12. Kapitulacja

187 19 0
                                    

Katsuki kiedy przekroczył próg szatni wypuścił z ust pokaźny haust powietrza. Gdy zmierzał w kierunku wspomnianego pomieszczenia, jego głowa pracowała na najwyższych obrotach, ale mimo tego jego mózg nie był w stanie ogarnąć ,,co się właśnie stanęło'', tak samo jak nie był w stanie zgubić zawiechy Yuri.exe.has stopped working, nie zdarzała mu się  często, ale kiedy już się zdarzała to potrafiła trzymać go tak cały dzień. Nie miał na to czasu, do finału zostało bowiem raptem kilka dni, a on, jak to on, zajeżdżał się na lodowisku. Dobrze, że Yakov hamował swojego ucznia zanim ten zdążyłby zrobić sobie krzywdę. Yuri przywdział swój strój treningowy, założył łyżwy wraz z ochraniaczami, po czym wolnym, ociągającym się krokiem ruszył w kierunku tafli lodu.

-Dobry, trenerze!-przywitał się najbardziej entuzjastycznie jak tylko mógł.

-Ja ci dam ,,dobry'', gamoniu ! Możesz mi wytłumaczyć dlaczego nie odbierałeś i co to było za walnięcie, kiedy z tobą rozmawiałem, gdy w końcu z łaski swojej oddzwoniłeś?!-wydarł się w odpowiedzi Yakov, chociaż w głębi duszy nie był zły, po prostu kiedy Yuri nie odbierał telefonu martwił się o niego. Po tylu latach współpracy z nim traktował zarówno Victora i Yuriego jak swoich synów. Tak samo było z Victorią i Milą.

-Jeszcze raz bardzo przepraszam! Zasnąłem dopiero po czwartej i nie ustawiłem budzika, naprawdę! A ten hałas wtedy to po prostu, po prostu ja- przyznał przybierając barwę maku.

-Ty?-zapytał zdezorientowany Yakov, owszem Yuri miał kiedyś problemy z wagą, ale bez przesady.

-No bo... przewróciłem się o walizkę...-dodał ze wstydem

-Niech ci będzie-westchnął Feltsman.-A za spóźnialstwo zrobisz piętnaście kółek po lodowisku, oczywiście poza rozgrzewką.

-Oczywiście!- odpowiedział Yuri, po czym wpadł na tafle i zaczął robić okrążenia.

Skończył dosyć szybko.

-Gotowe-powiedział lekko dysząc.

-Yhy. Dobra, do czego ty tam występujesz?- zapytał sędziwy trener.

-,,Lust for Life''-odparł pociągając duży łyk wody z bidonu.

-Okej. W takim razie zatańcz i zobaczymy jak to wygląda, finał to nie przelewki.

W odpowiedzi otrzymał skinienie głową. Muzyka wypełniła lodowisko. Ciekawy wybór, trzeba przyznać, no bo piosenka o kochaniu życia et cetera, a Yuriemu zapasy butli ,,powody dla których kocham życie'' drastycznie zmalały, kłótnia wiele go kosztowała. Starał się wykonywać ponętne ruchy wypełnione erotyzmem, ale jedyne, co z tego wyszło to mina, jak gdyby miał w łyżwach igły poprzyklejane czubkami do góry i gracja na poziomie słonia w składzie porcelany.

Nie szło mu, ewidentnie było widać, że coś go gryzie i to bardzo mocno. Jeżeli chodzi o skoki w programie, to albo nie wychodziły i Yuri leżał twarzą na lodzie, albo (w większości) miały za dużo rotacji, lub nieskontrolowaną prędkość najazdu. Nie poddawał się jednak i brnął w to dalej.

Kiedy wreszcie ta katorga dobiegła końca, Japończyk spojrzał błagalnym wzrokiem na Yakova licząc po cichu, że umknęły mu te wszystkie niewypały. Nie umknęły, jak się okazało. Z każdą sekundą tego pożal się Boże ,,programu'' Yakov nie dowierzał coraz bardziej.

-Co to do cholery ciężkiej miało być?- zapytał po chwili milczenia siląc się na spokój i starając się nie nawrzeszczeć na bruneta

-Przepraszam, trenerze- powiedział Katsuki ze spuszczoną głową i łamiącym się głosem.

-Nie wierzę. Najpierw ten siwy gamoń, a teraz ty. Niech mi ktoś z łaski swojej wytłumaczy, o co tutaj chodzi!- odparł podnosząc głos.

-Nie powinienem się spowiadać ze swoich problemów.

InfinityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz