31

460 9 0
                                    

Gdy powiedziała mi, że postanawia zostawić to jak jest poczułem ulgę. Ulgę a jednocześnie strach. Tak bardzo żałowałem tego co ostatnio się dzieje. Tak bardzo bolało mnie to, że nie mogę powiedzieć jej prawdy. Jednak, czy prawda nie zabije jej? czy to, czego się dowie, nie spowoduje kolejnego załamania? nie miałem pojęcia już co mam zrobić. Z jednej strony, cały ten czas czułem się winny całej tej sytuacji a nawet współwinny śmierci Oskara, ale z drugiej.. Przecież dałem słowo, swojemu bratu. Obiecałem, że nigdy nikt nie dowie się o tym, co wtedy się wydarzyło. Tylko ja i on wiedzieliśmy o tym, co stało się tamtego dnia. Tylko ja wiedziałem, że śmierć Oskara nie była tak oczywista, jak wszyscy myśleli.Stało się tak, jak miało się stać. Oskar zaczął być uważany za geja a jego śmierć uznano za samobójstwo. Nikt nigdy nawet przez chwile to nie zwątpił. Prawda była zupełnie inna i bardziej bolesna. Jak miałem im to powiedzieć? czy miałem prawo wywracać ich życie do góry nogami? Przecież tylko ja wiedziałem, że Oskar nigdy by się nie zabił. Nie zabiłby się z własnej woli, za bardzo kochał życie. Nie, nie mogłem im tego powiedzieć. Byłem tam. Byłem i o wszystkim wiedziałem. Byłem a mimo tego nie zareagowałem. Czy mój brat skrzywdziłby Sarę? tak z całą pewnością tak i nawet ja nie byłbym wstanie go powstrzymać. Nawet nasze spotkanie nie było przypadkowe. Przecież już dawno obserwowałem Sarę a ona cały czas myślała tak, jak miała myśleć. Teraz, gdy się w niej zakochałem, nie mogłem jej o niczym powiedzieć. Co miałem zrobić? przyznać się i spędzić kilka lat za kratkami? pozwolić by ukochana mnie znienawidziła? No i co byłoby z Magdą? no co z naszym dzieckiem? Tak z całą pewnością mój brat wsadziłby mnie za kratki, bez żadnego mrugnięcia okiem. Dla niego od zawsze liczyła się tylko forsa i panienki. Nic więcej. Zatrzymałem się przed mieszkaniem i zaparkowałem samochód. Drzwi od mieszkania były otwarte i z całą pewnością był ktoś w środku. Czyżby wróciła Magda? wszedłem do środka i zamarłem.
- Cześć braciszku - usłyszałem znajomy głos
Spojrzałem na mężczyznę i znieruchomiałem. Jak to wszystko jest w ogóle możliwe?
- Co ty tu robisz? Przecież miałeś wyjechać!- krzyknąłem zdenerwowanym głosem
- Wyluzuj. Wróciłem na trochę - usłyszałem
- U mnie nie zostaniesz! Wracaj do domu i zjeżdżaj stąd! - krzyknąłem
- Jak tam u Sary? śliczna z niej kobieta wyrosła- zaśmiał się
- Ani mi się waż! Bo Cię zabiję! - krzyknąłem, ale on tylko się roześmiał

Niecałe trzy godziny później usłyszałam znajomy trzask drzwi, wybiegłam z pokoju i spojrzałam na ojca. Podbiegłam do niego i mocno wtuliłam się w jego ramiona.
- Masz Szlaban! Masz szlaban na całe życie !- zawołał tata, mocno mnie obejmując. - Miałaś rację. Zachowaliśmy się jak debile. Po prostu tak bardzo pochłonęła nas śmierć Oskara, że nie mieliśmy czasu pomóc Joli. Obiecuję Ci, że to się zmieni. Pomożemy jej- powiedział ojciec, mocno mnie obejmując.
Przytuliłam się do rodziców i zamknęłam oczy. Tak bardzo pragnęłam żeby wszystko wróciło do normy. Chciałam spokoju niczego więcej.
- Zostaniesz dzisiaj z nami? - zapytałam
- Tak córeczko. Dzisiaj, jutro i pojutrze - powiedział tajemniczo tata
- Jak to? - zapytałam, nic nie rozumiejąc
- Sam nie wiem jak Ci to powiedzieć. Wróciliśmy z mamą do siebie. Zrozumiałem, że to wszystko to tylko fascynacja. Pogubiłem się. Kocham Ciebie i twoją mamę. Chcemy to wszystko naprawić - powiedział ojciec, a w jego oczach pojawiły się łzy
Uśmiechnęłam się do rodziców i poczułam na policzku pojedynczą łzę. Miałam wrażenie, że wszystko znów wraca do normy.

Siedziałem na łóżku, wciąż zastanawiając się nad swoim życiem. Spojrzałem na telefon i tak bardzo chciałem do niej zadzwonić, ale znów zabrakło mi odwagi. W ośrodku byłem już ponad miesiąc i mimo moich obaw, rehabilitacja dawała rezultaty.Może jeszcze nie chodziłem, ale przynajmniej mogłem zrobić kilka kroków. Miałem tu dobrą opiekę, najlepszych rehabilitantów i kilkoro przyjaciół. Ponownie uwierzyłem w siebie.
Znów chciałem wykręcić jej numer, ale zrezygnowałem. Tak byłem już ponad miesiąc. Codziennie ćwiczyłem kilka godzin i tak naprawdę zgubiłem rachubę czasu. Kochałem ją, ale nie miałem odwagi zadzwonić. Czułem się jak tchórz i w pewnym sensie tak było. Stchórzyłem, bo nie zadzwoniłem do niej ani razu. Nawet się z nią nie pożegnałem. W pewnym sensie po prostu uciekłem, zostawiając jej tylko głupi list. Kilka zdań napisanych bez przemyślenia. Kochałem ją i nie chciałem by w ten sposób zakończył się nasz związek, ale nie wiedziałem już, czy my jeszcze jesteśmy razem. Nie wiedziałem już nic. Gdzieś tam, kilka set kilometrów ode mnie była moja ukochana i wszystko to, co do tej pory robiłem, robiłem dla niej. Wszystko robiłem dla niej, a nie miałem nawet odwagi z nią porozmawiać. Czy ona wciąż za mną czekała? a może związała się z kimś innym? nie byłem tego pewny. Chociaż Sara nie należała do takich osób, w pewnym sensie to ja ją porzuciłem. Rozstaliśmy się w nerwach a potem po prostu wyjechałem. Uciekłem w środku nocy, podczas gdy ona o mało nie umarła. Nie dałem dojść jej do słowa. Czy byłem jej wart? chyba nie. Ani razu nie żałowałem tego, co się stało. Nie żałowałem, że uratowałem jej życie i z całą pewnością, zrobiłbym to jeszcze raz, gdybym tylko ponownie mógł ją uratować. Chociaż od Filipa wciąż dowiadywałem się co u niej słychać i z tego co wiedziałem, była bezpieczna i miała się całkiem dodrze, nie było jej przy mnie. Nie było mnie przy niej.
- Cześć Damianie - usłyszałem delikatny głos Marleny, mojej najlepszej przyjaciółki tutaj
- Cześć Marleno - uśmiechnąłem się do niej - Jak się dzisiaj czujesz? - zapytałem
- Zmęczona - zaśmiała się - Rozmawiałeś z nią? - zapytała
Nie odpowiedziałem. Tak, Marlena wiedziała o mnie i o Sarze. Można powiedzieć, że wiedziałam o wszystkim, co ostatnio działo się w moim życiu. W pewnym sensie była mi kimś bliskim. Czy możliwe jest, że gdzieś tam, po drugiej stronie świata jest ktoś, kto jest tak bardzo podobny do Ciebie? czy możliwe jest przypadkowe spotkanie swojej bratniej duszy? tak. Chyba tak. W pewnym sensie tak było z nami. Byliśmy jak bratnie duszę, łączyło nas niemal wszystko. Słuchaliśmy takiej samej muzyki, oglądaliśmy te same filmy. Rozumieliśmy się bez słów. Trafiła tu po wypadku samochodowym, w którym zginął jej narzeczony. Nie wiem jak ja poradziłbym sobie w jej sytuacji, ale ona trzymała się niezwykle dzielnie. Walczyła a to było najważniejsze.
- Chodź na obiad - zaśmiałem się i chwyciłem ją za rękę. Zaczęliśmy ścigać się na wózkach

Mój brat nadal u mnie był. Chociaż próbowałem pozbyć się go z domu i ze swojego życia, nie słuchał. Czasami miałem wrażenie, że znów ma obsesje na punkcje Sary a to przerażało mnie jeszcze bardziej. Przecież pamiętałem jak było kiedyś i nie chciałem by dziewczyna przeżywała znów to samo. Owszem mimo wszystko kochałem brata, ale Sara była mi bardziej bliska. Chciałem ją chronić, ale nie potrafiłem. Przecież nawet gdybym nie wiadomo jak się starał, nie obroniłbym jej a dziewczyna tyle w życiu przeszła, że nie chciałem by znów się czymś martwiła. Chciałem ją chronić, ale jak? postanowiłem porozmawiać z Filipem i jakoś razem przetłumaczyć Grzegorzowi. Chociaż obawiałem się, że mój brat wszystko wyśpiewa Filipowi, chciałem, nie ja musiałem zaryzykować. Nie chciałem myśleć co by było, gdyby znów zaczął mój brat wysyłać listy do Sary. A był do tego zdolny. Już miałem wychodzić, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, otworzyłem a tam stała Magda.
- Cześć możemy porozmawiać?- usłyszałem
- Jasne wejdź- szepnąłem wpuszczając dziewczynę do środka
- Tęskniłam - szepnęła siadając na łóżku
Przyniosłem jej soku i po chwili wróciłem z dwiema szklankami.Chociaż cieszyłem się, że ją widzę, jej wizyta tutaj nie była mi na rękę.Przecież w każdej chwili mógł przyjść mój brat a on był nieobliczalny. - Długo myślałam nad nami i chcę do ciebie wrócić. Łukaszu wciąż cię kocham no i nasze dziecko powinno mieć pełną rodzinę - szepnęła ze łzami w oczach
- Ja Ciebie też kocham Magdo. Cieszę się, że tu jesteś - rzekłem wtulając się w jej ramiona
Chociaż cieszyłem się, że wróciła, czułem strach. Nie wiedziałem jak pozbyć się mojego brata z mieszkania. A nie mogłem pozwolić by z nami mieszkał, skoro Magda postanowiła do mnie wrócić. Grzegorz był nieobliczalny, wręcz niebezpieczny Magda była w ciąży. Nie mogłem narazić ich na niebezpieczeństwo. Nie chciałem tego.
- Myślę, że możemy jechać po moje rzeczy - powiedziała głaszcząc się po brzuchu
Położyłem swoją rękę na jej brzuchu i poczułem kopnięcie. Uśmiechnąłem się do dziewczyny a ona zamknęła oczy.
- Tylko, że ja nie mieszkam sam - powiedziałem cicho
Kobieta otworzyła szeroko oczy i spojrzała na mnie zaskoczonym wzrokiem
- A z kim? - zapytała
- Z Grzegorzem - odpowiedziałem - Z moim bratem - dodałem
Kobieta jeszcze bardziej rozszerzyła oczy, a jej twarz kryła niemałe zaskoczenie. Wiedziałem dlaczego. Ja nigdy nie wspominałem o nim. Połowę moich znajomych nawet nie wiedziało, że mam brata. Prawdę wiedziała tylko Magda i Sara. Nawet i oni nie wiedzieli całej prawdy, bo nigdy im o nim nie mówiłem. Dla mnie w pewnym sensie brat umarł i nie chciałem mieć z nim nic wspólnego. Jednak teraz nie dałem rady pozbyć się go tak szybko i dobrze o tym wiedziałem.
- Byłam przekonana, że nie masz z nim kontaktu - odezwała się po chwili Magda
- Bo od lat nie miałem. Teraz wrócił i udaje kochanego brata - powiedziałem z ironią w głosie
- No to przynajmniej bliżej go poznam - zaśmiała się
Mi nie było do śmiechu. Nie chciałem by go poznała. Nie chciałem by miała cokolwiek z nim wspólnego. Jednak nie ja o tym decydowałem. Chyba jednak nie miałem wyjścia. Musiałem go tolerować.

Siedziałam w pokoju i oglądałam nasze fotografię. Chociaż nie miałam z nim kontaktu od miesiąca, wciąż za nim tęskniłam. Nie wiedziałam nawet, czy nadal byłam jego dziewczyną, czy nie.Nie wiedziałam już nic. Chociaż wszystko wracało do normy, nie było już tak samo. Moi rodzice byli praktycznie nie rozłączni. Zachowywali się jak zakochani nastolatkowie. Cieszyłam się, że się dogadali, chociaż strasznie było mi żal partnera ojca. Nie chciałam by cierpiał. Filip o cierpienie ojca obwinił mnie, bo przestał się ze mną kontaktować. Chociaż nie powiedział mi tego wprost, miałam takie wrażenie. Z Jolką kontaktowałam się niemal codziennie i pomagaliśmy jej w opiekowaniu się dzieckiem. Poznałam synka Oskara i co tu kryć, pokochałam to dziecko.Było tak bardzo podobne do ojca. Łukasz odwiedzał mnie czasami, ale rzadko. Był zapracowany a ja czułam, że zwyczajnie mnie unika. Można powiedzieć, że w moim życiu zagościł spokój. Spokój, którego od zawsze mi brakowało. Chociaż wszystko układało się po naszej myśli, wciąż miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Co jakiś czas dostawałam dziwne sms, ale starałam się nimi nie przejmować. To pomyłka - myślałam za każdym razem. Postanowiłam się o przejść. Chciałam pomyśleć nad swoim związkiem i zastanowić się. Myślałam nad tym by jechać do Damiana i szczerze z nim porozmawiać. Chciałam ratować swój związek. Na dworze robiło się już ciemno, ulice stały się ciche i puste. No tak, kto wychodziłby w taką pogodę na ulice miasta? Nie przeszkadzał mi deszcz, wręcz przeciwnie, lubiłam taką porę. Szłam przez park, wsłuchując się w ciszę, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na plecach, odwróciłam się a tam...

Za mną stal jakiś chłopak, nie kojarzyłam go i obawiałam się, że wcale go nie znam. Poczułam strach, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać. Gość wciąż trzymał swoją rękę na moim ramieniu i uważnie obserwował mnie wzrokiem. To jakaś pomyłka pomyślałam. Jednak coś mówiło mi, że nie. Zupełnie jakby jakiś głos podpowiadał mi, że to dopiero początek. Coś, sama nie wiem co, chyba rozsądek podpowiadał mi bym uciekała. Wyrwałam się i ile sił w nogach zaczęłam biec.Bałam się, tak bardzo się bałam, chociaż wcale nie wiedziałam czego. Ostatnio wciąż czegoś się obawiałam.Chyba wyjazd Damiana sprawił, że przestałam czuć się bezpieczna. Postanowiłam jak najszybciej wrócić do domu. Chciałam opowiedzieć o wszystkim rodzicom, potrzebowałam ich. Założyłam kaptur na głowę i przyspieszonym krokiem udałam się okrężną drogą, prosto do domu. Po kilkunastu minutach byłam już w swoim mieszkaniu. Bez słowa minęłam rodziców i pobiegłam do swojego pokoju. Chciałam, nie ja pragnęłam się zamknąć i zapomnieć o tym wszystkim. To było dość dziwne. Chociaż ten koleś wydawał mi się nieznajomy, gdzieś go już kojarzyłam. A może to jakiś kolega Oskara? pomyślałam. Nie, nie sądzę - podpowiadał mój wewnętrzny głos. Położyłam się na łóżku i przytuliłam do poduchy. Tak bardzo tęskniłam za bratem. Nagle ze snu zerwał mnie sygnał wiadomości. Podniosłam się gwałtownie z łóżka i rozejrzałam się po pokoju, byłam oszołomiona. Dopiero po chwili doszłam do siebie i zdałam sobie sprawę z tego, że zasnęłam. Odczytałam wiadomość, czując dreszcz na plecach. Wiadomość była od nieznanego numeru. Tego samego, co wciąż uparcie przesyłał mi te dziwne wiadomości typu kiedy się znów zobaczymy. Brakuje mi ciebie itd. Nie brałam tych wiadomości do siebie, aż do dziś. Czy to aby na pewno zbieg okoliczności? nie byłam tego już taka pewna. Odpisałam mu, czy się znamy, ale nic nie odpisał. Dopiero po jakieś godzinie dostałam propozycję spotkania. Nie zgodziłam się, ponieważ był już późny wieczór, a ja go wcale nie znałam. Skąd mogłam wiedzieć kto to był? Zawahałam się i oddzwoniłam wszystkich znajomych, ale nikt o nim niczego nie wiedział. Dopiero Łukasz zareagował. Oddzwonił po godzinie.
- Dlaczego pytasz mnie o ten numer? - usłyszałam nutkę zainteresowania w jego głosie
Opowiedziałam mu o dzisiejszym wydarzeniu i jego wiadomościach. Opowiedziałam o wszystkim a on rozłączył się. Zaskoczyła mnie jego dziwna reakcja i nie wiedziałam o co Łukaszowi może chodzić. Przecież do tej chwili wydawało mi się, że wiem wszystko o moim przyjacielu. Myliłam się.

Coś się między nami pozmieniało. Chociaż Magda siedziała teraz przy naszym stole i popijała kakao.nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać. Czułem, że oddalamy się od siebie a to przerażało mnie jeszcze bardziej. No bo przecież ze względu na nasze dziecko, powinniśmy być w szczęśliwym związku, a na to nie wyglądało. Wręcz przeciwnie. Chyba już bardziej nie mogliśmy być nieszczęśliwi. Ona nie mogła. Ja myślałem o Sarze i o tajemnicy, jaką kryłem przed dziewczyną a Magda no cóż, chyba domyślała się, że nie jestem z nią szczery. Jednak nie potrafiłem postąpić inaczej. A do tego wszystkiego obecność mojego brata wcale nie pomagała, odwrotnie utrudniała mi to wszystko. Nie chciałem by ktoś, kto ma problemy emocjonalne, był obok Magdy i naszego dziecka. Bałem się o nich. Zerkałem na zegarek i niepokoiłem coraz bardziej. Było już późno a po moim niechcianym gościu nie było nawet śladu. Miałem złe przeczucia i obawiałem się, że ponownie zrobi coś głupiego, tym razem Sarze. Nie chciałem by zrobił jej krzywdę. Wtedy to, co wydarzyło się sprzed laty poszło by na marne. Śmierć Oskara nie miałaby żadnego sensu. Kolejna rzecz, która wciąż ciążyła mi na sumienia. Czy Sara mi to kiedykolwiek wybaczy? obawiałem się, że nie. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos telefonu, odebrałem z nadzieją, że to mój brat.

ZAŁÓŻMY SIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz