14.Ja cię po prostu kocham [END]

241 20 7
                                    

Ceremonia rozdania medali dobiegła końca. Dla większości zawodników oznaczało to powrót do hotelu, uspokojenie rozszalałych emocji, rozmawianie z rodziną czy znajomymi. Jednak dla dwójki łyżwiarzy najbardziej stresujący i emocjonujący moment miał dopiero nadejść.

Kiedy tylko pojawiła się możliwość, wskoczyli w normalne ciuchy i z prędkością światła zostawiając Yakovowi łyżwy i stroje ulotnili się tylnim wyjściem.

Żaden z nich nie pisnął nawet słowem przez całą drogę. Żaden z nich nie chciał przerwać ciszy która była tak cicha, że aż głośna z nadmiaru emocji. Po prostu całą drogę szli milcząc, lecz to w tym milczeniu przekazywali sobie wszystko. Po pięciu minutach drogi złapali się za ręce, trochę nieśmiało. Małe palce skrzyżowały się ze sobą najpierw, oznaczało to, że obietnica wciąż jest aktualna.Następnie do małych palców dołączyły serdeczne, aby już umocnić chwyt, potem kolejne i kolejne...

I w ten oto sposób po chwili ich dłonie były ze sobą splecione. Kiedy to do nich dotarło, zarówno Victor jak i Yuri uśmiechnęli się w duchu tak bardzo, bardzo szeroko. Było po nich widać, że są szczęśliwi i pragną zakończyć to grobowe milczenie między sobą.

Yuri się bał. Tak po ludzku nadal się bał, a bał się tego, że stchórzy, albo co gorsza, Victor go odrzuci. Z kolei Victor bał się, że Yuri powie coś w stylu ,,to koniec."

Bali się czegoś takiego jednocześnie trzymając się za ręce idąc wolnym krokiem przed siebie. Może i jest to zabawne czy dziecinne, ale w końcu nie od dziś wiadomo, że ludzkie uczucia są skomplikowane. Są one na tyle skomplikowane, że ciężko to do czegokolwiek przyrównać. Można nawet zaryzykować stwierdzeniem, iż przyrównanie tego do czegokolwiek jest wręcz niemożliwe, bo czymże jest, powiedzmy fizyka kwantowa, w porównaniu z faktem, że dwoje kochających się ludzi trzymając się za ręce ma wątpliwości względem uczuć drugiego człowieka.

Im bliżej celu swej podróży byli, tym bardziej zwalniali krok i bardziej się stresowali. Chociaż to chyba Yuri był bardziej zestresowany i nie bójmy się tego stwierdzenia, przerażony. Pan wieczna wątpliwość został aktywowany. Victor w głębi duszy zdążył już z trzy razy zemdleć, ocucić się i głęboko oddychać.

Minuty mijały jedna po drugiej, cel był coraz bliżej. Stał się już dobrze widoczny. Jeszcze tylko 500 metrów...400...300...

Dotarli. To już ten moment. Yuri zbierał całą drogę odwagę. Nie, nie dopuści do tego, aby jego wątpliwości i strachy zniszczyły ten moment. Nie ma nawet takiej opcji.

Wpatrywali się w swoje oczy długo i kochliwie. Oceaniczny błękit wpatrywał się w najpiękniejszy bursztyn, a bursztyn w najcudowniejszy ocean na całej ziemi. Czytali z siebie jak z otwartej księgi. Księgi, w której opisana jest historia miłości. Miłości, która przeszła wiele i wiele zamierza przejść, przejść razem. Historia miłości nieidealnej według wielu, ale nie ma czegoś takiego jak miłość ,,idealna''. Bynajmniej nie ma takiego pojęcia ogólnie, ,,idealna miłość'' to pojęcia tak samo względne jak ,,normalność''. Są co prawda jakieś widełki normy i idealności, jednakże dla każdego oznacza to coś innego. Dla Victora i Yuriego ich miłość była najidealniejsza. Zawierała ona wzloty i upadki, ale wiedzieli, że w razie każdego upadku wspólnymi siłami na skrzydłach prawdziwego i szczerego uczucia wzniosą się aż po same chmury.

-Vitya- wyszeptał miękko Yuri.
-Yuriś-odparł Victor.

Niby niewiele, a jednocześnie wiele...

-Chcę Ci coś powiedzieć. Coś bardzo ważnego, muszę Ci to powiedzieć, po prostu muszę...
-Powiedz, skarbie-zachęcił Victor.
-Chodzi o to, że od kilku miesięcy nie mogę przestać o Tobie myśleć. Absorbujesz cała moją uwagę, jeśli tylko na ciebie spojrzę robi mi się ciepło na sercu, a na twarzy pojawia się uśmiech. Nie mogę przestać myśleć o twoich pięknych, długich srebrzystych włosach, mam ochotę się w nich zatopić i głaskać je godzinami, ponieważ są cudowne. Nie mogę oderwać wzroku od twoich oczu barwy oceanu, oceanu w którym chcę utonąć i nawet nie próbować się ratować. Może i jestem zachłanny, ale kiedy tylko mogę się do ciebie przytulić, nie chcę cię wypuszczać ze swoich ramion. Kocham to uczucie kiedy jesteś blisko mnie, kocham to kiedy jesteśmy sami, w takich momentach mam ochotę tylko się w ciebie wtulić i nie puszczać. Być może zwariowałem, właściwie to prawie pewne, ale to na twoim punkcie zwariowałem. Nigdy tak nie miałem. To czy zwariowałem nie jest teraz najważniejsze. Najważniejsze jest to, że kocham cię. Kocham ciebie i tylko ciebie!- przy ostatnim zdaniu głos zaczął się delikatnie łamać.

InfinityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz