam na mały wyświetlacz komórki i zobaczyłam kilka nie odebranych połączeń. Dwa były od Mamy i cztery od Ojca. No tak z całą pewnością tata umierał z niepokoju o mnie, bo przecież już dawno powinnam być w domu. Oddzwoniłam.
- Córeczko gdzie ty się podziewasz? - zapytał ojciec, przerażonym głosem - W porządku? nic ci się nie stało? - zasypywał mnie pytaniami
- Tato! dopuść mnie do słowa, to wszystko Ci wyjaśnię! - krzyknęłam trochę podenerwowana. Po chwili po drugiej stronię słuchawki zapadła cisza. - Tato byłam U Artura, przyjaciela Oskara - szepnęłam
- Po jaką cholerę? z tego co wiem, ma żonę i dziecko! - szepnął ojciec zdenerwowanym głosem - Po co u niego byłaś? O czym rozmawialiście? - zaczął przesłuchiwać - Albo wiesz co? wracaj do domu, zaraz przyjadę - powiedział rozłączając się
Rozłączył się, a ja stanęłam na środku chodnika i otworzyłam ze dziwieniu usta. Byłam zaskoczona dziwnym zachowaniem ojca. Zupełnie jakby bał się, że czegoś się dowiem. Jakby bał się, że coś mi powie. Nie rozumiałam już tego. Dlaczego robi taki problem z mojego spotkania z Arturem? Powolnym krokiem skierowałam się w stronę mieszkania. Kwadrans później wchodziłam już do domu, a kilka minut po mnie wszedł mój ojciec. Matka siedziała niespokojnie na tapczanie i uważnie przyglądała się mojej twarzy.Czyżby oceniała, czy ćpałam? Nie byłam tego pewna.
- Gdzie byłaś? - zapytała. Nie miałam ochoty się tłumaczyć i tak z całą pewnością byłam przekonana, że ojciec już o wszystkim jej powiedział. - Po co pytasz, skoro wiesz? - zapytałam, przyglądając się skupionej twarzy matce
Dopiero po chwili zauważyłam, ze mieszkaniu ktoś jest.Z łazienki, pół nagi wyszedł mój biologiczny ojciec, a ja poczułam się dość nieswojo
- Mógłbyś nie chodzić nagi po mieszkaniu? - szepnęła matka
Chociaż mężczyźnie nie było to na rękę, posłuchał ją i poszedł do sypialni się ubrać.
Usłyszeliśmy jak tata wchodzi do mieszkania i wiedziałam, że zaraz się zacznie. Rodzice nie spuszczali ze mnie wzroku, a mi było dość nieswojo i trochę mnie zaczęło to denerwować. Nie wiedziałam dlaczego robią aż taki problem z mojego spotkania z Arturem. Czy było coś, co przede mną ukrywali? czy ja o czymś nie wiedziałam?
- Brałaś coś? - zapytał ojciec, uważnie na mnie patrząc
- Chyba wam odbiło! - szepnęłam podenerwowana - Za kogo mnie do cholery uważacie? - krzyknęłam - Za ćpuna? - podnosiłam głos coraz bardziej
Nie wiedziałam, czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy tylko mi się wydaje. Moi właśni rodzice podejrzewają mnie o takie rzeczy? pokazują jak bardzo mi nie ufają? chociaż moje serce krzyczało, złość nasilała się. Chciałam wykrzyczeć co o nich sądzę, jak bardzo jestem na nich zła, ale zdałam sobie sprawę, że moglibyśmy powiedzieć o parę słów za dużo. Milczałam. Cierpliwie słuchałam tego co mają mi do zarzucenia a po moich policzkach, swobodnie leciały łzy. Czułam wielki żal i starałam się go ukryć. Chociaż cierpiałam, nie chciałam dać tego po sobie poznać. Po raz kolejny udawałam twardą. Chociaż nauczyłam się udawać, coraz trudniej było grać mi tą rolę. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam.
- Chcecie wiedzieć dlaczego u niego byłam?- krzyczałam już nie panując nad łzami - Widziałam się z Jolą. I od niej dowiedziałam się jaki w stosunku do niej był Oskar- mówiłam łamiącym się głosem - Dowiedziałam się też, że podobno zabił się z mojej winy. Jego koledzy uważali, że nieszczęśliwie zakochał się we mnie. Chciałam porozmawiać o tym z Arturem, ale nie powiedział mi prawdy - szepnęłam przez łzy
Na twarzy rodziców nie kryło się nic. Nawet nie wyglądali na szczególnie zaskoczonych tą informacją, inni wyśmialiby, wyzwali, ale oni nie. Stali niespokojnie, patrząc co chwila a to na siebie a to na mnie. Dopiero po chwili odezwał się Ojciec.

ZAŁÓŻMY SIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz