37

372 8 0
                                    

*Jakiś czas później *
Rozejrzałam się po chatce i uśmiechnęłam do wspomnień. Okno nadal było nieszczelne a na łóżku leżał stary, zniszczony koc, którym ostatnim razem przykryliśmy się z Łukaszem. Domek w lesie to jedyne miejsce, które przyszło mi do głowy a o którym nikt z moich bliskich nie wiedział. Znałam to miejsce a właściwie dokładne położenie chatki tylko ja i Łukasz. Teraz natomiast byłam przekonana, że go tam nie zastanę, dlatego
postanowiłam się tu ukryć, chociaż na kilka dni. Chciałam pobyć sama, przemyśleć parę spraw. Położyłam się na starym łóżku i przykryłam zniszczonym kocem. W oknie była dziura, przez które wlatywało zimne powietrze. Wzięłam łańcuszek do ręki i zamknęłam oczy. Starałam się zasnąć.
***
- Oskar! ja się tak nie bawię! No namów ich! - zapiszczała mała dziewczynka
- Nie będę nikogo namawiać. Ja też wolę byś została w domu! - oburzył się młody chłopiec
- Namów ich! Oskar no! Proszę Cię! - naburmuszyła się ciemnowłosa dziewczynka
- Nie i już! Następnym razem pojedziesz z nami obiecuję! - szepnął chłopak i wyszedł z pokoju
Zerwałam się gwałtownie z łóżka i rozejrzałam po pokoju. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że to był tylko sen. Już chciałam wstać i wyjść na dwór, gdy nagle dostrzegłam czyjąś sylwetkę. Rozejrzałam się po pokoju i znieruchomiałam. Obok mnie stał tak bardzo dobrze znany mi mężczyzna.
- To naprawdę Ty? - zapytałam
Chłopak nie odpowiedział. Uśmiechnął się a po chwili znikł, rozpłynął się jakby, go nigdy tu nie było. To tylko moja wyobraźnia, wmawiałam sobie.

Przez całą drogę jechaliśmy w ciszy. Wciąż w uszach dudniły mi słowa jej mamy i nie wiedziałem co to wszystko ma znaczyć. Jak to, wybaczyła? co miała mi wybaczyć? czyżby wiedziała? czułem w głowie mętlik. Wciąż słyszałem głos Sary a przed oczami miałem jej łzy. Tak bardzo żałowałem tego, co się wydarzyło i chociaż nie mogłem, pragnąłem cofnąć czas. Kochałem ją, ale teraz nie miało to żadnego znaczenia. Przecież prawdopodobnie już jej nie zobaczę. Wciąż kątem oka zerkałem na siedzącą, milczącą Magdę i czułem się winny zaistniałem sytuacji. Chociaż ona nic nie powiedziała, czułem jej smutek. Tak bardzo chciałem znaleźć jakiś sposób, by zaoszczędzić jej tego wszystkiego, ale nie wiedziałem jaki. Postanowiłem przestać myśleć tylko o sobie i pomyśleć przede wszystkim o nich. Zawróciłem i pojechaliśmy prosto do mieszkania Magdy. Przez całą drogę milczeliśmy. Jakieś dwadzieścia minut później parkowałem samochód, przed mieszkaniem dziewczyny i bez słowa zabrałem z samochodu bagaże. Wniosłem je do mieszkania i spojrzałem na jej załzawioną twarz.
- Dlaczego nie wyjeżdżamy? - zapytała patrząc na mnie półprzytomnym wzrokiem. Ponownie spojrzałem na jej łzy i znieruchomiałem. Nie widziałem w tej sytuacji innego wyjścia. Tylko jak miałem jej powiedzieć, że odchodzę? - Nie wyjeżdżasz ze mną - szepnąłem drżącym głosem. Chciała coś powiedzieć, ale podszedłem do niej i wziąłem ją w ramiona. Jej drżące ciało wtuliło się w moją klatkę piersiową, a ja czule ją objąłem. - Wiem ile dla Ciebie znaczy Damian. Nie chcę niszczyć Ci życia Magdo - powiedziałem cicho - Łukasz ja, ja muszę Ci coś powiedzieć - odezwała się załamanym głosem - To dziecko, ono nie jest twoje. Przepraszam - przyznała a po chwili schowała twarz w dłonie. Odsunąłem się od niej i zrobiłem krok w tył. Powoli, bardzo powoli wycofywałem się z mieszkania aż
nagle po prostu z niego wybiegłem. Nie chciałem uwierzyć w to, co słyszę.
- Łukasz przepraszam! - usłyszałem jej głos. Stała tuż za mną. Już chciałem wsiąść do samochodu, ale poczułem na ramieniu jej dłoń i zamknąłem oczy. Chciałem ukryć z nich swoje łzy. - Dowiedziałam się kilka dni temu. Przysięgam. Cały czas byłam pewna, że ono jest twoje - stała przede mną ze spuszczoną głową. Widziałem skruchę w jej oczach.
- Jak to możliwe? zdradziłaś mnie? - zapytałem - Zakochałam się. Po prostu nie wiem dlaczego, ale bałam Ci się powiedzieć o tym, że chcę odejść. Po prostu szkoda mi było tych wszystkich wspólnych lat - wyszeptała - Rozumiem - szepnąłem oszołomiony
Magda rozpłakała się, a ja objąłem ją i poprowadziłem do mieszkania. Nic nie rozumiałem, ale patrząc na nią, w jakim jest stanie, po prostu nie chciałem jej jeszcze bardziej ranić. Nie chciałem by cokolwiek stało się dziecku. Jej dziecku. Chociaż byłem oszołomiony a może nawet załamany, czułem wewnętrzny spokój. Teraz nie musiałem już zmuszać się do czegoś, na co nie miałem ochoty i być z kimś, kogo przestawałem kochać. Posadziłem ją na łóżku i zaparzyłem melisę.
- Co teraz zrobimy? - zapytała, już trochę spokojniejszym głosem - Co z ojcem dziecka? wie o nim?
- zapytałem. Musiałem dowiedzieć się, czy będzie miała z jego strony jakieś wsparcie. - Tak. I nawet się ucieszył. Chcę byśmy razem zamieszkali - usłyszałem - To dobrze - szepnąłem - Możecie sprzedać tamto mieszkanie, albo po prostu w nim zamieszkać - zaproponowałem. Magda spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła. - Kochasz Sarę, prawda? - spytała - Teraz nie ma to już znaczenia. Wyjeżdżam. Na razie zatrzymam się w chatce a za kilka dni wyjadę z miasta - szepnąłem
zamyślony. - Dlaczego nie od razu? - zapytała. Już chciałem jej odpowiedzieć, ale powstrzymałem się. Nie chciałem jej ranić.- Po prostu sam nie wiem. Czuję, że powinienem tam pojechać - przyznałem szczerze
Pożegnałem się i przytuliliśmy się po raz ostatni. Zabrałem rzeczy i ponownie na nią spojrzałem. - Poradzisz sobie? - zapytałem - Tak. Nie martw się o mnie - zapewniła. Nie odwracając się za siebie, po prostu skierowałem się w stronę wyjścia.Gdy byłem przy drzwiach, ktoś zapukał. Otworzyłem i zaniemówiłem. - Cześć - szepnąłem - Cześć Łukasz. Magda Ci już chyba wszystko wyjaśniła? - zapytał speszony Filip. - Tak - odpowiedziałem.Nie miałem zamiaru dawać się w nim dłużej w dyskusję. Po prostu mijając go, opuściłem mieszkanie byłej dziewczyny, kierując się w stronę auta.

ZAŁÓŻMY SIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz