EPILOG

1.4K 16 8
                                    

Obudziłam się zalana potem, rozejrzałam się po mieszkaniu, uświadamiając sobie, że śmierć Damiana była zwykłym snem, koszmarem z którego udało mi się obudzić. Jednak teraz już niemal na pewno wiedziałam, że nie powinnam wychodzić za Łukasza. Nie powinnam być z żadnym z nich. Chociaż podświadomie w głębi serca kochałam ich obu, przy żadnym nigdy nie zaznałabym szczęścia. Będąc z jednym, zawsze czułabym wyrzuty sumienia co do drugiego, a gdyby któryś z nich odebrał sobie życie z mojego powodu, nie zniosłabym tego. Dlatego postanowiłam podjąć tą a nie inną decyzję. Zakradłam się do pokoju rodziców i spojrzałam na ich spokojny sen. Byłam pewna, że bardzo będę za nimi tęskniła. Napisałam im list w którym
wytłumaczyłam powód wyjazdu i zabrałam kartę kredytową mamy. Przecież musiałam skądś mieć pieniądze na pociąg. Obiecałam sobie w duchu oddać im, jak tylko stanę na nogi. Postanowiłam wyjechać do stolicy.Chociaż Warszawa wydawała mi się ogromnym miastem i nie znałam tam nikogo, wiedziałam, że to jest idealne miasto by się ukryć na jakiś czas.W liście poprosiłam rodziców by pomogli Jolce i zaopiekowali się Oskara dzieckiem. Przecież jego dziecko, było naszą rodziną, a nie chciałam pozwolić by znów ucierpiało, przez błędy moich rodziców. Chociaż nie zamierzałam tu wrócić, już tęskniłam za nimi wszystkimi. Ponownie spojrzałam na rodziców i podeszłam do ich łóżka, by pocałować ich na pożegnanie. Zabrałam kartę i wróciłam się do swojej sypialni, gdzie twardo spał Łukasz. Napisałam list i do niego, zostawiając go na nocnym stoliku. Wytłumaczyłam powód swojego wyjazdu i zapewniłam, że nigdy o nim nie zapomnę. Z boku zostawiłam list do Damiana, pisząc w nim, że zrywam i wyjeżdżam. Miałam cichą nadzieje, że po przeczytaniu listu, nie zrobi sobie nic głupiego, tak jak w moim śnie. Opisałam sen Łukaszowi i zapewniłam, że to pierwszy powód mojej ucieczki, chociaż w tym momencie zakończyłam właśnie nasz związek, Łukaszowi nie potrafiłam napisać, że to koniec. Napisałam za to coś innego, Do zobaczenia, zupełnie jakbym wierzyła, że w krótcy się znów spotkamy. A może podświadomie chciałam wierzyć, że wyjedzie za mną i odnajdzie mnie? nie byłam, co do tego przekonana. Opatuliłam Łukasza kocem i pogłaskałam go po policzku. Kochałam go i bardzo trudno było mi go zostawić. Miałam cichą nadzieje, że da sobie radę. Z pod łóżka wyciągnęłam walizkę i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Zabrałam łańcuszek od Oskara i jego fotografię. Pocałowałam Łukasza w usta i opuściłam pokój. Z lodówki zabrałam trochę jedzenia i wzięłam ze sobą sok. Rozejrzałam się po mieszkaniu, uświadamiając sobie, że widzę je ostatni raz i poczułam łzę płynącą po policzku.Zostawiałam ich. Po prostu ich porzucałam. Zabrałam z półki w salonie rodzinną fotografię i po cichutku opuściłam rodzinny dom. - Mamo, tato przepraszam - wyszeptałam schodząc po schodach. Niemal biegiem opuszczałam teren domu i pospiesznym krokiem, udałam się w stronę dworca. Marzyłam tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się w pociągu i być z daleka od domu. Czułam ból, ale byłam przekonana o swojej słuszności. Postąpiłam tak, jak podpowiadało mi serce. Zrobiłam to, co powinnam, musiałam wyjechać, by odnaleźć samą siebie.Czułam przy sobie obecność Oskara. Byłam przekonana, że nic złego nie może się stać, bo wiedziałam, że mój brat mnie chroni.

Po godzinie znalazłam się na peronie, pociąg odjeżdżał za pół godziny i byłam przekonana, że już nic złego nie może się stać. Wszystkie moje obawy, całe wahanie minęło. Chociaż tęskniłam za rodziną, byłam przekonana, że nie zmieniłabym już decyzji. Byłam absolutnie pewna tego co robię i wiedziałam też, że minie dużo czasu zanim wrócę do domu. Podeszłam do kasy i kupiłam bilet. Zapłaciłam, podziękowałam i usiadłam na ławce. Za kilka minut miałam wyjechać. KIlka minut później siedziałam już w pociagu. W maszynie nie było za wiele osób, jakaś starsza kobieta z mężem, matka z dzieckiem i dwie młode dziewczyny. Na przeciwko mnie siedział młody chłopak ze słuchawkami w uszach.
- Można? - usłyszałam czyjś głos.Odwróciłam się i ujrzałam roześmiane oczy mężczyzny - Jak pan musi - odpowiedziałam nieśmiało
Posunęłam się i zrobiłam miejsce młodemu chłopakowi. Mężczyzna całą drogę milczał, a mi było to na rękę. Nie miałam ochoty nawiązywać nowych znajomości. Chciałam być sam na sam z myślami i zastanowić się, czy aby na pewno dobrze zrobiłam. Pociąg ruszył, a ja dopiero teraz się odprężyłam. Nie było już odwrotu, ruszyłam przed siebie. Wyjeżdżałam. Odwróciłam się w stronę okna i ostatni raz spojrzałam na miasto. Tak bardzo zaczynałam za nimi tęsknić. Zastanawiałam się jak poradzą sobie moi rodzicę z myślą, że ich opuściłam. Co zrobi Łukasz, gdy obudzi się a mnie obok nie będzie.Jak zareaguje Damian i jak poradzi sobie Jolka. Czy moi rodzicę jej pomogą? co tam słychać u Artura i jak radzi sobie Magda. Zastanawiałam się nad wszystkim, prócz jednego, nie chciałam myśleć o tym jak ja sobie poradzę. Życie w Warszawie było bardzo drogię i dobrze o tym wiedziałam. Jednak teraz nie chciałam wracać. Nie miałam odwagi po tym wszystkim, spojrzeć rodzicom w oczy. Bałam się, że w tym momencie straciłam rodzinę. Zacisnęłam pięści na samą myśl o tym. Zamknęłam oczy, by nie pozwolić łzą wypłynąć, nadaremnie. Rozpłakałam się, prosząc Boga w myślach, by nikt nie zobaczył moich łez. Z każdym kolejnym kilometrem płakałam coraz bardziej. Jednak wiedziałam też, że teraz było już za późno. Nie mogłam cofnąć decyzji.

Obudziłem się w środku nocy, połowa łóżka, na której spała Sara była pusta, a mnie coś zaniepokoiło. Wydawało się zbyt cicho. Włączyłem łapkę nocną i ujrzałem kartkę. Wziąłem ją do ręki i zacząłem czytać. Nie wiedziałem co było tam napisane. Rozpoznałem pismo Sary i poczułem strach. Pisała coś o śnie i śmierci Damiana. Coś o pożegnaniu.Nie czytałem dokładnie, bo przez zamglone oczy nie dowidziałem. Z moich oczu płynęły strużki łez a serce chciało się wyrwać. Poskładałem wszystko w całość i zdałem sobie sprawę, że uciekła. Poczułem w głowie mętlik i nie wiedziałem co zrobić. Bez namysłu pobiegłem do sypialni jej rodziców i chociaż nie miałem prawa, wdarłem się do nich i krzykiem zbudziłem ich ze snu.
- Sara uciekła! - krzyczałem jak opętany
Jej matka spojrzała na mnie jakbym zwariował. Chociaż była rozespana, poderwała się na równe nogi i zapaliła łapkę. Gdy ujrzała moje czerwone od płaczu oczu, zrozumiała. Przy lampce, obok stolika znajdowała się kartka papieru. Taka sama, którą zostawiła mi, tylko z inną treścią listu. Ojciec nie chciał go przeczytać. Wybiegł z mieszkania, ale po chwili się wrócił. Spojrzał na zapłakaną żonę i widziałem w jego oczach strach, ten sam strach, który widziałem w szpitalu. Teraz tak samo jak wtedy groziło jej niebezpieczeństwo. A może nie? w liście napisała o znalezieniu własnej drogi, cokolwiek to oznaczało. Prosiła byśmy jej nie szukali i obiecała, że się odezwie.
- Musimy jechać na dworzec. Może jeszcze tam jest - zapłakała jej matka.
- Nie! - odezwałem się niemal szeptem
Jej rodzice spojrzeli na mnie jakbym oszalał. Matka nie spuszczała ze mnie wzroku, a jej oczy mówiły to, co usta ukryły. Obwiniała mnie o jej wyjazd. Czy już zawsze będę winny ich każdemu nieszczęściu?
- Łukasz chyba ma rację - odezwał się zrezygnowany ojciec. - To była jej decyzja i jej wola. Powinniśmy ją uszanować - powiedział cicho
Jej matka spojrzała teraz na niego. W jej oczach gościła nienawiść. Nienawiść skierowana w stronę męża. - Nie zgadzam się! Sara jest naszą córką i mamy prawo jej szukać. Nawet obowiązek! - załkała
Nie miałam już siły dalej uczestniczyć w ich cierpieniu. Wróciłem się do pokoju po swoje rzeczy i bez słowa opuściłem ich mieszkanie. Zastanawiając się, czy ucieczka Sary rzeczywiście była moją winą. Może gdybym nigdy nie pojawił się w jej życiu, teraz była by szczęśliwa? może nie tłukła by się po obcym mieście, nie wiadomo gdzie. Nie cierpiałaby, Może. Jednak nigdy już się tego nie dowiem. Udałem się pod znajomy adres, chciałem spełnić jej prośbę i musiałem zrobić jeszcze jedną rzecz. Zranić jeszcze jedną osobę a później pilnować jej i opiekować się Damianem, tak jak mnie o to prosiła.Postanowiłem zrobić to, bo jednego byłem pewny. Któregoś dnia wróci i znów pojawi się w moim życiu a wtedy już na pewno nie pozwolę jej odejść. Tak, byłem tego pewny, wierzyłem w to.

********
A więc to jest oficjalny koniec. Spodziewaliście się tego czy raczej czego innego?
Pozdrawiam cieplutko
Autorka

ZAŁÓŻMY SIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz