30

430 8 0
                                    

Leżałam w ramionach Łukasza i zastanawiałam się nad wszystkim co działo się w moim życiu.Nie rozumiałam dlaczego moi rodzice mogli zachować się w ten sposób. Po tylu latach okazało się, że wcale ich nie znałam. Nie miałam też pojęcia dlaczego za każdym razem, gdy mam jakiś problem, ląduje w ramionach Łukasza? czy to strach pcha mnie w jego stronę może coś, przed czym oboje uciekamy. Coś, co inni nazywają miłością? mimo iż tej nocy do niczego między nami nie doszło, całowaliśmy się a to oznacza już zdradę. Nie miałam pojęcia jak jest między mną a Damianem i czy my w ogóle nadal jesteśmy razem. Nie miałam pojęcia czy Magda wróci do Łukasza, a ja nie chciałam jeszcze bardziej komplikować, dość trudnej sytuacji między nami. Zdawałam sobie sprawę, że zamieszkanie u Łukasza jest rozwiązaniem na jedną, czy dwie noce nie więcej. Bo przecież gdyby Magda wróciła i zastała mnie w ich mieszkaniu, zastała mnie w jego ramionach, zrujnowałabym związek przyjaciela a tego nie chciałam. On, nie tylko stał się moim przyjacielem, ale był przecież też ojcem mojego dziecka i bardzo zależało mi na jego szczęściu. Teraz wiedziałam, że nie potrzebnie tu przyszłam, Owszem spanikowałam. Spanikowana, wystraszona pognałam do osoby, która zna mnie najlepiej, ale przecież nie mogłam tak robić. Nie mogłam za każdym razem, gdy w moim życiu pojawi się jakikolwiek problem, szukać rozwiązania w ramionach i w łóżku Łukasza. Nie miałam takiego prawa. Postanowiłam poszukać jakiegoś pokoju, albo taniego hotelu. Do mieszkania nie chciałam na razie wracać, nie potrafiłam wybaczyć tego rodzicom. Chociaż zapewne bali się o mnie, chociaż martwili, nadal czułam do nich żal. Ukrywali przede mną coś tak bardzo ważnego. Coś, tak bardzo dla mnie istotnego. Nie, tego było za wiele. - Nie mogę tu zostać - szepnęłam, czując delikatny dotyk Łukasza
- Dlaczego?- zapytał, leżąc do mnie twarzą. Podparł się łokciem i nie spuszczał ze mnie wzroku. - Bo to wasze mieszkanie. A jak Magda wróci i mnie zobaczy? nie chcę robić wam kłopotu - przyznałam. Zapadła cisza. Chłopak nie protestował, więc domyśliłam się, że ma takie same obawy jak ja.
- Dokąd w takim razie pójdziesz? gdzie zamieszkasz? - zapytał - Nie wiem - przyznałam. - Pewnie coś wynajmę - rzekłam - A może domek? - zaproponował. No tak! Przecież wcześniej mogłam o tym pomyśleć. Domek w lesie! Dlaczego o tym nie pomyślałam?
- Nie będziesz tam się bać sama? - zapytał - Pewnie będę. Jednak dobrze mi to zrobi. Luk dobrze wiesz, że nie mogę tu zostać - powiedziałam
Wstałam i w pośpiechu założyłam na siebie ubrania. Uczesałam się i oparłam o ścianę.
- Co ty robisz? - zapytał wychodząc z łóżka - Chyba lepiej będzie jak pojadę tam od razu - szepnęłam. - Nie ma takiej opcji!- zaprzeczył - Zjemy śniadanie. Zrobimy Ci zakupy i później Cię tam zawiozę, jeżeli nadal tak bardzo chcesz - powiedział poważnym głosem
- Lepiej będzie jak pojadę sama - zaprzeczyłam - Nie Saro! Ja pojadę tam z Tobą - szepnął - Zawiozę Cię tylko - uspokoił mnie
Usłyszeliśmy mój telefon i zerknęłam na mały wyświetlacz. Dzwoniła mama. Wyłączyłam telefon i usiadłam zrezygnowana przy stole. Łukasz wykąpał się i jakieś czterdzieści minut później siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy śniadanie. Oczywiście postawiliśmy na naleśniki.Po zjedzonym śniadaniu, pozmywałam za nas talerze a Łukasz spakował potrzebne rzeczy. Poduchę, jakiś koc i parę drobiazgów. Przecież ostatnim razem, nie było tam prawie nic. Posprzątałam mu kuchnię i wyszliśmy z mieszkania. Po drodze kupiliśmy parę produktów spożywczych i ruszyliśmy w stronę domku. Ponownie zadzwoniła moja komórka.
- Który to już raz? nie odbierzesz? - zapytał marszcząc brwi - Nie. Znów dzwoni mama - powiedziałam - Powinnaś z nimi porozmawiać. Przecież nie możesz ich ignorować- szepnął Łukasz - Może jutro - rzekłam odwracając głowę.
Już więcej nie rozmawialiśmy. Jechaliśmy w ciszy a tylko z radia słychać było znaną mi piosenkę. Zaczęłam cichutko podśpiewywać a Łukasz uśmiechał się od ucha do ucha.
- Ale zabawne - naburmuszyłam się - Przecież nic nie mówię - bronił się chłopak- Spadaj - rzuciłam a po chwili znów zapanowała nie przyjemna cisza. Kilkanaście minut później zatrzymaliśmy się pod domkiem. Chłopak pomógł mi wnieść zakupy i posprzątaliśmy domek. Wszędzie panował kurz.
- Na pewno chcesz zostać tu sama? - zapytał poważnym głosem - Nie będę sama. Będę z Pająkami - zapiszczałam
Rzucając się w jego ramionach. Te cholerne pająki! - szepnęłam. Nagle zagrzmiało, a ja jeszcze mocniej wtuliłam się w jego ramiona.
- A burza to skąd? przecież świeciło słońce - zaciekawiłam się - A stąd! - powiedział chłopak, pokazując mi wielką ciemną chmurę - Zostaję z Tobą- zarządził
Chociaż nie bardzo odpowiadało mi to, bo chciałam być sama, zgodziłam się. Wolałam jego obecność, niż spędzenie tego czasu samemu, w opuszczonej chacie. Burza rozkręcała się na dobre. Co chwile słychać było grzmoty i widać błyskawice. Z każdym głośniejszym uderzeniem pioruna, coraz mocniej wtulałam się w Łukasza.Deszcz odbijał się o stary parapet, grając przy tym swoją melodię.
- Nadal chcesz zostać sama? - zapytał śmiejąc się - Nie - powiedziałam cichym głosem - Zostań - szepnęłam
Położyliśmy się na starym łóżku i zamknęłam oczy, zamknięta w opiekuńczych ramionach przyjaciela.
- Saro przepraszam za tamto. Nie wiem, co we mnie wstąpiło - zaczął niepewnie Łukasz
- Nic się nie stało - zapewniłam. Znów usłyszeliśmy grzmot. Obudziłam się jakiś czas później, nie wiem kiedy zasnęłam. Łózko było puste.Przy stole siedział Łukasz i o czymś rozmyślał.
- Burza już przeszła ?- zapytałam - Tak - szepnął odwracając się w moją stronę
Oboje wyszliśmy na dwór. Na niebie pojawiły się jasne chmury i deszcz też przestał już padać. Wiatr leciutko kołysał liśćmi a w powietrzu czuć było mokrą trawą. Powietrze było świeżę a wietrzyk delikatnie łaskotał moje ciało.
- Uwielbiam taką porę - powiedział zamyślając się - Po burzy?- zapytałam, przyglądając się uważnie jego smutnym oczom - Tak spokojną, cichą - powiedział ściszonym głosem
- No fajnie tu jest - potwierdziłam - Fajnie bo z Tobą - szepnął podchodząc bliżej mnie.Westchnęłam i zamknęłam oczy. Jego delikatna dłoń, gładziła mój kark, a ja coraz ciężej oddychałam.
- Saro tak bardzo żałuje, że nie możemy być razem - powiedział a w jego oczach widziałam łzy - Przejdziemy się? - zaproponowałam. Wyciągnęłam ku niemu dłoń i po chwili nasze palce złączyły się, idealnie do siebie pasując. Tak, my idealnie do siebie pasowaliśmy. Czasami czułam się, jakby był moją drugą połową jabłka, bratnią duszą. Zatrzymaliśmy się na wielkiej polance, nie daleko stawu i oparłam się o drzewo. Czułam za plecami korę drzewa i spojrzałam na Łukasza.
- Ja też żałuje - przyznałam - Ja już sama nie wiem co do Ciebie czuję. Boję się, że się w Tobie zakochałam - powiedziałam drżącym głosem
- Co zrobiłaś? - zapytał zaskoczony- Zakochałam - powtórzyłam, spuszczając wzrok. On podszedł, a ja spojrzałam mu głęboko w oczy. - Co my wyprawiamy?- zapytałam
- Jak to co? - zapytał oszołomiony - Po prostu jesteśmy w sobie zakochani - powiedział biorąc mnie w ramionach - Jednak nie powinniśmy- szepnęłam
Położył mnie na polance i powolutku ściągał ze mnie ubrania. Najpierw bluzka, później spodnie. Leżałam na mokrej trawie w samej bieliźnie i patrzyłam na błękit nieba. Jego pocałunki były nieśmiałe, skrywające wszystkie obawy, cały trach
- Kocham Cię Saro - powiedział ściągając ze mnie bieliznę- Nie - powiedziałam cichutko - Nie róbmy tego- szepnęłam chowając twarz w dłoniach - Dlaczego? - zapytał rozczarowany
- Bo jak przekroczymy tą granicę, nie będzie odwrotu Łukaszu. Zostawmy to jak jest - powiedziałam - Nie niszczmy tego co jest między nami - poprosiłam
- Nie sądzisz Saro, że jest już za późno? już coś się zmieniło - powiedział. Zamknęłam oczy. Też o tym wiedziałam i nie było sensu zaprzeczać.
- Boję się - przyznałam sama przed sobą. Chłopak położył się na mnie, a ja zamknęłam oczy. - Nie - szepnęłam prawie nie słyszalnym głosem. Jego pocałunki stawały się coraz odważniejsze, coraz bardziej namiętne. Teraz nie miałam siły z tym walczyć, z każdym kolejnym pocałunkiem pragnęłam go równie mocno jak on mnie. Chciałam, marzyłam tylko o tym, by poczuć go w sobie. Nagle usłyszałam sygnał telefonu, wyciągnęłam rękę i spojrzałam na nieznany numer. Spojrzałam na Łukasza a on nie przestawał mnie całować. Nagle przerwał
- Odbierz ten telefon, może to coś ważnego - szepnął mi do ucha.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i przycisnęłam czerwony przycisk.
- Halo - szepnęłam
Po drugiej stronie usłyszałam kobiecy głos
- Jestem...

- Jestem koleżanką Artura. Dzwoniłam do Ciebie i mieliśmy się ostatnio spotkać, ale wypadła mi ważna sprawa i musiałam wyjechać. Dziś wróciłam i mam informację które mogą Cię zaciekawić- powiedziała
Spojrzałam na Łukasza i nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Przez to wszystko zapomniałam już o tej sprawie z Oskarem. Zapomniałam już o tym telefonie i o sprawie którą tak bardzo chciałam kiedyś wyjaśnić. Co miałam jej teraz odpowiedzieć? jechać i spotkać się z nią? nie miałam na to siły, ale z drugiej strony wreszcie byłam tak bliska poznania prawdy. Wreszcie mogłam dowiedzieć się przez kogo zabił się mój brat. Jednak, gdy teraz miałam okazje poznać prawdę, czy chciałam? wciąż pamiętałam jak Oskar prosił mnie bym nie grzebała w przeszłości i jakoś tak nie bardzo już chciałam to zrobić.Może lepiej jakbym zostawiła to jak jest? lepiej jakbym zapomniała o tym wszystkim i zaczęła żyć teraźniejszością? przecież było tyle spraw do załatwienia. Było tyle rzeczy nie wyjaśnionych. Musiałam jakoś pogodzić się z Damianem, pomóc Joli opiekować się dzieckiem, zbliżyć się do rodziny. Jednak, czy miałam na to wszystko ochotę? czy chciałam? tego nie byłam już pewna.
- Tylko, że ja nie wiem już czy tego chcę. To nie przywróci Oskarowi życia - wyszeptałam
Łukasz spojrzał skupionym wzrokiem na moją twarz i leciutko się uśmiechnął. Chyba moja zmiana była mu na rękę. Tylko dlaczego?
- Jak sobie tam chcesz. Jakby co to dzwoń - powiedziała dziewczyna rozłączając się
Jeszcze długo patrzyłam na zgaszony ekran telefonu i zastanawiałam się, czy postąpiłam właściwie. Może i to nie przywróciłoby życia Oskarowi, ale na pewno pomogło by mi. Jednak, czy Oskar nie prosił mnie o coś zupełnie odwrotnego? czy nie pragnąłbym zostawiła to wszystko w spokoju i nie wracała do jego śmierci? czy nie tego oczekiwał rozmawiając ze mną? miał rację i dopiero teraz to dostrzegłam. Naprawdę musiałam prawie umrzeć, zranić najbliższych by zrozumieć tak oczywisty fakt? Oskar umarł, a ja powoli umierałam wraz z nim. Umierałam od środka pogrążona żałobą po zmarłym bracie a przecież miałam tu tyle do zrobienia. Za dużo, by stracić czas na coś, co być może nigdy się nie wyda. Nie chciałam wracać do przeszłości. Nie chciałam już grzebać w czymś, co przecież i tak nie miało dla mnie już sensu. Kochałam Oskara i na zawsze pozostanie w moim sercu, ale przecież tu na ziemi było jego dziecko, które teraz bardzo mnie potrzebowało. Musiałam się nim zająć, musiałam pomóc Jolce.Chciałam.
- Co postanowiłaś? - zapytał niespokojnym głosem Łukasz
Przyjrzałam się jego twarzy, ale jego oczy unikały mojego wzroku. Czyżby coś ukrywał? nie byłam co do tego pewna. Przecież Łukasz był moim przyjacielem, kimś komu mogłam bez problemu zaufać i wiedział jak ważne jest dla mnie poznanie prawdy. Z całą pewnością, gdyby o czymś wiedział. Powiedziałby mi. Chociaż?
- Zostawiam to Łukasz. Nie chcę rozdrapywać ran. Nie chcę ranić rodziny, siebie. Oskar zasługuje na spokój - powiedziałam niepewnym głosem
Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Widziałam strach w jego oczach, niepewność. Niepewność która powoli mnie zabijała. - Wracajmy. Mam dużo do załatwienia - szepnęłam kierując się w stronę domku
Postanowiłam przestać uciekać i zmierzyć się z nieuniknionym. Przecież z całą pewnością, było jakieś sensowne wytłumaczenie z całej tej sytuacji. Było coś, czego nie wiedziałam a co sprawiło, że akurat tak postąpili. Nie mogłam wierzyć, że tak po prostu olali by dziecko ukochanego syna. Nie, to było zupełnie do nich nie podobne. Będą musieli mi to wszystko wytłumaczyć- pomyślałam. Spakowaliśmy wszystkie rzeczy i po pół godzinie wchodziliśmy do przyjaciela samochodu. Chociaż Łukasza coś gryzło, bo był dziwnie milczący, nie zastanawiałam się zbytnio nad tym. Nie miałam do tego zwyczajnie głowy. Wolałam udawać, że o niczym nie wiem, niż znów się czymś przejmować. Jakaś godzinę później w ciszy dojeżdżaliśmy do miasta. Teraz z całą pewnością wiedziałam, że coś z Łukaszem jest nie tak. Jego dziwne zachowanie wcale go nie przypominało. Zupełnie jakbym jechała z obcym człowiekiem a nie z najlepszym przyjacielem.
- Saro jesteś gotowa na spotkanie z rodzicami? może nie powinnaś na razie się z nimi spotykać - powiedział nieśmiałym głosem
- Luk nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Poradzę sobie - zapewniałam
Czułam się dziwnie, uspokajając przyjaciela. czy w tej sytuacji nie powinno być odwrotnie? Kilka minut później dojechaliśmy do mojego domu.- Łukasz czy masz jakiś problem? wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć? - zapytałam
- Tak wiem. I dziękuje Ci za to - szepnął szeroko się uśmiechając
- Mam wrażenie, że coś Cię gryzie. Nie chciałabym żeby coś Ci się stało. Kocham cię i nie wybaczyłabym sobie, gdybyś sobie coś zrobił - wyznałam
Przyjaciel uśmiechnął się i pomógł mi z bagażami. Po chwili stałam przed mieszkaniem i całując przyjaciela w policzek, weszłam do środka.
- Na razie - szepnął zamykając za sobą drzwi
W mieszkaniu było dość cicho i pusto. Tylko z kuchni słychać było lecącą wodę z kranu. Weszłam do kuchni i oparłam się o ścianę. Spojrzałam na mamę.
- Cześć Mamo - szepnęłam
Matka odwróciła się do mnie twarzą i podeszła do mnie, wtulając się w moje ramiona.
- Kochanie! Tak dobrze Cię widzieć. Tak bardzo umieraliśmy z ojcem ze strachu. Tęskniliśmy za Tobą - szeptała, chowając twarz w moje włosy.Płakała
- Mamo nic mi nie jest. Przepraszam za to, że nie odbierałam od was telefonu. Musiałam przemyśleć parę spraw - szepnęłam
Mama nie odpowiedziała. Podeszła do salonu i zadzwoniła do ojca, informując go, że wróciłam cała i zdrowa. Ojciec zapewnił, że nie długo przyjedzie i poprosił bym za nim zaczekała. Poszłam do swojego pokoju.

ZAŁÓŻMY SIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz