21

575 11 0
                                    

W tym momencie wyglądała jak jakiś bezbronny zwierzak. Wystraszona, wciąż nie wiedziałam czym. Spoglądała raz na mnie, raz na Filipa, który nie odrywał od niej oczu. Czyżby się zakochał?
- A jak mam się czuć? straciłam dziecko Jolu - szepnęłam, czując jak tracę grunt pod nogami
Chociaż minęło już kilka dni, ból wciąż był taki sam. Ciągły i nie do zniesienia. Nie ból fizyczny, który nieraz pojawiał się w dole brzucha a ból psychiczny, który ulokował się w głowie i za nic nie chciał minąć. Strata dziecka jest nie do zniesienia. A ja nie tylko straciłam nasze dziecko, ale jeszcze spadło na mnie kilka innych wydarzeń. Teraz miałam nieodpartą ochotę zabrać stąd wszystko i wyjechać, wyrwać się z dala od
tego miejsca, od wspomnień i po prostu uciec. I zrobiłabym tak, gdyby nie Damian. Przecież nie mogłam go zostawić.
- Wiem, że jest Ci ciężko. Chcę byś wiedziała- zawahała się.Spojrzałam na Jolkę i uśmiechnęłam się. - Chcę byś wiedziała, że możesz na mnie liczyć- dodała
Podeszłą do mnie i mocno przytuliła mnie w ramiona. Wtulając się w dawną przyjaciółkę, czułam jakby pękało mi serce. Kolejna rzecz jaką zniszczyłam- nasza przyjaźń. Chociaż miałam do niej kilka pytań, odpuściłam. Wiedziałam, że dziś nie jest to najlepszy pomysł. Przecież teraz liczyła się, przede wszystkim strata dziecka i to, żeby Damian wyzdrowiał. Wszystko inne mogło a nawet zeszło na dalszy plan. Przestałam przejmować się wszystkim dookoła a chciałam skupić na tym co było najważniejsze. Tak bardzo za nim tęskniłam, tak bardzo chciałabym się do niego przytulić, tak bardzo pragnęłam z nim porozmawiać. Dobrze wiedziałam, że teraz jest to nie możliwe. Kochałam go i chciałam być obok niego. Chciałam, nie ja pragnęłam by się zbudził i wziął mnie w swoje ramiona. Nagle moje przemyślenia przerwał dzwoniący telefon. Nie wiedziałam kto to może być i odebrałam. Dzwonił Łukasz.
- Przyjeżdżaj. Akurat jesteśmy w szpitalu. Obudził się - usłyszałam
Po chwili Łukasz rozłączył się, a ja nie patrząc na zebrane towarzystwo, zwyczajnie ubrałam się i wyszłam z mieszkania.
- Saro! - usłyszałam przerażony głos Filipa
Odwróciłam się do niego, ale nie odezwałam się. Tupałam z nogi na nogę, powoli się denerwując. Nie rozumiałam dlaczego mnie zatrzymuje. Po co to robi?
- Gdzie idziesz? - po chwili chłopak znajdował się przy mnie i patrzył mi prosto w oczy
- Do szpitala. Wybudził się - szepnęłam, prawie skacząc mu ze szczęścia w ramiona
- Mogę iść z Tobą? - zapytał.Nie odpowiedziałam. Po prostu wyciągnęłam do niego swą dłoń i trzymając za rękę, niemal biegiem ruszyliśmy w stronę szpitala.
Pod wielkim budynkiem z napisem szpital, nie mogłam złapać tchu. Nie wiedziałam, czy z radości, czy po prostu za szybko biegliśmy. Ból na dole brzucha trochę nasilił się, ale nie zważałam na to uwagi. Liczyło się tylko jedno, już za kilka minut zobaczę Damiana. Weszłam do szpitala i skierowałam się, od razu w stronę jego sali. Na korytarzu siedział Łukasz a w sali, na krzesełku siedziała Magda, trzymając kuzyna za rękę. Weszłam i spojrzałam na podłączonego do różnych kabli Damiana. Poczułam ból, widząc go w tym stanie.
- Saro! Saro kochanie nic ci nie jest - powiedział niemal przerażonym głosem. Magda wyszła z sali, a ja usiadłam na jej miejscu i podałam mu swą dłoń.Chociaż nie miał jeszcze za wiele sił, mocno ścisnął moją dłoń, bojąc się zapewne, że od niego odejdę. - Tak bardzo się bałem, że cię straciłem.Tak bardzo obawiałem się, że nie zdążę- szepnął
Spojrzałam na niego i tym razem to ja ścisnęłam go za rękę.
- Jestem tu Damianie. Jestem i nigdzie się nie wybieram - powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy
Spojrzałam na jego bezwładne nogi a po moich policzkach płynęły łzy. Przez chwilę zastanawiałam się, czy on wie? czy wie jaki los go z mojej winy czeka? czy zdaję sobie z tego sprawę? nie wiedziałam. Nie miałam zielonego pojęcia też, jak mu delikatnie o tym powiedzieć. Czy powinnam zrobić to ja? czy lekarz? a może sam się domyśla? wolałam by dowiedział się tego ode mnie a nie na przykład upadając z łóżka. Nie chciałam by cierpiał, ale ktoś musiał mu powiedzieć. Moje przemyślenia przerwał jego uśmiech.
- Pewnie teraz zastanawiasz się czy wiem? - zapytał nagle.Spojrzałam na niego oszołomiona i nie wiedziałam o co mu chodzi. - Tak Saro wiem o tym, że jestem sparaliżowany, ale to niska cena za twoje życie - powiedział smutnym głosem
W jego oczach zobaczyłam przerażenie. Strach jaki skrywał w swoich oczach, był taki silny, że niemal rozrywał moją duszę. Chociaż cholernie dobrze grał, wiedziałam jak bardzo jest mu ciężko. Zapewne bał się, że od niego odejdę, ja przynajmniej na jego miejscu bym się o to bała. Chociaż nie ukrywam, że przeszła mi ta myśl przez głowę, zaraz się za nią skarciłam. Nie wiem, czy ktoś byłby na tyle odważny, żeby dla miłości ryzykować swoje życie. On zaryzykował dla mnie. Dlatego i nie tylko dlatego, bo raczej bardziej z miłości, moim obowiązkiem było pozostanie przy nim. I zaopiekowanie się nim.
- Chcę byś ułożyła sobie życie z dala ode mnie. Chcę byś była szczęśliwa - powiedział - Jest jeszcze jedno Saro - dodał
Spojrzałam na niego i zatrzymałam wzrok na jego smutnej twarzy. Płakał, płakał jak mały zagubiony chłopczyk a ja poczułam wielki ból - Pobiegłem za Wami, bo chciałem Ci to wszystko wytłumaczyć. Owszem spotykałem się z Jolką, ale nigdy nawet na moment nie przestałem Cię kochać. Dobrze wiesz, że bez wahania oddałbym za Ciebie życia Saro. Dobrze wiesz prawda? - zapytał głosem pełnym nadziei
- Co ty do mnie mówisz? Jak mam żyć z dala od Ciebie? Mam Cię zostawić?- zapytałam przerażona - Nie ma takiej możliwości! słyszysz?nie zostawię Cię. Przejdziemy przez to razem, obiecuję! - szepnęłam mocno się do niego przytulając

Nie wyobrażałam sobie bym mogła postąpić inaczej. Nie wyobrażałam sobie, bym mogła od niego odejść. Szczególnie teraz. Byłam mu wdzięczna, ale nie o to chodziło. Ja go po prostu kochałam.Wbrew temu, co myślała szkoła, wbrew temu co myśleli koleżanki, ja go po prostu kocham i miałam zamiar spędzić z nim resztę życia.Miałam pewien pomysł!Chociaż był on cholernie szalony i ryzykowny, postanowiłam wprowadzić go w życie. Tylko zastanawiało mnie jedno, co na to wszystko powie Damian?

Siedziałam na kanapie czując na sobie uważne spojrzenie rodziców. Chociaż nie byłam pewna, czy dobrze zrobiłam, mówiąc im o swoim pomyślę, nie mogłam postąpić inaczej. Nie spodobało się im to i teraz to wiedziałam. Jednak nawet gdyby mieli coś przeciwko, nic nie mogliby zrobić. Znali mnie i moją determinację jeżeli chodziło o kogoś, kogo kochałam i dobrze wiedzieli, że nawet czołgiem nie powstrzymaliby mnie od tego pomysłu. Po prostu ja musiałam i miałam tego świadomość. Pomysł był co najmniej szalony, ale ja też mogłam na nim skorzystać, bo zmiana otoczenia dobrze by mi zrobiła. Odcięłabym się od przeszłości i zapomniała o tym, co tutaj przeszłam.
- Córeczko jesteś tego pewna? przemyśl to jeszcze - błagała matka
- Mamo - szepnęłam cichym głosem - Przemyślałam to i chcę to zrobić.Jestem tego pewna. Znasz mnie - rzekłam
- To czyste szaleństwo! Ja rozumiem ślub, ale po co od razu chcesz wyjechać? masz zamiar mieszkać z dala od rodziny z kimś kto jest sparaliżowany? tam nie będziemy z ojcem wstanie Ci pomóc. Przecież wiesz - szepnęła mama a po jej policzkach płynęły łzy
- Mamo! On jest sparaliżowany z mojej winy! Rozumiesz to? chcę tam jechać, bo mają tam najlepszą opiekę. Rehabilitacja i to wszystko. Pomogą mu - powiedziałam
Matka spojrzała na mnie wrogim spojrzeniem i nie odpowiedziała.Spojrzała w stronę ojca a ten tylko spuścił wzrok. Oho! Coś czułam, że ona się tak szybko nie podda.
- Zrób coś! jesteś jej ojcem! - zwróciła się w stronę taty
Wiedziałam! Wiedziałam, że wszystkimi siłami będzie mnie zniechęcać do tego wyjazdu. Jednak ja już postanowiłam i nic i nikt mnie nie powstrzyma.
- Córeczko jesteś tego pewna? - zapytał czułym głosem ojciec - Jeżeli naprawdę tego chcesz to jedź, ale pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. A mamą się nie martw porozmawiam z nią - powiedział mocno mnie obejmując
Matka spojrzała na nas piorunując wzrokiem i bez słowa poszła do swojego pokoju. Chociaż chciałam porozmawiać z nią, ojciec niemal ubłagał mnie bym dała jej spokój. Stwierdził, że dla niej jest to ciężkie, bo boi się o mnie i nie powinnam jej teraz męczyć, bo znów się pokłócimy. Może i miał rację. Cieszyłam się, że chociaż w nim mam wsparcie. To naprawdę wiele dla mnie znaczyło. Nie przepuszczałam, że tata stanie po mojej stronie, przekonana byłam, że mama go nabuntuje i oboje będą mnie przekonywać, bym nie wyjeżdżała. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, ojciec stanął po mojej stronie. Fajnie było wiedzieć, że mam w nim wsparcie. Poszłam do swojego pokoju przebrać się i planowałam wrócić do szpitala. Chociaż byłam już trochę zmęczona, chciałam by wiedział, że może na mnie liczyć. Każdą wolną chwilę byłam u Damiana i dzięki temu, nie miałam czasu myśleć o stracie dziecka. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam numer Łukasza. Chociaż zawahałam się, postanowiłam odebrać. Chciałam rozmowę z przyjacielem mieć już za sobą.
- Cześć - szepnęłam wyciągając z szafy niebieską bluzę
- Jesteś w domu? chcę z Tobą porozmawiać - powiedział poważnym głosem
- Tak jestem. Przyszłam by się przebrać i zaraz uciekam do Damiana. Okej możemy się spotkać - rzekłam
- To otwórz mi drzwi- szepnął
Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. Spojrzałam na przyjaciela i nie musiałam o nic pytać, by wiedzieć, że jest na mnie zły.
- Powinniśmy porozmawiać - szepnął
Nie bardzo wiedziałam o co chodzi, ale poszliśmy do mojego pokoju. Usiadłam obok niego na łóżku i z uwagą przyglądałam się jego twarzy.
- Mam do ciebie dwie sprawy- szepnął - Po pierwsze powiedz mi dlaczego nie spotkałaś się z moją koleżanką? przecież Cię o to prosiłem - powiedział czułym głosem - A po drugie odpowiesz mi na jedno pytanie?- zapytał.Kiwnęłam głową i słuchałam go dalej. - Powiedz czy coś do mnie czujesz? Saro muszę to wiedzieć - szepnął łapiąc mnie za rękę
- A jakie to ma teraz znaczenie? - zapytałam - A nie spotkałam się z Twoją koleżanką bo zapomniałam o tym. Przecież wiesz, że cały czas spędzam przy Damianie - szepnęłam
Do pokoju weszła mama i spojrzała raz na mnie raz na Łukasza. Zwróciła się w jego stronę, a ja modliłam się, by mu tylko nie powiedziała.
- Może ty przemówisz mojej córce do rozumu - powiedziała zdenerwowanym głosem
Łukasz spojrzał na nią, ale nie odezwał się słowem. Byłam już pewna, że muszę wyznać mu prawdę.
- Saro o co chodzi? - zapytał
W jego oczach była ciekawość połączona ze strachem i niepewnością.
- Moja córeczka chcę poślubić Damiana. Na domiar złego chcę z nim wyjechać do innego miasta - powiedziała mama i po chwili spojrzała na mnie. Pokręciła głową i wychodząc z mojego pokoju, trzasnęła drzwiami.
Łukasz spojrzał w moją stronę a w jego oczach pojawił się strach i ból. Po policzkach płynęły łzy, a ja nie rozumiałam po co matka wtrąca się w moje życie.
- To prawda? - zapytał patrząc na mnie przerażonym wzrokiem - Błagam powiedz mi, czy to prawda? - zapytał
Siedziałam nieruchomo i opuściłam głowę. W tej chwili nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy.
- Chyba powinieneś już iść - szepnęłam nieśmiało unosząc głowę do góry

ZAŁÓŻMY SIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz