20

591 12 0
                                    

Chociaż nie wiedziałem co mnie będzie za chwile czekać, postanowiłem wrócić do domu. W ostatnich dniach ciągle kłóciłem się z Magdą. Gdyby nie dziecko już dawno bym z nią zerwał i zrobił wszystko, by być z Sarą. Dopiero dziś, gdy leżała zapłakana w moich ramionach, zdałem sobie sprawę z tego, że ja się w niej ot tak zakochałem.Mimo, iż wolałem, by łączyła nas tylko przyjaźń, tamtej nocy przekroczyliśmy granicę, z której teraz nie mieliśmy szans się wycofać. Chyba nawet ja nie chciałem. Trudno było mi pogodzić się z śmiercią naszego dziecka. Chyba nadal nie dociera do mnie, to co ostatnio się działo. Nie przepuszczaliśmy z Sarą, że nosi w sobie nasze dziecko, nie
mieliśmy pojęcia, że po jednej wspólnej spędzonej nocy zostaniemy rodzicami. Zostalibyśmy, jeżeli dziecko by żyło. Chociaż Sarze było bardzo trudno, mi wcale nie było lżej. Wiedziałem, że za każdym razem, gdy spojrzę na dziecko moje i Magdy, przypominać mi będzie o stracie, jaką z Sarą przeżyliśmy. Chociaż Magda zapewne sądzi, że to dziecko było Damiana, zastanawiałem się, czy nie powiedzieć jej prawdy. Nie teraz, ale później. Gdy już urodzi. Teraz mogłaby poronić, a ja nie przeżyłbym śmierci drugiego dziecka. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do koleżanki, chciałem poprosić ją, by porozmawiała z Sarą.Potrzebowała kogoś, kto jej pomoże. Wiedziałem, że wsparcie rodziców i moje wiele dla niej znaczy, ale jej nie pomoże. Potrzebowała profesjonalisty, który by jej pomógł. Potrzebowała dobrego psychologa a może nawet psychiatry Przecież śmierć dziecka jest czymś bardzo trudnym o ile możliwym do zniesienia. A jej tak naprawdę na głowę, spadły chyba wszystkie problemy. Nie dość, że zadręcza się samobójstwem Oskara, to jeszcze wypadkiem Damiana. Chyba najsilniejszy człowiek by tego nie wytrzymał a ona zawsze była kruchą i wrażliwą osobą. Udawała tylko oschłą i niedostępną. Tyko przy mnie pozostała sobą, tylko przede mną się otworzyła i pokazała jaka jest naprawdę. Nie wiem, czy to w tamtej nocy, czy jeszcze wcześniej się w niej zakochałem. Podejrzewam, że stało się to wtedy nad morzem, gdy prawie utonęła. Myśl o jej stracie, o tym, że mógłbym jej
więcej nie zobaczyć była nie do zniesienia.
- Jak się Sara czuje? trzyma się jakoś? - usłyszałem zatroskany głos Magdy
Podszedłem do dziewczyny i pocałowałem ją. Chociaż nie miałem na to ochoty, chciałem zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa. Oderwała się ode mnie i spojrzała na mnie czujnym wzrokiem. Domyślała się czegoś?
- Stało się coś? dawno już taki nie byłeś - zaśmiała się
- Jaki? - zapytałem marszcząc czoło
- Nie pamiętam kiedy ostatnio tak mnie całowałeś - powiedziała spuszczając wzrok - A co z nią? czemu nie odpowiedziałeś? - dopytywała się
- Jest załamana. Jak ma się czuć? straciła dziecko Magdo - powiedziałem oziębłym głosem - A jak Damian? - zmieniłem temat, mając nadzieje, że nie zauważyła mojego chłodnego tonu
- Bez zmian - odpowiedziała.Przyjrzała się uważniej mojej twarzy i spuściła wzrok. Jej oczy znów zgasły. Chyba po raz kolejny ją zraniłem - Ma wielkie szczęście, że Cię ma. Potrzebuje wsparcia - powiedziała
Nie dopowiedziałem. Podszedłem do niej i złapałem ją w swoje ramiona, przytuliłem i po raz kolejny pocałowałem. Chciałem uspokoić jej przerażone oczy, chciałem zapewnić ją, że nic się między nami nie zmieniło. Zmienił. Zmieniło się wiele w momencie, gdy straciłem dziecko. Zmieniło się tamtej nocy, gdy trzymałem Sarę w ramionach.Zmieniło się w tej nocy, gdy spałem przytulony do Sary. Zmieniło się całe moje życie i wszystkich w naszym otoczeniu. Zmieniło się w chwili, gdy Sara dowiedziała się o stanie Damiana. Zdałem sobie sprawę, że ona nie zostawi go w tym stanie. sam chyba nie zostawiłbym Magdy. Z zachowaniu była do mnie bardzo podobna i dlatego wiedziałem, że nie ma szans byśmy razem byli. Nie pozostało nam nic innego, jak zrezygnować z uczuć jakie do siebie czujemy. Nie wiedziałem nawet, czy Sara mnie kocha, może przespaliśmy się, bo za dużo wypiła. Może nie znaczę dla niej nic. Dla Magdy za to jestem całym światem. Za każdym razem, gdy patrzę jej w oczy widzę miłość. Za każdym razem, gdy trzymam ją w ramionach, słyszę jak wali jej serce. Kocha mnie i nie zasługuje na to, bym od niej odszedł. Nie zasługuję na to, co jej zrobiłem a mimo to, niczego nie żałuje.Jak mam żałować, skoro ją pokochałem? jedyne czego żałowałem, to tego, że straciliśmy coś, co było dla nas tak ważne. Dziecko i naszą przyjaźń. Nad tym drugim możemy popracować, chociaż już nigdy nie będziemy tak blisko, jak byliśmy.Położyłem rękę na brzuchu Magdy i uśmiechnąłem się. Dziecko chyba mnie wyczuło, bo poczułem jak kopnęło. Po chwili oboje wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.
- Nasze dziecko - powiedziała patrząc na mnie z czułością.
- Nasze - szepnąłem patrząc jej głęboko w oczy. Nie wiem czemu, ale poczułem, że muszę to zrobić. - Kocham cię Magdo. Kocham Cię i nigdy was nie zostawię - szepnąłem
Starałem się by mój głos brzmiał pewnie i spokojnie. Chociaż w gardle czułem coś dziwnego, co nie pozwalało mi połknąć śliny, zmusiłem się do uśmiechu i przytuliłem ich.

Nie spałam już od godziny. Siedziałam na parapecie i patrzyłam przez okno. W tej chwili nie myślałam o niczym. Chociaż miałam tyle spraw na głowie, moje myśli wciąż uparcie wracały do dziecka. Zamknęłam oczy, przypominając sobie ból w oczach Łukasza i wstrzymałam oddech. Chociaż nie była to moja winna, jakoś nie potrafiłam pozbyć się uczucia, że zabiłam nasze dziecko. Usłyszałam pukanie, spojrzałam w stronę drzwi i po chwili zobaczyłam w nich Filipa. Uśmiechnęłam się leciutko do kolegi i wstałam z parapetu.
- Jak się masz? - zapytał podchodząc bliżej mnie
Patrzyłam na Filipa i nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, prawdą? czy może lepiej skłamać?
- Tak sobie. Wciąż nie mogę sobie wybaczyć, że straciłam dziecko - szepnęłam
- Saro to nie była twoja wina - usłyszałam
- Ale gdybym - zawahałam się - Gdybym wiedziałam, gdybym mniej się stresowała, gdybym bardziej na siebie uważała - rozpłakałam się
Filip podszedł do mnie i mocno mnie przytulił a ja cieszyłam się, że nie jestem sama. Nagle drzwi od pokoju otworzyły się i....

Patrzyłam na Jolkę jak zahipnotyzowana, nie wiedziałam czego może ode mnie chcieć, po co tu przyszła, czy wiedziała?. Nie wiedziałam nic. Nawet tego, czy chcę z nią rozmawiać. Poczułam w głowie mętlik z jednej strony potrzebowałam wsparcia no i wciąż zastanawiałam się, co stało się z ich dzieckiem, ale z drugiej wiedziałam, że teraz potrzebuje spokoju. Spokoju, którego przy niej mieć nie będę. Minuty mijały a żadna z nas nie odezwała się słowem. Wciąż stałam nie daleko okna i uważnie przyglądałam się dawnej przyjaciółce. Komuś, komu kiedyś ufałam, komuś, kogo obwiniam za śmierć brata. Krążyłam niespokojnie po pokoju, nie spuszczając z niej wzroku. Jej oczy były przerażone ale nadal nie odezwała się słowem. Bała się czegoś? gdybym jej nie znała, zapewne pomyślałabym, że ta dziewczyna jest niemową.
- Jak się czujesz?? - usłyszałam po chwili, jak zadając to pytanie, przełyka ślinę.

ZAŁÓŻMY SIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz