24

593 13 0
                                    

Jeszcze długo stałam przed domem i patrzyłam jak znika mi z oczu. Spojrzałam w niebo i uśmiechnęłam się na widok spadającej gwiazdy. Uwielbiałam siedzieć w ogródku, trzymając kakao w ręku i patrzeć z Oskarem jak spadają gwiazdy. Uwielbiałam nasze rozmowy do późna w nocy, albo to jak spacerowaliśmy bez jakichkolwiek słów. Uwielbiałam go jako brata i przyjaciela. Dla mnie była najlepszym mężczyzną na ziemi. Zobaczyłam drugą spadającą gwiazdę i uśmiechnęłam się. Kocham cię Braciszku. Kocham jak nikogo na świecie- szepnęłam sama do siebie. Zamknęłam oczy, ale coraz trudniej było mi przypomnieć sobie jego twarz. Opiekuj się moim maleństwem-pomyślałam wchodząc do mieszkania.

W mieszkaniu panował mrok, nie byłam pewna, ale podejrzewałam, że mama już śpi. Zawahałam się, czy nalać sobie wody, czy poczekać do rana, ale po chwili zdecydowałam, że na chwilę zatrzymam się w kuchni. Nalałam przegotowanej wody z czajnika i upiłam łyk. Zamknęłam oczy, przypominając sobie nasze nocne spacery z bratem. Odłożyłam szklankę do zlewu i gasząc światło, skierowałam się w stronę pokoju.W sypialni mamy nie paliło się żadne światło, ciemność przekonała mnie, że zapewne już śpi. Gdy minęłam jej pokój, usłyszałam otwierające się drzwi i spojrzałam na jej przerażone, czerwone oczy. Płakała, mama znowu płakała.
- Gdzie byłaś tak długo? wiesz jak się o Ciebie martwiłam? - zapytała
- Z Filipem. Nie musiałaś się martwić, przecież byłam z nim bezpieczna - szepnęłam całując ją na dobranoc
Jeszcze chwilę czułam na sobie jej wzrok, ale nie zatrzymałam się. Chociaż wiedziałam, że powinniśmy porozmawiać, dziś nie miałam na to ochoty. Było naprawdę bardzo późno a w mojej głowie panował taki mętlik, że nie bardzo miałam siłę na kolejną kłótnie z mamą. Obawiałam się, że nigdy nie dojdziemy do porozumienia. Nie rozumiałam już jej i jej dziwnego zachowania. Okej mogła się martwić i naprawdę szanowałam to, ale nie dało jej to prawa do wtrącania się w moje życie. Nawet nie chciałam myśleć, co by się stało, gdybym rozstała się z Damianem. Obawiałam się, że wyjawi Damianowi moją tajemnicę i powie mu, że straciłam Łukasza dziecko. A tego, nawet jakby nie wiadomo jak się starała, nie potrafiłabym jej wybaczyć. Położyłam się na wielkim łóżku i wzięłam małą ramkę w dłoń. Spojrzałam na fotografię i poczułam w oczach łzy. Na zdjęciu była cała moja rodzina. Oskar, mama, tata i ja. Tak bardzo brakowało mi tych chwil. Tak bardzo tęskniłam za beztroską. Na kolejnym zdjęciu byłam ja, przytulona do brata. Zamknęłam oczy, przywołując wspomnienia, które nie nadchodziły. Nie pamiętałam nic, oprócz fioletowej bluzy, która nadal leżała w jego pokoju. Wyprana, wyprasowana złożona tak, jak lubił najbardziej. Zupełnie jakby czekała za jego przybyciem. Ja czekałam. Męczyło mnie kilka nie wyjaśnionych spraw, między innymi świadomość, że ktoś odpowiadał za jego śmierć. Myśl o dziecku Oskara i zastanawiało mnie, czy ono faktycznie nie żyło, tak jak sądziła Jolka? czy tylko kłamała? wiedziałam, że tego jednego nigdy się nie dowiem. Zawsze będzie twierdzić, że ich dziecko umarło, a ja zawsze będę podejrzewała byłą przyjaciółkę o kłamstwo, naiwnie wierząc, że po Oskarze zostało mi chociaż jego dziecko. Boże jak ja za nim tęskniłam? chyba jako jedyna z naszej rodziny, nie potrafiłam zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Szczerze? podchodziło to pod obsesją, ale nie martwiłam się tym. Jeżeli była to obsesja, cieszyło mnie to. Przynajmniej tak nie zapomnę o tym, że miałam kiedyś brata. Tak dużo ostatnio działo się w moim życiu, tak dużo przeszłam w tam młodym wieku, że niejeden starszy człowiek by się załamał. I chociaż czasami miałam naprawdę na to ochotę, chciałam, nie ja pragnęłam tylko wyjechać daleko stąd i chociaż przez chwilę, chociaż przez jeden króciutki moment, czuć się beztrosko,
dobrze wiedziałam, że nie mogę. Nie mogłam chociażby za sprawą Damiana. Potrzebował mnie, potrzebował mojej pomocy, mojej siły i wsparcia. Potrzebował mojej miłości. A może to nie on? może to ja go potrzebowałam? Tak, to chyba też.
Miałam w głowie mętlik i to taki, że nie wiedziałam co już jest dla mnie słuszne. Chociaż tak bardzo starałam się, chciałam zapomnieć o Łukaszu, szczególnie teraz. Szczególnie po tym co się wydarzyło, nie potrafiłam. Nie rozumiałam, że to wszystko, że wszystkie te męczące wydarzenia, wydarzyły się dzisiejszego dnia. Nie dość, że zachował się kompletnie dla mnie niezrozumiale a nawet agresywnie, jednak bardziej zaskakujące było dla mnie jego poczucie winy. Nie rozumiałam dlaczego akurat on sądzi, że odpowiada
za śmierć Oskara. Przecież oni chyba nawet się nie znali. Gdybym nie znała Łukasza tak bardzo, gdybym nie przyjaźniła się z nim, mogłabym podejrzewać, że to on był obiektem zainteresowania mojego brata. Jednak go znałam. Przyjaźniłam się z nim a skoro wiedziałam o nim bardzo wiele, moje podejrzenia stały się tak absurdalne, że nawet śmieszne. No bo przecież było to nierealne. Po pierwsze oni nawet się chyba za dobrze nie znali, po drugie Łukasz dobrze wiedział ile znaczy dla mnie dowiedzenie się prawdy, a skoro cały czas był obecny przy mnie i nic mi nie powiedział, to przecież nie była w niczym jego wina. Jednak te jego słowa. Były takie szczere, takie zagadkowe, takie dziwne. Zbyt dziwne, by nie zapaliła się alarmująca, ostrzegawcza lampka. No, ale gdyby jednak była to jego wina, chociaż w to wątpiłam i widząc jak bardzo jest dla mnie to ważne i nic nie powiedział to oznaczało by, że wcale go nie znałam. Nie uwierzyłabym wtedy w jego miłość do mnie, nie uwierzyłabym w żadne jego słowo, w jego dobre, czyste intencje. Nie uwierzyłabym już nikomu na tym świecie. Nie uwierzyłabym jemu. On taki nie był. Chociaż miał parę wad.Chociaż zachował się dzisiaj skandalicznie, nie była taki. Jaki? jaki nie był? prawda była taka, że po dzisiaj nie wiedziałam już jaki był. Nie wiedziałam już nic. Niczego nie rozumiałam, albo nie chciałam rozumieć, nic do mnie nie docierało i wszystkiego się obawiałam. Czego najbardziej? chyba życia. Tak bałam się, że nie będę potrafiła żyć. Bałam się, że nie będę potrafiła być sobą i chyba sobą nie byłam. Nie wiedziałam już kim byłam a kim nie. Nie wiedziałam co w moim życiu było prawdą a co nie. Co było zmyślone a co prawdziwe. Jaka byłam a jaka udaje, że jestem. Czy chcę tu być, czy nie. Czy wyjechać, czy zostać. Co tak naprawdę czuje do mnie Damian. Naprawdę nic już nie wiedziałam. Byłam zagubiona. Tak idealnie określało to stan, w jakim byłam. Zagubiona. Zawieszona. Przestraszona.
No i była jeszcze nie wyjaśniona sprawa z moimi rodzicami. Nie wiedziałam też, czy lepiej jak zostanę tuta, czy zamieszkam z ojcem. Nie wiedziałam, czy tata chcę bym tam została. Nie wiedziałam, jak poradzi sobie sama mama. Nie wiedziałam również, czy będę potrafiła z nią rozmawiać. Mama była kiedyś dla mnie kimś szczególnie ważnym. Na początku po śmierci Oskara, to ona przy mnie była. Ojciec uciekł w pracę i więcej go nie było w domu, niż był. Nie miał dla mnie czasu a swoją nieobecność wynagradzał pieniędzmi, których wcale nie chciałam. Jednak on tego nie widział. Nie wiedział, albo nie chciał wiedzieć, że pieniądze, nowe ciuchy, gadżety nie zwrócą mi straconych chwil z ojcem. Teraz natomiast nasze stosunki strasznie się zmieniły. Naprawiły się, a ja chciałam zbliżyć się do niego jeszcze bardziej. Jednak bałam się. Bałam się, że wizja idealnego ojca znów zniknie, a ja stracę jego i również mamę. Jednak z nią coraz gorzej było mi się dogadać. Po powrocie i stracie mojego biologicznego ojca, strasznie się zmieniła. Nie wiedziałam, czy to przez jego stratę, tęsknotę, czy miała jakieś inne problemy. Prawda była jeszcze gorsza bo my nawet przestaliśmy rozmawiać.
No i chyba ostatnia osoba, do której miałam mieszane uczucia. Tą osobą był Filip. Chociaż chłopak był fajnym kolegą, w jego oczach było coś dziwnego. Coś naprawdę dla mnie niezrozumiałego. Jego głos, to jak się poruszał, to co mówił zawsze sprawiało, że czułam się przy nim dobrze. Nawet nasze pierwsze spotkanie o ile można to tak nazwać, było dość zaskakujące. Chociaż nigdy wcześniej go nie spotkałam, tam na schodach poczułam, jakbym znała go od wieków. Zupełnie jakby Oskar zesłał mi anioła, który miałby nade mną czuwać. Może tak było? może pojawienie się w moim życiu Filipa nie było wcale przypadkowe? może mój brat mnie chronił, opiekując się mną. Kto wie. Chciałam podświadomie wierzyć, że tak. Jeszcze tej nocy długo rozmyślałam. Mimo iż wszystkimi siłami, próbowałam się postarać, nie potrafiłam zasnąć. Jednak jakiś czas później wpadłam w objęcia Morfeusza.

Obudziłam się z strasznym bólem głowy. Zasnęłam dopiero około trzeciej a była dopiero ósma. Spałabym jeszcze smacznie, gdyby nie telefon, który zbudził mnie ze snu. Nie znałam tego numeru, nie wiedziałam kto to może być i czego ode mnie chcieć. Nie rozumiałam kto normalny dzwoni o tak wczesnej porze? no tak, ale skoro ja mogę budzić ludzi po środku nocy, tak jak było to w przypadku wczorajszej wizyty u Artura, to czemu ktoś nie może obudzić mnie rankiem? bo ja sobie tego nie życzyłam! Ooo! Odebrałam ten cholerny telefon, chociaż szczerze miałam ochotę uderzyć nim o ścianę a nie zrobiłam to tylko i wyłącznie z powodów sentymentalnych. Komórka, którą trzymałam w rękach była mojego brata, bo moją zgubił Łukasz
- Hallo? - szepnęłam zaspanym głosem
- Cześć tu Paulina. Przyjaciółka Artura i Oskara. Sara prawda? - zapytała
Przez chwile zawahałam się, nie mając pojęcia skąd obca dziewczyna ma mój numer. I chyba zastanawiałabym się nad tym jeszcze długo, gdyby nie fakt, że przypomniała mi się moja wczorajsza prośba, jaką skierowałam do Artura. Czyżby ona coś wiedziała o nieznajomym mężczyźnie?
- Tak jestem Sara. Siostra Oskara - wyjaśniłam
- Artur zadzwonił wczorajszej nocy. Podobno chcesz informacji? - zapytała - Możemy spotkać się i może będę mogła Ci w czymś pomóc - wyjaśniła
Umówiliśmy się na jutrzejszy dzień. Miała zadzwonić i jeszcze podać dokładne miejsce i czas naszego spotkania. Nie wiedziałam czego, mogę się po niej spodziewać. Tak bardzo zależało mi na prawdzie a teraz, być może byłam już bardzo bliska poznania przyczyny śmierci brata. Zbyt bliska, bym potrafiła w to uwierzyć. Zbyt bliska, by mogła spać spokojnie. Bliska, tak cholernie bliska. Wstałam, zdając sobie sprawę z tego, że już nie zasnę. Wątpiłam bym zasnęła w następnej nocy. Znałam się aż za dobrze i wiedziałam, że do spotkania z nieznajomą, będę kompletnie nie przytomna i nie wysiedzę spokojnie w miejscu. Poczułam zapach pochodzący z kuchni i wstałam. Zeszłam na dół i spojrzałam na zamyśloną matkę. Tej nocy znów płakała, zdradzały to jej czerwone i załzawione oczy.
- Już na nogach? - zapytała zerkając na zegarek.
- Mamo co się dzieje? - zapytałam nalewając sobie kawy
- Nic kochanie - zapewniła - Po prostu zapomniałam jaką mam już dużą córeczkę. Nie długo ożenisz się, a ja zostanę tu sama - powiedziała
Spojrzałam na mamę, nie zdając sobie sprawy z tego, że ona czuła się taka samotna. W tej chwili cała złość, wszystko to, co jeszcze nie tak dawno wydawało mi się naturalnymi uczuciami, teraz stała się nie ważna. Spojrzałam na nią z zupełnie nowego, obcego konta i poczułam ból. Byłam tak zajęta swoimi sprawami, że zapomniałam o niej. Teraz po raz pierwszy poczułam dziwny lęk a może to nie ona się ode mnie odwróciła? Może.Może ja do tego dopuściłam?
- Mamo nie stracisz mnie - zapewniłam
- Jak nie? już Cię Saro straciłam. Ciągle się mijamy. Ten dom stał się tak strasznie cichy, tak pusty bez niego - powiedziała ze Łzami w oczach - Chyba tak naprawdę dopiero teraz czuję brak jego obecności - przyznała cichym głosem
Podeszłam do niej i mocno objęłam ją w ramionach. Kochałam ją i nie chciałam by dłużej płakała.
- Mamo - szepnęłam ściszonym głosem - Mamo, czy Oskar był gejem? - zapytałam
Matka spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem i odwróciła wzrok. Zamknęła oczy i zaczęła szlochać, jeszcze głośniej.
- Tak córeczko. Podejrzewaliśmy to z ojcem - wyznała - Jednak nie byliśmy pewni, bo przecież był z Jolą - powiedziała pociągając nosem.
Chociaż wiedziałam, że musimy dokończyć tą rozmowę, nie miałam siły. Wstałam i bez słowa opuściłam kuchnię, zostawiając ją samą.

ZAŁÓŻMY SIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz