4. Szczera pogadanka

232 25 0
                                    

Na dachu szkoły minionego dnia;

-Ale tak szczerze stary, zanim pójdziesz, to powiedz mi, co ty do mnie masz, hę?

- Ja zupełnie nic, po prostu jesteś dziwny i tyle-odparł Victor samemu nie wierząc we własną wymówkę

-Dziwny, to znaczy?-odparł brunet w odpowiedzi.

-Prawie nigdy się nie odzywasz, a jeśli już to tylko do mojej siostry, nie wychodzisz nigdzie et cetera, et cetera.

-Ty chyba nie wiesz co gadasz. Co to za wytłumaczenie?!

-Normalne.

-Własnie nie, ale okej, uchylę rąbka tajemnicy, skoro aż tak ci to przeszkadza. UWAGA UWAGA, jestem taki od zawsze. Nigdy nie miałem przyjaciół, zawsze byłem nieśmiały, zawsze byłem przegrywem-wyznał na jednym wdechu po czym zaczął zbierać się do zejścia.

Zatrzymała go silna ręka Victora.

-Chyba se kpisz, że gdziekolwiek się wybierasz. Najpierw mnie posłuchasz- nigdy nie będziesz szczęśliwy z takim nastawieniem. Ludzie patrzą na takich jak ty jak na dziwaka i ja wcale im się nie dziwię. Zachowujesz się, jakbyś uciekł z psychiatryka, a i jeszcze jedno-trzymaj się ode mnie z dala- prychnął, po czym go puścił i odszedł.

-Nie ma to jak moment, kiedy twój idol niszczy resztki twojej samoakceptacji- pomyślał.

Victor zatrzymał się w szkolnej łazience, by pozbyć się emocji. Specjalnie wybrał tę, do której nikt nigdy nie chodził i wiedzieli o niej tylko starzy bywalcy tego domu strachów. Wszedł do ostatniej kabiny, drzwi zaskrzypiały niemiłosiernie-skrzywił się na ten dźwięk.

Opadł ciężko na sedes który pamiętał chyba Bitwę pod Grunwaldem, nawet nie wyłapał momentu w którym po jego policzkach zaczęły toczyć się łzy. Dlaczego mu powiedział, że jest dziwny i nikt go nie polubi-odpowiedź była banalna, ale póki co Victor jej nie znał, a brzmiała ona; bał się okazać jakiekolwiek emocje ze strachu przed odrzuceniem. Juz raz to zrobił i obiecał sobie, że nie popełni tego ,,błędu" nigdy więcej.

Yuri w tym czasie próbował otrząsnąć się z szoku. Czyli jednak, jest nikim. Zostawała ostatnia deska ratunku; Pichit i Vica (no i może kilka głębszych).

Yu; Hej przyjaciele, macie ochotę się spotkać?

Vica; ja zawsze, tylko nie u mnie. Z resztą potem powiem wam co się stało

Pichit;to u mnie, mam wolną chate, a widzę, że do tej gadki trzeba spokoju i dużo czasu.

Yu;zbawiciel. Kiedy??

Pichit;19 u mnie

Yu; kk

Vica;kk

Po skończonych zajęciach wszyscy wrócili do domów. Kiedy Victor przekroczył próg apartamentu, Vica już czekała.

-Płakałeś?!

-Brawo Sherlocku.

-Czemu?

-BO MAM KURWA DOŚĆ.

-Siadaj, pogadamy.

Nim jednak doszło do rozmowy, zrobili jedzenie i herbatę. Rozkładając się na kanapie wiedział, że musi powiedzieć wszystko. Najwyżej nie będzie chciała mnie znać- z tą myślą zaczął rozmowę.

-Powiedz mi co mam zrobić?

-No, to zależy od sytuacji- stwierdziła.

Victor przytoczył jej rozmowę z Yurim, a gdy skończył, Victoria zamiast sie na niego wydrzeć, odparła spokojnym i cierpliwym tonem matki tłumaczącej dziecku, że musi iść do przedszkola.

InfinityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz